Poniższy tekst doktor Anna Purska napisała w 2001 roku, po powrocie z pielgrzymki do Medziugorje. Zawarte w artykule treści, połączone z głębokimi przemyśleniami i ważnym, szczególnie dzisiaj, przesłaniem bycia blisko Matki Bożej i zawierzenie Jej, nadają mu wartości ponadczasowe.
Jego nazwa znalazła się w encyklopediach i słownikach, ma swoje strony w Internecie. W ciągu 20 lat przybyło tu ok. 30 mln pielgrzymów z całego świata. Większość tych, którzy raz tam byli z niewytłumaczalnej potrzeby wraca ponownie.
Jeszcze 20 lat temu Medziugorje było małą, ubogą wioską niedaleko Mostaru, w Hercegowinie. 90% jej mieszkańców stanowili katolicy. Wszyscy oni byli rolnikami, którzy ciężko pracowali, by przeżyć uprawiając winnice i tytoń. Odwiecznym problemem mieszkańców tego regionu jest susza, groźna zwłaszcza na wiosnę i latem. Wśród panującej tam biedy, a także braku dróg, opieki medycznej, bieżącej wody, telefonu, samochodu, Bóg stanowił jedyną pewną pomoc jaką mieli. Był jedynym, który mógł pomóc i pomagał, ponieważ modlili się do Niego i adorowali gorącą wiarą. Gdy Matka Boża zaczęła się tam ukazywać, powiedziała: “Przyszłam, gdyż tutaj jest wielu prawdziwie wierzących”. Tę właśnie wioskę wybrała, by stamtąd szerzyć orędzie najbardziej niezwykłe w całej historii ludzkości.
24 czerwca 1981 r. o godz. 15.00, w święto Jana Chrzciciela, dwie dziewczynki, Ivanka i Mirjana, wybrały się na górę Podbrdo. Jak tylko dotarły do stóp góry ujrzały na jej zboczu światło. W świetle tym spostrzegły kobietę. W ramionach trzymała maleńkie dziecko. Uśmiechała się do nich. Była niezwykle piękna. Patrzyły nie wierząc własnym oczom.
Ivanka szepce: “To Gospa…” (po chorwacku Matka Boska). Mirjana czując lęk pociąga Ivankę do ucieczki. W drodze powrotnej spotykają małą dziewczynkę Milkę, która prosi, aby pomogły jej zagonić owce. Nadchodząca koleżanka Vicka nie daje wiary ich opowieści, jednak rozmawia o tym z rwącymi jabłka Ivanem Ivankowiciem i Ivanem Dragiceviciem. Tworzy się grupa. Jest ok. 18.00. Młodzi czując się raźniej w gromadzie znowu wspinają się na górę. I znowu widzą świetlistą postać. Są tak wstrząśnięci, że nie ośmielają się odezwać choćby słowem. Przerażeni zmykają co sił do wioski i opowiadają, co widzieli. Nikt im nie wierzy, niektórzy kpią. Jednak wydarzenie to wieś komentuje do późnego wieczora.
Na drugi dzień Ivance i Mirjanie towarzyszą Vicka, Ivan Dragicević oraz dwoje nowych: Maria (siostra Milki) i 10 – letni Jakov. Na Podbrdo czeka już na nich “Gospa”. Tym razem daje im znak, by się zbliżyli. Młodzi wdrapują się po skalistym zboczu i z bliska przyglądają się Pani. Zaczyna się pierwsza, prosta, zwyczajna rozmowa. Dlaczego się pojawiła? – Bo tutaj znajduje wiarę. Ivanka, która dwa miesiące temu straciła matkę, pyta: Gdzie jest mamusia? – Jest szczęśliwa – słyszy odpowiedź -jest wraz ze mną w Niebie. Na pytanie: Kim jest? Pani odpowiada: Jestem błogosławioną Dziewicą Maryją. – Czy będzie tu znowu? – Pani potakuje skinięciem głowy. Znika, a sześcioro młodych jak na skrzydłach zbiega do wioski. Od tej właśnie chwili im sześciorgu (mają od 10 do 17 lat) będzie się ukazywać i przekazywać orędzia.
Kilka dni później zaczęły się dla dzieci i ich rodzin trudne chwile. Muszą się tłumaczyć przed wciąż nowymi komisjami, są prześladowane przez policję i władze komunistyczne. Proboszcz parafii w Medziugorje O. Jozo Zovko broniąc dzieci zapłacił za to torturami i półtorarocznym więzieniem.
Królowa Pokoju (tak nazwała siebie Pani Medziugorska) zstąpiła do Bośni i Hercegowiny, by upomnieć i błagać swe dzieci, by otwarły się na pokój. Mówiła o pilnej konieczności powrotu do Boga, ostrzegała, że pokój na świecie jest zagrożony. Lecz wtedy nikt na ziemi tego nie rozumiał, a głos Maryi był głosem wołającego na pustyni. 26 czerwca 1991 r. na lotnisko w Lublanie spadły pierwsze bomby. Uzbrojone czołgi serbskie najechały na Słowenię i Chorwację. Rozpoczęła się bałkańska wojna. W tak dramatycznych okolicznościach ludzie zrozumieli prorocze orędzia Królowej Pokoju.
Z Medziugorja przez ponad 20 już lat płynie nawoływanie Matki o nawrócenie dzieci zanim będzie zbyt późno. Maryja przypomina 5 sposobów, których od wieków naucza Kościół, a są nimi: modlitwa różańcowa, comiesięczna spowiedź, Msza św., Biblia, post. Wzywa ludzi, by niezależnie od tego w jakiej części świata się znajdują i jaki rodzaj życia wybrali zawsze stawiali Boga na pierwszym miejscu. Na przestrzeni lat wciąż wraca do wspólnej modlitwy w rodzinach. Przypomina o modlitwie w intencji młodych ludzi, gdyż ich sytuacja we współczesnym świecie jest zła. Prosi o dawanie życiem dobrego przykładu; zwłaszcza rodzice muszą dawać dobry przykład dzieciom. Niezwykle ceni sobie modlitwę dzieci.
W imieniu Matki Medziugorskiej mówią Widzący: Dzieci muszą zobaczyć, że w rodzinie istnieje modlitwa, że Bóg żyje w naszej rodzinie, że jest na pierwszym miejscu. Nie możemy pytać po 20 latach, dlaczego moje dziecko się nie modli, jeżeli w ciągu tych lat razem z nim się nie modliliśmy. My jesteśmy odpowiedzialni jako rodzice. One muszą zobaczyć jak Bóg działa poprzez nas. Jeżeli dzieci nie rozumieją wartości Mszy św. – nie chodzą do kościoła. To rodzice powinni przekazać im te wartości. Tylko w ten sposób nasze dzieci będą mogły zbliżyć się do Boga.
Pani z Medziugorje przestrzega przed pomieszaniem pojęć i tworzeniem sobie własnej religii z katolicyzmu, hinduizmu, swoich wyobrażeń, z New Age. Mówi o rzeczywistości przyszłego życia. Każdemu z sześciorga widzących pokazała tamten świat. Czworo z nich zabrała do raju, każdemu dała także zobaczyć czyściec. Dwoje z nich trzymając Gospę za rękę odwiedziło piekło. Widzący w Jej imieniu mówią, że Bóg nie wysyła do piekła, przeciwnie, błaga duszę, by pozwoliła się zbawić. Gospa powie dzieciom: Bóg dał wolność. Chylę czoła przed wolnością, którą wam dał. Bóg nikogo nie chce przymuszać. Mamy wolność, by powiedzieć: Tak, mamy wolność, by powiedzieć: Nie. Nie ma przymusu. Tak jest z piekłem. Do piekła idą wyłącznie ci, którzy wybierają w sposób wolny pójście tam. Jest to ich osobista decyzja. Chcą tam być. Wybierają życie bez Boga lub wybierają na ziemi zło. Matka z Medziugorja wciąż ostrzega: Szatan jest dziś tak silny w świecie jak jeszcze nigdy nie był. Świat beztrosko i bez wyrzutów sumienia oddaje się grzechowi. Pragnie żyć wesoło, korzystać z wolności bez Boga, bez wiary i praw. Świat się sam unicestwia.
Długotrwałość objawień w Medziugorje wydaje się niektórym przeszkadzać. Aż do tej pory objawienia maryjne były inne: w Lourdes przyszła 18 razy z konkretnym orędziem, w Fatimie 7 razy również z precyzyjnym przesłaniem. W Medziugorje Boża pedagogika jest inna. Widzący mówią: Gospa widzi, że szatan dzień w dzień pracuje i niszczy świat. W telewizjach wszystkich krajów zachodnich, w godzinach największej oglądalności, pojawiają się filmy i programy, które mają za cel zniszczyć wszystko, co dobre i piękne w ludziach. Wcześniej bluźnierstwa np. w muzyce były przemycane, teraz są oficjalnie w nazwach zespołów, w tytułach utworów. Szatan chce zdegenerować nie tylko ludzkie życie, ale i przyrodę i planetę, na której żyjemy. Co w tej sytuacji robi Matka? Trwa przy swoich dzieciach, przychodzi dzień w dzień i błogosławi. Prosi, by wszyscy ludzie szli z Bogiem, przybliżali się codziennie do zwycięstwa Jej Niepokalanego Serca, które zapowiedziała w Fatimie. O Swoich nawiedzeniach w Medziugorje powiedziała: Przy każdym z moich przyjść szatan traci coś ze swej władzy, a ja rozszerzam Moje królestwo w sercach.
Od samego początku porusza lokalną społeczność i pielgrzymów pełnymi nadziei znakami na słońcu i niebie. Są to znaki świetlne, słońce zmieniające swój kolor i wirujące tak jak w Fatimie, deszcz gwiazd, cudowne uzdrowienia.
Jak wygląda Pani z Medziugorje? Jest piękna i delikatna. Widzący opisują Ją jako młodą ok. 20-letnią kobietę. Ma niebieskie oczy, zaróżowione policzki, czarne, nieco falujące włosy, bardzo długie, do pasa, biały welon. W zwykłe dni ukazuje się w sukni szarobłękitnej, świetlistej. W największe święta w złotej sukni. Na głowie nosi koronę z dwunastu gwiazd. Czasem towarzyszą Jej aniołowie, którzy patrzą na Nią z zachwytem. Widzący mogą Ją prosić, pocałować, dotknąć.
Szóstka Widzących to już dorośli. Wszyscy założyli rodziny. Pięcioro z nich ma dzieci. Nie żyje już niestety O. Slavko Barbarić, niestrudzony apostoł Medziugorja, świątobliwy franciszkanin, żarliwy kapłan. Znana wszakże jest w świecie jego piękna, niezwykła i symboliczna śmierć po odprawieniu Drogi Krzyżowej na Kriżevacu.
Byłam z córką w Medziugorje. W palącym słońcu lata płynie przez Medziugorje rzeka ludzi wszystkich nacji, kolorów skóry i wieku. Idą Włosi, Francuzi, Niemcy, Kanadyjczycy, nasi rodacy. Grupy i pojedynczy pielgrzymi. Całe rodziny. Wielu młodych. Wspinamy się na Kriżevac, drugą po Podbrdo górę objawień. Niektórzy dla większego umartwienia idą po ostrych kamieniach boso. Ze wzruszeniem patrzę na drobniutką starowinkę wiedzioną przez dwie młode dziewczyny. U boku swoich rodziców drepce na bosaka ok. 5-letni chłopiec. Niektórzy modlą się głośno, inni idą w milczeniu. W drodze na szczyt odprawiamy Stacje Męki Pańskiej. Każdy z nas niesie w sobie nadzieję.
Po zejściu z Kriżevaca maszerujemy ok. półtora km do sąsiedniej wioski Bijakovici, gdzie mieszka Vicka Ivanković. Vicka stoi na schodach swojego domu. Otacza ją wielojęzyczny tłum, księża, tłumacze, reporterzy, pielgrzymi. Odpowiada na pytania, przekazuje orędzia Matki Bożej. Jest uśmiechnięta, pełna pokoju i prostoty. Tłumacze natychmiast przekładają jej słowa swoim grupom. Po skończonym spotkaniu ludzie cisną się do niej po błogosławieństwo.
Wracamy na centralny plac w Medziugorje, z ładnym, białym kościołem św. Jakuba. Medziugorje, to jednak przed wszystkim ołtarz i konfesjonał. W kościele prawie cały czas odprawiane są Msze św. celebrowane przez licznych biskupów i księży. Na obszernym dziedzińcu trwają spowiedzi w językach świata. Panuje nieuchwytny nastrój modlitwy i przyjaźni. Gospa znajduje rozwiązanie dla tysięcy problemów ludzkich.
2001 r.
Anna Purska