W czwartek (12 czerwca) żużlowy świat pogrążyła żałoba. Tego dnia zmarł Józef Jarmuła, były zawodnik i ikona Włókniarza Częstochowa. W środowisku żużlowym zapamiętany został jako niezwykle waleczny jeździec, a także showman. Bali się z nim rywalizować nawet najlepsi polscy zawodnicy, jak np. Zenon Plech czy Edward Jancarz. Nie raz z jego ust padały następujące słowa: „Byłem wariatem, ludzie chodzili na mnie”.

Pan Józef na świat przyszedł 15 września 1941 r. w węgierskim Ostrzyhomiu. Karierę żużlowca rozpoczął w 1966 roku, jako zawodnik Śląska Świętochłowice. W tym zespole jeździł do sezonu 1972. Razem z ekipą ze słynnej „Skałki” (popularna nazwa stadionu żużlowego w Świętochłowicach – przyp. red.) wywalczył dwa srebrne (1969-1970) oraz jeden brązowy medal (1972) Drużynowych Mistrzostw Polski.
Wyjątkowym rokiem w karierze Jarmuły był z pewnością 1974, gdy po raz pierwszy przywdział plastron częstochowskiego Włókniarza. Imponował niesamowitą jazdą, pełniąc wielokrotnie rolę czołowej postaci biało-zielonego teamu. Znacznie przyczynił się do zdobycia drugiego w historii klubu złota DMP! W ostatniej potyczce sezonu (22 września) na znanym nam dobrze obiekcie przy ul. Olsztyńskiej – ku radości i euforii 35-tysięcznego tłumu – „Lwy” pokonały Falubaz Zielona Góra aż 53:24. Tym samym częstochowianie zapewnili sobie mistrzowski tytuł, a jednym z liderów gospodarzy w tym starciu był Józef Jarmuła, inkasując 11 punktów z bonusem. Na koniec sezonu ówczesny 33-latek mógł się pochwalić drugą najlepszą średnią biegową w drużynie (2,38); wyższą od niego miał tylko Marek Cieślak (2,65).
Starty dla Włókniarza znany showman kontynuował do 1981 r., w międzyczasie zdobywając jeszcze po dwa srebrne (1975-1976) i brązowe krążki (1977-1978) mistrzostw kraju w jeździe drużynowej. Następnie odbywał dwuletnią karencję z powodu dyskwalifikacji, po czym w 1984 r. wznowił karierę w barwach świętochłowickiego Śląska. Sezon później definitywnie zakończył swoją przygodę ze speedway’em.
Jarmuła startował też w Indywidualnych Mistrzostwach Polski. Sześć razy awansował do finałowej fazy tychże rozgrywek. Trzykrotnie meldował się na szóstej pozycji w: Rybniku (1969), Częstochowie (1975) oraz Gorzowie (1977). Były to najwyższe rezultaty, jakie udało mu się uzyskać, jeśli chodzi o te zmagania.
Pan Józef był wielokrotnym gościem na meczach żużlowych w Częstochowie, także w ostatnich latach. 10 lutego br. z kolei w hotelu Arche odbyło się uroczyste spotkanie z dawnym jeźdźcem. Zjawiło się wtedy mnóstwo kibiców. W stronę byłego żużlowca m.in. „lwiego” zespołu padały liczne pytania, na które z miłą chęcią showman odpowiadał. W dyskusję z Jarmułą włączali się również dawni koledzy z toru, a więc Marek Cieślak, Lech Zapart czy Józef Kafel. Całe wydarzenie przebiegło w ciepłej, przyjaznej atmosferze. Wydawać się wtedy mogło, że były idol miejscowych kibiców odwiedzi jeszcze nasze miasto, choćby przy okazji któregoś ze spotkań z udziałem Włókniarza. Niestety w miniony czwartek Jarmuła nagle zmarł w swoim miejscu zamieszkania. Gdyby żył, w roku 2025 skończyłby 84 lata. Cześć Jego Pamięci! Pan Józef na zawsze pozostanie w naszych sercach!
Norbert Giżyński
Foto.: Grzegorz Przygodziński