Rozmawiamy z Michałem Świącikiem, prezesem stowarzyszenia CKM Włókniarz Częstochowa.
Po paru latach przerwy w końcu udało się rozegrać Memoriał im. Bronisława Idzikowskiego i Marka Czernego. Obsada zawodów mimo wszystko była wyrównana. Były mijanki i walka na dystansie. Do tego dopisała pogoda. Tak więc, jako organizator, jest Pan z pewnością w pełni zadowolony.
– Jak najbardziej jestem w pełni zadowolony, mimo tego, iż nie było zgromadzonych kibiców tyle, ile byśmy chcieli. Jestem jednak w stanie to zrozumieć. Wszak było dzisiaj chłodno na dworze. Do tego, jakby nie patrzeć, sezon się kończy. Jednakże udało nam się zorganizować memoriał. Myślę, że kibice, którzy przyszli na zawody, mogą być zadowoleni. Było fajne ściganie, przyjazna atmosfera. I to jest opinia wszystkich tych, z którymi rozmawiałem. Każdy podkreślał, że wszystko powinno iść właśnie w tym kierunku. Był to pierwszy memoriał od ośmiu lat w prawdziwie pełnej obsadzie. Nie był to turniej połączony z innymi zawodami, albo w postaci jednego biegu, jak to bywało w latach poprzednich. Trzeba kontynuować co roku tą tradycję memoriałową. W przyszłym roku planujemy zorganizować memoriał na wiosnę, tak by otwierał on sezon żużlowy w Częstochowie.
Szkoda jednak, że nie stanął na podium zawodnik Włókniarza Częstochowa…
– Myślę, że, akurat w obecnym okresie i patrząc na stan toru dzień przed zawodami, nie ma tutaj większego znaczenia. Nawet za bardzo nie byłem za tym, aby było w tym turnieju ściganie o punkty za wszelką cenę. Każdy przyjechał, aby uczcić pamięć zawodników, z myślą o których ten memoriał był stworzony, a więc Bronka Idzikowskiego i Marka Czernego. Są to zawody, w których jeździ się dla pewnej idei i została ona spełniona. Jest zwycięzca, którego w kartach historii zapisze się jako, tryumfatora 44. turnieju memoriałowego. Jeśli chodzi o naszych chłopców, pewnie inaczej by do tego podeszli, gdyby byli inaczej sprzętowo przygotowani na te zawody. To jest jednak końcówka sezonu. Niektórzy zawodnicy są już zmęczeni bieżącym sezonem i tym, co się działo w częstochowskim żużlu w ostatnim czasie. Tak więc należy podziękować zawodnikom za to, że wzięli udział w imprezie. Warto nadmienić, że memoriał był pierwszymi oficjalnymi zawodami dla Bartosza Pycha, który zdobył swoje pierwsze dwa punkty. Należą mu się za to wyrazy szacunku. Obyło się bez jakichś większych przykrości na torze. Proszę też pamiętać, że jeździło dużo młodych zawodników, którym zdarzy się spowodować jakieś ciężkie historie na torze. Obyło się bez większych kontuzji. Jednakże Hubert Łęgowik, chcąc skrócić sobie dojazd pod taśmę, miał uślizg na murawie stadionu i doznał zwichnięcia obojczyka. Ale uważam, że, w niedługim czasie, wszystko dla niego skończy się dobrze.
Jak wiadomo na przyszły sezon licencji na starty w Ekstralidze nie otrzymał CKM Włókniarz S.A. Wy po tej informacji ogłosiliście, że będziecie przygotowywać drużynę do jazdy w II Lidze. Kiedy zdecydowaliście na taki krok? Tuż po nieprzyznaniu spółce licencji czy może już wcześniej?
– Już od jakiegoś czasu o tym myśleliśmy. Już na łamach takich portali internetowym lub gazet jak SportoweFakty.pl czy Przegląd Sportowy i innych pojawiały się informacje na temat decyzji zgłoszenia drugiej drużyny w Częstochowie (klubu drugoligowego) pod protektoratem Stowarzyszenia CKM Włókniarz. Było to mniej więcej, jak się później okazało, na miesiąc przed odebraniem licencji spółce akcyjnej CKM Włókniarz. My aspirowaliśmy do tego, aby jeździć w II Lidze, jako klub szkoleniowy. Musieliśmy jednak zmienić podejście, wraz z sytuacją jaka wydarzyła się wokół Spółki, wobec klubu, który ma być jedynym, startującym w rozgrywkach ligowych. Nastąpiła wtedy reorganizacja pomysłów. Co będzie? Ciężko powiedzieć. Składamy dokumenty do Centrali Żużlowej dotyczące licencji na starty w II Lidze. I jeśli ją otrzymamy, na pewno będziemy godnie reprezentować Częstochowę i polski speedway. Pozostaje jednak pytanie czy Centrala Żużlowa nam na to pozwoli? Dochodzą do mnie bowiem dziwne głosy. Zobaczymy jak to się potoczy.
Po ostatecznym przyznaniu licencji z pewnością będziecie walczyć o jak najszybszy powrót do Ekstraligi. Na pewno zatem będziecie czynić starania zbudowania jak najmocniejszego składu. Jednak jak pokazała historia ze spółką, trzeba tworzyć zespół zgodnie z możliwościami budżetowo-finansowymi.
– Generalnie jesteśmy na początku nowej drogi. I wypowiadanie się przez mnie o tym co już będziemy robić byłoby nie na miejscu. Mogę najpierw powiedzieć co planujemy. Najważniejsza dla nas w tej chwili jest licencja żużlowa. Jeżeli ją otrzymamy, będziemy mogli realizować swoje pomysły. Są ambitne, nie mniej jestem nauczony w taki sposób, że na ile będzie nasz klub stać, na tyle będziemy mogli zapewnić zawodnikom sprzęt i inne środki. Po pierwszym sukcesie, jakim będzie licencje, będziemy budować skład, ale na tyle, ile budżetowo będzie nas stać. Bardzo sobie cenię postawę Pana Witolda Skrzydlewskiego (prezesa Orła Łódź – dop. autor), który podpisuje kontrakty naprawdę przewidywalne. Ja też prowadzę swój biznes i staram się parafować umowy na realnych pieniążkach. Lepiej zatem iść stopniowo powoli i do przodu. Jednocześnie trzeba mieć pewną pozycję na rynku. Będziemy starać się postępować tak, żeby nasza częstochowska publiczność nie była nigdy zniechęcona żużlem. Ja też chciałbym zaapelować do naszych kibiców, aby naprawdę mocno nas wspierali, bo nastały trudne czasy dla częstochowskiego speedwaya, może nawet najcięższe w historii. To są też ciężkie momenty dla mnie, jako osoby, która na swoje barki wzięła bardzo wiele. I czasami przychodzą chwile zwątpienia, czytając różne opinie na forach internetowych. Tak więc jeszcze raz proszę Was o wsparcie!
Jeżeli chodzi o skład, planujecie budować go w oparciu o wychowanków, krajowych zawodników czy może też obcokrajowców?
– Zdecydowaną większość naszego zestawienia stanowić będą zawodnicy krajowi i tacy, którzy w Częstochowie stawiali pierwsze kroki w jeździe na żużlu. My nie chcemy zbłądzić tak, jak ma to miejsce w wielu klubach, gdzie prezesi zarzekają się, że będą szkolić swoich zawodnikach, wychowankach. A kiedy przychodzi walka o I lub II Ligę, zapomina się o nich i nagle ściąga się innych żużlowców. My takiej drogi nie obierzemy. Opieramy skład mocno o naszych zawodników. Na pewno jednak przydałby się dobry senior. Mówię tu o zawodnikach na poziomie Dawida Stachyry, Rafała Szombierskiego czy Michała Szczepaniaka. Taki jeździec byłby odpowiednim wsparciem dla Borysa Miturskiego. Fajnie by było też ściągnąć jakiegoś jednego obcokrajowca. Na początku chodziły za mną takie nazwiska jak Kenneth Hansen, ale on zdążył się już związać z Wandą Kraków. W każdym razie będziemy starać się zbudować zespół z zawodników na takim poziomie, jak ci, których wcześniej wymieniłem.
Wasza sytuacja finansowa może być o tyle lepsza, że wiele firm, które sponsorowały wcześniej CKM Włókniarz S.A., postanowiło teraz wspierać Stowarzyszenie CKM Włókniarz, jak „SGP”, „Jurajska”, „Jagiellończycy”, „Print Cycero” czy „Mlek”.
– Zgadza się. Tych darczyńców jest dość sporo. Proszę pamiętać, że bez tych firm nie byłoby i nie będzie żużla pod Jasną Górą. Należą się dla nich duże słowa uznania i szacunku za to, że, pomimo ciężkiego okresu, jaki przechodzimy, nie zniechęcają się do nas i wspierają. Dlatego w tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować wszystkim naszym darczyńcom, których prezentujemy ostatnio na swojej oficjalnej stronie internetowej. To jest naprawdę coś; w tak ciężkich chwilach, nie patrzeć na nic, lecz pomagać tym młodym chłopcom we Włókniarzu. A ja działam przy otwartej kurtynie. Tutaj wszystko jest otwarte, wszelka dokumentacja, warsztat. Wszystko otwieramy dla kibiców sponsorów. Nic nie mamy do ukrycia.
Nie jest rozstrzygnięta sprawa giełdy towarowej. O to, aby została oddana w ręce stowarzyszenia apelował na ostatniej sesji Rady Miasta (23 października) były prezes klubu Łukasz Banaś. Już chyba podjęliście próby przejęcia giełdy. Na jakim etapie aktualnie są te starania?
– To nie jest tak do końca. Bo póki co, głównym operatorem giełdy jest Spółka. I to jest w jej gestii oraz władz miasta, jaka będzie przyszłość giełdy. My tak naprawdę nie mamy na to wpływu. Ja bym sobie życzył, żeby giełda była w naszych rękach, bo było to nie małe dla nas wsparcie. Nie mniej jednak zależy to głównie od kolegów ze spółki. Jestem po wstępnych rozmowach z prezesem CKM Włókniarz S.A. Dariuszem Śleszyńskim. Wyrażał on chęć przekazania giełdy towarowej poprzez proceduralnie dopuszczalne normy. Rozmawiałem także z władzami miasta i radnymi miejskimi. Ja, na chwilę obecną, swoje możliwości walki o przejęcie giełdy wyczerpałem.
Kiedy będzie znana ostateczna decyzja w sprawie otrzymania licencji na starty w II Lidze przez stowarzyszenie CKM Włókniarz?
– Do 3 grudnia dokumenty musimy dostarczyć do Polskiego Związku Motorowego. W nich musimy mieć podpisaną umowę, zapewniającą nam tor żużlowy na rozgrywanie spotkań z właścicielem obiektu. Na tą chwilę jest nim CKM Włókniarz S.A., z którym na ten temat też prowadzimy rozmowy. Czy w przyszłości stadion przejmie Miasto albo MOSiR, tego nie wiem. Ja, jako prezes stowarzyszenia, muszę podpisać dokumenty z dotychczasowym dysponentem obiektu.
Tak więc przygotowania tych dokumentów idą pełną parą…
– Dokładnie tak. Muszą być one jednak przejrzyste dla PZMotu. Chciałbym, żeby nie było takiej komplikacji, że niewiadomy jest dysponent obiektu, którym aktualnie jest Spółka CKM Włókniarz. I to z nią będziemy starać się podpisać umowę na przyszły sezon.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również.
foto: Grzegorz Przygodziński
NORBERT GIŻYŃSKI