“Książka nierozdzielny towarzysz,
przyjaciel bez interesu, domownik
bez naprzykrzenia”
Ignacy Krasicki
Zmiany zachodzące na przestrzeni ostatnich lat spowodowały, że w Polsce 52% dorosłej części społeczeństwa w ogóle nie czyta książek. Potwierdzają to wyniki ubiegłorocznych badań, przeprowadzonych na zlecenie Instytutu Książki i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej.
A przecież kontakt z książką i literaturą potrzebny jest każdemu z nas. Pięknie i wzruszająco o potrzebie czytania napisała Jadwiga Stańczakowa – niewidoma poetka, pisarka i dziennikarka w książce “Ślepak” – “Moja tęsknota za wzrokiem dotyczy przede wszystkim czytania”. Od wieków książka była władczynią życia umysłowego i kulturalnego.
A oto, co mówią o swoich pasjach czytelniczych zapytani przez nas rozmówcy.
Andrzej Kalinin, pisarz: Jestem z pokolenia, dla którego książka stanowiła początek wszystkich życiowych, kulturalnych i literackich fascynacji. W czasach mojej młodości nie było bowiem ani telewizji, ani kaset wideo. Radio mieli tylko nieliczni, więc obcowanie z książką, od beletrystyki po rzeczy popularnonaukowe, zaspokajało wszystkie niemal potrzeby intelektualne i kulturalne.
U mnie w domu na przykład, czytało się książki na głos. W zimowe i jesienne wieczory, w ciepłym domu przy otwartych drzwiczkach kaflowego pieca, w którym trzeszczał ogień, mama siadała w kręgu światła lampy naftowej i czytała nam, domownikom i najbliższym sąsiadom “Wierną rzekę” na przykład albo “Zaklęty dwór” Łozińskiego. Bywało, że właśnie wtedy rzeczywiście “o szyby deszcz dzwonił jesienny”. Boże, jakie to było piękne i wyjątkowe kino.
Pobudzona lekturą wyobraźnia tworzyła sceny i obrazy, jakich potem nie widziałem już w żadnym kinie i na żadnym filmie. Dla mnie książka jest oczywiście kimś najbliższym. Przyjaźnię się z nią od dzieciństwa, jestem od niej uzależniony. Spytała mnie ostatnio pewna dziennikarka z Krakowa, jak spędzam wakacje. Zazwyczaj walę się pod jakąś cienistą gruszą – odpowiedziałem – i okładam się książkami, które wcześniej z braku czasu odłożyłem do przeczytania w wakacje. Sporo ludzi tak robi, bo właśnie czytanie godzinami, na zupełnym luzie i możliwość dotrzymania słowa, że się te książki przeczyta, jest na takim urlopie frajdą najfajniejszą. Czytanie, to miłość z wzajemnością i wciąż rodząca się od nowa, z każdą kolejną książką. Jak to powiedział jakiś mędrzec? Że kto czyta, żyje wielokrotnie. A mnie się ciągle chce żyć, póki starczy oczu do czytania.
Ilona Kowalska, bibliotekarka: Zawsze, kiedy zastanawiam się, czym jest dla mnie książka, przypomina mi się to, co o lekturze książek pisał Władysław Kopaliński: “Dzięki niej możemy przeżywać w ciągu jednego życia setki innych żywotów, co więcej, daje nam ona cudowną swobodę wyboru. Można żyć w dowolnym okresie dziejów, zdobywać niezmierne bogactwo cudzych doznań, przebywać we wnętrzu najciekawszych umysłów, obcować z ludźmi genialnymi”. Literatura jest dla mnie źródłem radości, zadumy, pomaga mi w namyśle nad własnym życiem, często przynosi odpowiedzi na najtrudniejsze pytania. Najchętniej sięgam po wspomnienia, pamiętniki, dzienniki i listy. Bardzo cenię pasjonujące biografie Agaty Tuszyńskiej, autorki m.in. książek o Isaacu Singerze, Irenie Krzywickiej, Hilarym Koprowskim.
Katarzyna Woynarowska, dziennikarka: Jestem uzależniona od książki. Od dobrej książki. Przy czym nie zaliczam się do grona “pochłaniaczy” słowa, “moli książkowych”, ale raczej do tych, którzy delektują się czytaniem, wracają do ulubionej książki, do jakiegoś szczególnie poruszającego wyobraźnię fragmentu. W tym znaczeniu książka staje się moją codziennością, chwilą relaksu, ucieczką od rzeczywistości. Jestem przekonana, że pisarstwo jest zajęciem magicznym. W żaden bowiem inny sposób nie da się wytłumaczyć jego pozazmysłowego działania na świadomość czytającego. Że wzbogaca, kształtuje widzenie świata, wyostrza zmysły, kreuje wyobraźnię i gusta – wiadomo nie od dzisiaj. To oczywistości. Dlaczego więc, można zapytać, czytanie książek nie jest nawykiem rodaków? Bo zawsze, moim zdaniem, obcowanie z dobrą książką przynależało do elity. Do grona osób duchowo i intelektualnie wybranych. Bardzo mnie ta nierówność społeczna cieszy, bowiem masowość jest dla sztuki balastem zdecydowanie obciążającym. Zastanawia mnie stwierdzenie, że książka jest skazana na śmierć w świecie dyktatury obrazków. Trochę mnie takie prorocze wizje przerażają, ale mam przeczucie, że zawsze znajdzie się człowiek, który zapragnie przelać na papier kilka swoich myśli, uczuć, przekonań i ktoś inny, kto z potrzeby ducha czy serca zapragnie te słowa przeczytać.
Małgorzata Sętowska, nauczycielka plastyki, autorka bajek dla dzieci: Książka w moim życiu i całej mojej rodziny odgrywa znaczącą rolę. Zamiłowanie do książek przekazywane było z pokolenia na pokolenie. Stąd w posiadaniu męża i moim taki bogaty księgozbiór, ponad cztery tysiące egzemplarzy i ciągle przybywa. A czym dla mnie osobiście jest książka? Na pewno sposobem na życie, czasami lekarstwem i oczywiście pomocą w pracy. Jest odskocznią od codzienności, pośpiechu i ciągłej gonitwy. Wypoczywam przy dobrej lekturze. Są książki, do których chętnie wracam i zawsze odnajduję nowe, bogatsze doświadczenia, odczucia. Lubię klasykę i literaturę dla dzieci. Czytam bajki i baśnie, a wówczas powracają wspomnienia lat dziecięcych. Książka pobudza moją wyobraźnię. Ostatnio, kolejny już raz, przeczytałam “Alicję w Krainie Czarów”.
Stanisława Osiak, bibliotekarka: Książki były ze mną od czasów, które pamiętam. Mama czytała mi je codziennie. Potem była ta pierwsza, przeczytana samodzielnie – “Słoń Trąbalski” Juliana Tuwima. Następne towarzyszyły mi w każdej wolnej chwili. Z czasem trzeba było zdecydować, co będę robić w przyszłości. Atmosfera biblioteki i towarzystwo książek bardzo mi odpowiadały. Pracę w bibliotece wybrałam świadomie, nie był to przypadek. Czytam codziennie, ponieważ chcę i lubię, nie dlatego, że muszę. Jestem zadowolona, gdy mój pięcioletni synek przychodząc do mnie wieczorem pyta: “Poczytasz mi?”
BARBARA SZYMAŃSKA