Minus jedenaście w Lesznie


ŻUŻEL – PÓŁFINAŁY PLAY-OFF

Żywa legenda polskiego rocka – grupa Lady Pank wykonuje hit pod tytułem „Minus 10 w Rio”. Przebój ten można parafrazować na żużlowo – „Minus 11 w Lesznie”.

Tegoroczny regulamin sprawił, że w półfinałowych pojedynkach o Drużynowe Mistrzostwo Polski stanęły przed sobą ekipy z Częstochowy i Leszna. Pierwsza konfrontacja miała miejsce na torze aktualnego jeszcze mistrza kraju – Unii. Częstochowianie, jako zespół, nie mogą mieć „tęgich” min po meczu. Ulegli miejscowym 52:41, wywołując u kibiców Włókniarza zgromadzonych na trybunach stadionu im. legendarnego Alfreda Smoczka oraz tych, którzy śledzili starcie w telewizji, sporą nerwowość oraz poczucie niedosytu.

Dwóch i pół zawodnika nie wygra meczu!

Właściwie tylko indywidualni mistrzowie świata w barwach naszej drużyny Nicki Pedersen i Greg Hancock spisali się tak jak oczekiwano. Lee Richardson starał się dzielnie ich wspierać. Jego występ, jako zawodnika tzw. „drugiej linii”, uznać należy za przyzwoity. Tego samego nie można powiedzieć o pozostałych reprezentantach Włókniarza. Tomasz Gapiński, Mateusz Szczepaniak i Sebastian Ułamek zgromadzili na koncie po jednym „oczku”. Tai Woffinden nie zdobył żadnego. Ale ten młody zawodnik dopiero „uczy się” polskich torów, dlatego nie można od niego zbyt wiele wymagać. „Seba”, „Gapa” i „Mati” jeżdżą w najwyższej klasie rozgrywkowej od kilku lat, zatem nie mogli być zaskoczeni nawierzchnią ani geometrią leszczyńskiego owalu. Profesjonaliści powinni być gotowi do walki zawsze. Nasuwa się pytanie, czy wspomnianym zawodnikom brakuje profesjonalizmu, czy też ich mizerna postawa była tzw. wypadkiem przy pracy? Na odpowiedź przyjdzie nam poczekać dwa tygodnie, do 19 września, kiedy „trzej muszkieterowie” będą mieli okazję do zrehabilitowania się w meczu rewanżowym.

11 punktów – dużo to czy mało?

Stawką dwumeczu półfinałowego jest awans do wielkiego finału. Pewnym jest, że obie ekipy podejdą do tej konfrontacji bardzo profesjonalnie. Żużlowcom spod znaku szarżującego byka, aby awansować, wystarczy zdobycie 40 punktów na naszym torze. Kasprzak i spółka uczynią wszystko, by dojść do celu. Czujność popularnego Cze–cze” – szkoleniowca Unii – Czesława Czernickiego już dziś pracuje na wzmożonych obrotach. Coach naszych rywali zapewne solidnie przygotuje swych podopiecznych do meczu o być albo nie być w finale.

A „biało-zieloni”…? Sportowa złość i ambicja częstochowian sięga zenitu. Wszyscy, począwszy od zarządu, przez sztab szkoleniowy, zawodników i ich „pomagierów”, już dziś żyją tym spotkaniem. Trwają przygotowania do jednej z najważniejszych batalii sezonu. 11 punktów do odrobienia to ani dużo, ani mało. „Wszystko się może zdarzyć”, jak śpiewa jedna z wokalistek. Najważniejsza jest wiara w końcowy sukces!

Dodajmy im skrzydeł

Fani również mocno przeżywają emocje związane z częstochowsko-leszczyńskim pojedynkiem. Wszyscy możemy być ósmym zawodnikiem Włókniarza. Wystarczy, że w piątek, 19 września zjawimy się na Arenie Częstochowa i dopingiem dodamy skrzydeł „biało-zielonym”. Z uwagi na fakt, że obie drużyny prezentują podobny potencjał kadrowo-sportowy, do finału awansuje ta, która w rewanżu zachowa do końca zimną krew, rozegra spotkanie psychologicznie. Bez wątpienia żużlowcy będą przygotowani optymalnie, zatem zadecydować może głośny, chóralny doping. Taki jak ten, który usłyszeć można było w ostatnim meczu sezonu 2003, kiedy Włókniarz zdobył mistrzowski tytuł.

Zdobycze punktowe zawodników:
Unia Leszno: 52
9. K. Kasprzak (2,1*,2,2,3) 10+1
10. D. Baliński (0,2,1*,2*,0) 5+2
11. L. Adams (2*,3,2,2,2) 11+1
12. T. Batchelor (3,1,1*,0) 5+1
13. J. Hampel (1,2,2*,3,1*) 9+2
14. P. Pawlicki (2*,2,3,1*) 8+2
15. J. Pavlic (3,1*) 4+1

Złomrex Włókniarz Częstochowa: 41
1. G. Hancock (3,2,1,3,1*,0) 10+1
2. T. Gapiński (1,0,0) 1
3. S. Ułamek (0,0,1) 1
4. L. Richardson (1,3,0,0,1,2) 7
5. N. Pedersen (3,3,6,3,3,3) 21
6. Mat. Szczepaniak (1,W,0,0) 1
7. T. Woffinden (D,0) 0

PAWEŁ MIELCZAREK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *