W Zachęcie przy ul. Piłsudskiego można zapoznać się z twórczością częstochowskich marynistów.
Inspiracją do wystawy stały się plenery malarskie dla studentów w Ustce, organizowane od 1993 roku przez Akademię im. Jana Długosza w Częstochowie. – Tam poznaliśmy Witolda Lubinieckiego, który założył w Ustce Oddział Marynistów Polskich i zapraszał nas na plenery „Art Miting M jak morze”. Jest on jak mąż opatrznościowy, stwarzający twórcom dobry klimat do pracy, ale przede wszystkim pomysłodawcą i wykonawcą Galerii Bałtyckiej (aktualnie część Biura Wystaw Artystycznych w Słupsku). Rozmiłował nas w morzu – mówi komisarz wystawy Marian Panek, pracownik dydaktyczny w Akademii im. Jana Długosza.
Plenery stały się też asumptem do utworzenia trzy lata temu Koła Marynistów w Częstochowie. – Nasze organizacja ma swobodny wymiar, łączy nas pasja i przyjaźń. Po raz pierwszy wspólnie pokazujemy prace w naszym mieście – mówi kierownik koła Dariusz Słota, pracownik dydaktyczny AJD.
W Zachęcie prace wystawili częstochowscy maryniści: Włodzimierz Kulej, Leon Maciej, Janusz Pacuda, Dariusz Pala, Jacek Pałucha, Marian Panek, Tomasz Sętowski, Elżbieta Siwik, Dariusz Słota i Piotr Wachecki oraz gościnnie Witold Lubiniecki i Waldemar Michorzewski. Ta plejada nazwisk determinuje prezentację. Różnorodność artystyczna przejawia się w indywidualnym postrzeganiu tematu. Uwagę przykuwają realistyczne, z nutą chłodnego impresjonizmu prace Lubinieckiego, jednego z nielicznych polskich iluministów, a także wielkoformatowe mistyczno-fantazyjne obrazy Leona Macieja, abstrakcje Mariana Panka i Włodzimierza Kuleja czy dowcipne scenki rodzajowe Jacka Pałuchy.
– Morze jest mistyczne. Inspiruje na różnym poziomie emocji i odniesień. Tadeusz Gierymski mówił, że jest ono wielką sceną, z nieustająco wznoszącą i opadającą kurtyną. Urokiem i potencjałem morza zafascynowani byli wielcy artyści, w tym najbardziej znany marynista William Turner. Zawsze określało życie wielu ludzi, interesowało twórców – malarzy i literatów. Tęsknimy za nim, a gdy jesteśmy blisko intensywnie przeżywamy jego piękno i tajemnicę, rozbudzamy się intelektualnie i filozoficznie. W wielu kulturach istnieje przeświadczenie, że morze są to łzy Pana Boga, a chmury, to anioły. Ja poszukuję w morzu energii, rytmów, światła i przestrzeni – komentuje Marian Panek.
Nieco inne nastawienie ma Dariusz Słota. – Nie doszukuję się głębokich odniesień w temacie morza, poszukuję raczej nowych rozwiązań malarskich. Staram się trochę powalczyć z materią, bo ciężko jest namalować wodę. Chcę pokazać to co w morzu jest najpiękniejszego – kolor, światło – dodaje Dariusz Słota.
URSZULA GIŻYŃSKA