Kryzys świata nie musi oznaczać kryzysu Kościoła. Świat starożytny się kończył – Kościół rósł. Kryzys Kościoła zawsze natomiast oznacza kryzys świata.
- Światu potrzebny jest Kościół w nim obecny, spektakularny, triumfujący, trydencki, a nie „ubogi”, wycofany, defensywny…
- Kościół musi być zwycięską, cywilizacyjną mocą, albo, w swych podstawach, będzie zagrożony.
- Kościół cały czas szedł drogą wzwyż, ku ziemskiej, wszechstronnej obecności, potędze i, tym samym, odpowiedzialności za świat. Drogi innej, odwrotnej – nie ma.
SZYMON GIŻYŃSKI