Kto pozwolił Cegielni Wienerberger na trucie mazutem tysięcy częstochowian?


Mieszkańcy Gnaszyna i Kawodrzy walczą o zdrowie i spokój

Pokrzywdzeni i protestujący obywatele Gnaszyna i Kawodrzy dysponują niezbitymi dowodami, iż używany w produkcji przez austriacką firmę – Cegielnię Wienerberger – ciężki olej opałowy: mazut jest śmiertelnie niebezpieczną trucizną

Takie ekspertyzy wydały laboratoria Instytutu Badań Nafty w Poznaniu i Wydziału Paliw i Energii Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Lekarze specjaliści stwierdzili chorobowe skutki, w tym zmiany nowotworowe, wywołane uwalnianymi z mazutu szkodliwymi substancjami: benzenem i wanadem u prawie pięćdziesięciu mieszkańców Kawodrzy i Gnaszyna. Dwie renomowane przychodnie: Nasze Zdrowie i Profil Med wydały oświadczenia podtrzymujące indywidualne rozpoznanie i diagnozy lekarskie.
Pochodną, ale bardzo dokuczliwą dolegliwością wywołaną przez obecność spalin mazutu w środowisku naturalnym jest dla mieszkańców zachodnich dzielnic Częstochowy – nieznośny, gryzący fetor.
Kłopoty gnaszynian i kawodrzan zaczęły się już w 2000 roku, bo pozwolenie na używanie lekkiego oleju jakie uzyskała od częstochowskiego magistratu austriacka firma – nigdy nie było respektowane. Gnaszynianie i kawodrzanie cierpieli, skarżyli się i burzyli, ale pierwszy zbiorowy protest miał miejsce dopiero w sierpniu 2004 roku. Za to od razu o ogromnej sile. Petycję do Urzędu Miasta Częstochowy podpisało ponad 800 osób. Częstochowski magistrat w poruszonej sprawie nie uczynił nic: protest mieszkańców Gnaszyna i Kawodrzy, po prostu, zignorował. Mimo, iż prawo, także regulacje Unii Europejskiej, przyznaje racje protestującym.
Ponadto obywatelski protest, traktowany w prawie Unii Europejskiej jako tzw. opinia sąsiedzka wstrzymuje wszystkie, niekorzystne dla mieszkańców decyzje urzędnicze. Częstochowski Urząd Miasta nie odpowiadając na protest; mieszkańców Kawodrzy i Gnaszyna zwyczajnie zignorował, ale, jakby afrontu było mało, w ich sporze z Cegielnią Wienerberger, stanął po stronie austriackiej firmy. Bo w 2005 roku częstochowski magistrat wydał Austriakom, podpisane przez prezydenta Tadeusza Wronę, dziesięcioletnie, tzw. zezwolenie zintegrowane, nie tylko sankcjonujące istniejący stan rzeczy, ale także umożliwiające rozbudowę firmy do 2015 roku.
Mieszkańcy Gnaszyna i Kawodrzy wpadli w popłoch i rozpacz; byli przy tym zupełnie zdezorientowani – urzędnicy miejscy nie chcieli wydać żadnych materiałów dotyczących urzędowych decyzji względem firmy Wienerberger, w tym stosowanych w cegielni procesów technologicznych. W lutym 2006 roku Urząd Miasta obwieścił, że Cegielnia stara się o nowe zezwolenie. Tym samym mieszkańcy skorzystali w pełni z przysługującego im prawa i zapoznali się ze złożoną dokumentacją przez Cegielnię o uzyskanie nowego zezwolenia. Okazało się, że chodzi o rozbudowę i wprowadzenie do technologii odpadów celulozowych – równie szkodliwych i niebezpiecznych dla zdrowia jak mazut.
W tej sytuacji, 9 marca 2006 roku, na ręce prezydenta Częstochowy Tadeusza Wrony skierowano kolejny protest. Tym razem odpowiedź była, tyle że podpisana przez wiceprezydenta Bogumiła Sobusia, który stwierdził ni mniej, ni więcej, tylko że dotychczasowe badania nie wykazały żadnych zagrożeń, a ponadto polskie normy nie uwzględniają standardów zapachowych.
Wyjaśnienia wiceprezydenta Sobusia złożone w imieniu prezydenta Wrony mieszkańcy Gnaszyna i Kawodrzy uznali za skandaliczne i żenujące. Nie o fobie zapachowe tu przecież chodzi, lecz o ludzkie życie i zdrowie. A przecież na prawidłowe pomiary szkodliwości cegielnianych spalin – wykonywane bezpośrednio na kominie – są łatwo dostępne środki z funduszy Unii Europejskiej. I co … urzędnicy częstochowskiego magistratu o tym nie wiedzą?
Ich postawa dziwi tym bardziej, że przecież prezydent Tadeusz Wrona otrzymywał w tej sprawie sygnały, nie tylko od zdesperowanych mieszkańców Kawodrzy i Gnaszyna, ale także od wyważonych i kompetentnych, wysokich urzędników państwowych.
Andrzej Jeżewski, dyrektor Wydziału Środowiska i Rolnictwa Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w porozumieniu z Wojewódzkim Inspektorem Ochrony Środowiska sugerował wręcz rewizję pozwolenia zintegrowanego, udzielonego Cegielni Wienerberger przez prezydenta Wronę. Identyczną konkluzję w swoim piśmie do prezydenta Tadeusza Wrony sformułowała Anna Kawalska, dyrektor Departamentu Inspekcji i Orzecznictwa Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie. Na decyzje częstochowskiego Urzędu Miasta nie miało to jednak żadnego wpływu.
W takich okolicznościach przedstawiciele mieszkańców Gnaszyna i Kawodrzy zwrócili się o pomoc do częstochowskiego posła Prawa i Sprawiedliwości, Szymona Giżyńskiego. Reprezentujący posła Giżyńskiego: dyr. biura Grażyna Matyszczak i prawnik Artur Piekacz odbyli z zainteresowanymi dziesiątki merytorycznych spotkań, także na miejscu, w Gnaszynie – 23 maja i 8 czerwca 2006 roku.
Poczynione rozpoznanie i zebrany materiał nie pozostawiały najmniejszych wątpliwości. Dlatego poseł Szymon Giżyński podczas spotkania zorganizowanego 29 czerwca 2006 roku przez Radę Dzielnicy w Szkole Podstawowej nr 46 w Kawodrzy oświadczył mieszkańcom Kawodrzy i Gnaszyna, iż dzień wcześniej skierował do Prokuratury Okręgowej w Częstochowie “zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa; z poważnymi następstwami utraty zdrowia i zagrożenia życia dla osób – przez Cegielnię Wienerberger”.
Zaledwie kilka dni od spotkania w szkole nr 46 poseł Szymon Giżyński był zmuszony ponownie powiadomić prokuraturę, tym razem, o pewnych, wysoce niepokojących zdarzeniach, mających niewątpliwy związek z protestem mieszkańców Gnaszyna i Kawodrzy. Otóż, występujących w ich imieniu członków Społecznego Komitetu do obrony przed szkodliwą działalnością Cegielni Wienerberger: Dorotę Kołodziejczyk, Wandę Myśliwiec, współpracującą z Komitetem – Janinę Adamik oraz ich rodziny zaczęły dotykać wydarzenia o wszelkich znamionach zagrożeń dla życia i zdrowia: od “głuchych” telefonów słanych nocną porą, przez ordynarne i drastyczne groźby wypowiadane także drogą telefoniczną, demonstracyjne inwigilacje prywatnych posesji, aż po, bezpośrednio zagrażające życiu – odkręcania śrub w kołach samochodów.
Według informacji pozyskanych z biura posła Szymona Giżyńskiego Prokuratura Okręgowa w Częstochowie wszczęła już postępowanie przygotowawcze w tych sprawach.
Pozostaje jeszcze jeden, wymowny i smutny, aspekt opisywanych wydarzeń. Cegielnia przy ul. Tatrzańskiej 3 w Częstochowie nie jest jedynym “ceglanym” przedsięwzięciem firmy Wienerberger w Polsce, przeciwnie – obecnej w co najmniej kilkunastu jeszcze miejscach w naszym kraju.
I wszędzie jest inaczej, niż w Częstochowie. W Złocieńcu, Gietrzwałdzie-Unieszewie, Kolbuszowej, Nowym Sączu też były cegielnie na mazut i wszędzie tam protestowali mieszkańcy – z powodu zagrożenia życia i zdrowia, a także, dosadnie mówiąc: straszliwego smrodu. I wszędzie tam Wienerberger cegielnie modernizował bądź likwidował.
Tutaj konieczna uwaga: częstochowskim protestującym nie chodzi, Boże broń, o likwidację cegielni; przeciwnie: o jej bezpieczny rozwój – przez zmianę technologii. Przecież w Toruniu. Iławie, Legnicy produkcja austriackich fabryk kwitnie, w pełni bezpieczna dla mieszkańców, bez jakichkolwiek z nimi konfliktów.
Dlaczego jest inaczej w Częstochowie? W obecnym stanie rzeczy odpowiedź na to pytanie da Prokuratura.

Podpis pod zdjęciem:
Na spotkaniu Rady Dzielnicy, 29 czerwca 2006 roku, przemawia lider Społecznego Komitetu, pani Wanda Myśliwiec, której na co dzień szczególnie pomagają: pani Dorota Kołodziejczyk, panowie – Marek Dziewanowski i Jerzy Gliński.

/r./

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *