Z roku na rok w Częstochowie wzrasta liczba porzucanych psów. Przyczyn, dla których ludzie postanawiają pozbyć się swoich zwierząt jest wiele. Czasem są bardzo błahe np. znudzenie czworonogiem. Psi los to nie zawsze pieskie życie, czasem bywa wręcz okrutny.
List do redakcji
PIES Z WYROKIEM EUTANAZJI, tylko z uwagi na rasę, tak niestety postępuje wiele schronisk. Między innymi jedno ze schronisk k. Częstochowy, w którym przebywa ten oto amstaff. Psiak został znaleziony kilka dni temu. Niestety, w schronisku ma zostać
uśpiony z uwagi na rasę.
APELUJEMY O POMOC DLA PSIAKA.
Jedyną możliwością jaką możemy zaproponować ze swojej strony na dzień
dzisiejszy, to umieszczenie psa w hotelu. Na to jednak nie mamy funduszy.
Prosimy więc Państwa o wsparcie.
Liczymy także na odnalezienie się właścicieli.” – oto co napisała fundacja
ast. Ja się przyłączam, dlatego proszę o pomoc. Ten psiak miał kiedyś dom i
po prostu się zgubił.
Pozdrawiam
Katarzyna Stawska
Pies, powszechnie nazywany najlepszym przyjacielem człowieka. I nie bez powodu. Jest wierny, potrafi wyczuć, kiedy pan źle się czuje. Specjalnie szkolony ratuje ludzkie życie, jest oczami niewidomego. Psy codziennie witają nas radośnie, kiedy wracamy ze szkoły, pracy czy podróży. Kiedy jesteśmy chorzy, leżą przy łóżku nie odstępując na krok.
Niestety, idąc częstochowskimi ulicami coraz częściej można natknąć się na psa, który domu nie ma. Wyjada resztki ze śmietników, wodę pije z kałuży, nie ma gdzie spać, więc w czasie zimnych nocy próbuje skryć się w piwnicach, starych budynkach, gdzie jest choć trochę cieplej niż na dworze. Jeśli ma szczęście przygarnie go jakaś dobra, ludzka dusza, jeśli nie – dokończy swój żywot na ulicy.
Chory = niepotrzebny
Małym psiakiem zachwyca się każdy – i dziecko i dorosły. Miły szczeniak to doskonały prezent dla dziecka, koleżanki, dziewczyny. Jednak jak każda istota żywa starzeje się. Z wiekiem traci siły, wzrok, słuch. Bywa, że i młode psy zapadają na zdrowiu. Chory zwierzak często staje się dla swoich właścicieli przysłowiową kulą u nogi. Na jego leczenie zwykle nie ma pieniędzy, a bezużytecznego psa nie ma sensu trzymać w domu. Stare, wysłużone psisko wymienia się na lepszy model. Szczęście ma ten pies, który trafi schroniska, bo nierzadko ludzie swoich podopiecznych czworonogów wyrzucają na ulicę, wywożą do lasu, z dala od domu. Gdy pozbędą się „starego” kłopotu bez skrupułów kupują nowego szczeniaka, którym można zachwycać się, chwalić przed rodziną, znajomymi. Lata wiernej służby domowego kompana idą w niepamięć. I to właśnie jest najsmutniejsze.
Zero odpowiedzialności
Małgorzata Tomżyńska, kierownik częstochowskiego schroniska dla zwierząt bezdomnych na Dąbiu zwraca uwagę na nieodpowiedzialność ludzi. – Pies to obowiązek, wymaga kontaktu z człowiekiem, opieki, odpowiedniego żywienia, szczepień. Podstawą są oczywiście spacery, a niektórych to po prostu przerasta. Jednak najgorszy problem to bezmyślne rozmnażanie zwierząt. Psów wciąż przybywa, a gdyby nie to, może tych porzuceń nie byłoby aż tak wiele – mówi.
Dużej rozrodczości zwierząt domowych sprzyja wypuszczanie ich bez opieki. Potem, narodzone szczenięta oddaje się byle komu, by mieć problem z głowy. Bywa też i tak, że małe pieski właściciele porzucają na klatkach schodowych, śmietnikach lub przynoszą do schroniska. – Przyjmujemy je, bo mamy taki obowiązek. Ale przecież nad rozmnażaniem psów można zapanować, poddając je choćby sterylizacji – ciągnie dalej Tomżyńska.
Przywiązane psy w lesie
Słoneczne, ciepłe, niedzielne popołudnie. Jadę z rodziną na wycieczkę do lasu na Kręciwilk. Spacerujemy między drzewami, wchodzimy nieco głębiej i nagle naszym oczom ukazuje się tragiczny widok. Wysokie, rozłożyste drzewo i przywiązany do niego pies. Duży, piękny wilczur, choć może określenie „piękny” jest nie do końca trafne, bo wygląda na wycieńczonego. Podchodzimy powoli, niepewni jego reakcji, ale on leży spokojnie, jakby pogodzony ze swoim losem. Jedyne wyjście to telefon do schroniska.
Okrucieństwo, to jedyne słowo, jakie przychodzi do głowy. Kiedy pies przestaje być potrzebny i trzeba się go pozbyć, las wydaje się wręcz idealnym miejscem. Wyrzucenie na ulicę nie ma sensu, bo zwierze może wrócić, ale po wywiezieniu dalej zawsze można je przywiązać do drzewa, żeby być absolutnie pewnym. Na pewno nie pobiegnie za samochodem. Taki postępek to dla wielu psów wyrok śmierci, nie mają bowiem szans zdobyć wody i pożywienia. Jak mówi kierownik Tomżyńska, takich przypadków w Częstochowie jest kilka w miesiącu.
Schronisko – psi dom
Wyrzucane, bezdomne psy trafiają do schroniska. Tu mogą liczyć na pomoc. Oczekują na lepszego opiekuna, na nowy, lepszy dom. Sytuacja w częstochowskim schronisku nie wygląda najlepiej. Z roku na rok przybywa zwierząt. Obecnie mieszka ich tam około 250. Dwa lata temu w ciągu roku przez schronisko przewinęło się ponad 900 zwierząt, w ubiegłym roku liczba ta przekroczyła tysiąc, a w tym do końca czerwca – ponad 600. Placówka jest przepełniona. – Jeśli nie dojdzie do rozbudowy obiektu, w przyszłym roku po prostu nie będziemy mogli przyjąć nowych podopiecznych, bo przecież nie można ich bez końca upychać w boksach – mówi kierownik Tomżyńska.
Schronisko potrzebuje pomocy. Niezbędne są nowe budy i rozbudowa. Niestety, brak na to pieniędzy. Problem mógłby rozwiązać strategiczny sponsor, ale pomóc może każdy. Niepotrzebne w naszych domach ręczniki, dywaniki, koce, bądź wykładziny z pewnością przydadzą się zwierzętom. Niezbędne są także wszelkie środki czystości, miski, smycze, obroże, środki do pielęgnacji.
Kłobuckie piekło
Pisząc o niedoli psa nie sposób pominąć sprawę, która kilka miesięcy temu wstrząsnęła Polską. W Kłobucku koło Częstochowy w jednym z domów produkowano psi smalec. Zwierzęta były przetrzymywane w tragicznych warunkach, a potem mordowane, o czym świadczą znalezione przez Fundację For Animals i policję siekiera, zakrwawione ubrania, broń, wirówka, psie szczątki. Dzięki organizacji sprawa została nagłośniona. Oprawcy staną przed sądem, a ocalałe z rzeźni psy trafiają do zgłaszających się ludzi z całego kraju. Prezes Fundacji Renata Mizera mówi: – Psy są w bardzo złym stanie psychicznym. Nie wiedzą, co znaczy ludzki dotyk, chodzenie na smyczy, załatwianie się na zewnątrz. Panicznie boją się, kiedy tylko ktoś próbuje się do nich zbliżyć. Wymagają całkowitej resocjalizacji.
Najgorsze w tej sprawie jest to, że proceder trwał od lat, co potwierdzają sąsiedzi, jednak żaden nie zareagował na krzywdę, jaka działa się za płotem. Gdyby nie Fundacja For Animals tragedia trwałaby dalej.
Przeciwko znieczulicy
Najsmutniejsza jest ludzka znieczulica, ale przyczyną wciąż wzrastającej liczby bezdomnych psów jest również głupota. Reagujmy na przejawy nietolerancji i krzywdy w stosunku do zwierząt, a o własne dbajmy. Pies za miłość rewanżuje się wiernością. Bądźmy również za niego odpowiedzialni, nie dopuszczając na przykład do bezsensownego rozmnażania czworonogów.
Aleksandra Gradoń, UG