W piątek (6 czerwca) podczas starcia Krono-Plast Włókniarza Częstochowa z Betard Spartą Wrocław (46:31) swojego debiutu w PGE Ekstralidze doczekał się Philip Hellstroem-Baengs. Szwed – poza upadkiem, wespół z Maciejem Janowskim, w czasie pierwszego podejścia czternastej gonitwy – mógł być zadowolony ze swojego występu. Wywalczył bowiem 7 punktów z dwoma bonusami, uzyskując drugi najwyższy rezultat w częstochowskim zespole.

Jako drużyna wygraliście piątkowe spotkanie 46:31. W każdym razie zawody – także dla was – były trudne, nieprawdaż?
– Tak naprawdę już myślałem, że będzie ciągły deszcz. Wreszcie przestało padać i zaczęliśmy zawody, które jednak nie do końca były takie, jakie byśmy chcieli. Tor był naprawdę bardzo trudny, a momentami dość miękki na „zewnątrz”. Kiedy się na niego już wyjeżdżało, trzeba było jechać prosto. Ogólnie spotkanie było dobre, jeśli chodzi o wynik drużyny, ale naprawdę trzeba było być bardzo ostrożnym.
To był twój pierwszy występ w PGE Ekstralidze. Jak się z tym czułeś?
– Byłem naprawdę szczęśliwy, że nareszcie wystartowałem w tych rozgrywkach. Była to dla mnie dobra „gra”. Skorzystałem z dobrych ustawień i wszystko zagrało. Dobrze „poszliśmy” już w trzecim biegu zawodów razem z Kacprem Woryną. Potem co prawda trochę chybiłem, ale z powrotem znów trafiłem ze sprzętem. Pod kątem indywidualnego występu idealny mecz dla mnie.
Myślisz, że uda Ci się jeszcze wystartować w ekipie Włókniarza w tym sezonie?
– Tego nie wiem, ale mam nadzieję, że tak!
Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.
– Dziękuję.
Rozmawiał: Norbert Giżyński
Foto.: Grzegorz Przygodziński