W roku 2024 osiągnął swój życiowy sukces w jeździe indywidualnej. Został brązowym medalistą Indywidualnych Mistrzostw Europy (Speedway European Championship – przyp. red.). Jeśli natomiast chodzi o rozgrywki PGE Ekstraligi, miał drugą średnią biegową w zespole Krono-Plast Włókniarza Częstochowa zaraz po Leonie Madsenie. Teraz Kacper Woryna – mocno skoncentrowany – przygotowuje się do nadchodzącego sezonu 2025, by poczynić kolejny postęp w rozwoju swojej zawodniczej kariery. Popularny „Śląski Synek” w rozmowie z „Gazetą Częstochowską” przyznaje również, iż wraz z „Lwami” zamierzają pokusić się o jak najlepszy końcowy, ligowy rezultat.

Za nami już rok 2024. Jaki był on dla Kacpra Woryny?
– Fajny. Osobiście bardzo dobrze będę wspominał miniony już rok, zarówno pod kątem sportowym, jak i prywatnym. Jeśli chodzi o kwestie sportowe, ciągle gonimy coraz wyżej. Natomiast, na pewno mam powody do zadowolenia. Patrzę w przyszłość z optymizmem.
W przypadku zmagań ligowych było na pewno poniżej oczekiwań…
– Drużynowo na pewno. Nie tego oczekiwaliśmy. Dużo jednak wcześniej o tym się mówiło i chciałbym to już oddzielić grubą kreską. Po prostu wyczekuję nowego sezonu.
Jeszcze chciałbym dopytać w kontekście sezonu 2024, dokładnie w kwestiach ligowych. To być może jest małe pociesznie, ale w każdym razie osiągnąłeś drugą najwyższą średnią w zespole.
– Na swoje występy ligowe nie mogę narzekać. Wydaję mi się – patrząc z mojej perspektywy – jeździłem, przynajmniej, w miarę stabilnie. To jest ważne, aby nie mieć, najlepiej jakichkolwiek, wahań formy. Tak więc pod względem startów indywidualnych w PGE Ekstralidze mogę ten sezon ocenić, jako dobry. Ale jednak oczywiście chciałoby się więcej i więcej (uśmiech).
Z pewnością zeszły sezon był dla Ciebie udany pod względem rozgrywek międzynarodowych. Wszak zająłeś trzecie miejsce w SEC.
– Tak. To jest na pewno plus, który daje bardzo duże powody do zadowolenia. Wiadomo, że ten medal bardzo cieszy. Jednakże, tak jak wspomniałem, człowiek ciągle chce osiągać więcej, a brązowy krążek IME mocno napędza do kolejnej pracy.
Czyli zamierzasz teraz wykonać krok w stronę następnego medalu IME, cenniejszego kruszcu?
– Na pewno razem z teamem mamy takie cele i o to powalczymy. Mówię tutaj o planach zarówno indywidualnych, jak i ligowych.
Jeśli chodzi jeszcze o sezon 2024, pamiętam, gdy rozmawialiśmy już na samym starcie ligowych zmagań (w Lesznie 12 kwietnia – przyp. red.). Chodziło o kwestię związane z awansem do elitarnego cyklu Speedway Grand Prix. Również bowiem przedostałeś się do eliminacji międzynarodowych tych rozgrywek. Zapytałem Cię, czy również celujesz w wywalczenie przepustki do Indywidualnych Mistrzostw Świata. Odpowiedziałeś wówczas: „Przechodzi mi to przez głowę”. W tym wypadku, niestety nie wyszło…
– I przeszło mi to koło nosa (śmiech). Taki jest sport.
Jak przebiegają Twoje przygotowania do najbliższego sezonu?
– Na ten moment pracuję, aby optymalnie przygotować się do sezonu. Wszystko idzie zgodnie z planem.
Czy jest jakiś element przygotowań, do którego przywiązujesz szczególną uwagę?
– Raczej nie, aczkolwiek wprowadzane są nowe rozwiązania. Jeśli bowiem człowiek wykonywałby cały czas to samo, stałby w miejscu. Tak czy inaczej to nie jest nic spektakularnego. Jak co roku, do przygotowań staram się podchodzić jak najbardziej profesjonalnie – jak tylko mogę. Wokół siebie mam grono takich ludzi, dzięki którym jest to możliwe i ich się słucham.
Obecny skład Krono-Plast Włókniarza Częstochowa różni się od tych z poprzednich sezonów i to dość znacząco. Eksperci lub też kibice speedway’a często mówią, że raczej będziecie bić się o utrzymanie. Jak to wygląda z Twojego punktu widzenia?
– Ciężko jest walczyć tylko o utrzymanie czy miejsca w dolnej części tabeli. To raczej może być coś, co nam pozostanie, jeśli nie podołamy w trakcie sezonu. Będziemy walczyć o jak najwyższe cele. A jaka będzie suma punktów na koniec zmagań, zobaczymy.
Nieoficjalnie mówi się, że będziesz kapitanem drużyny „Lwów”. Ale jeżeli zostanie już to ostatecznie ogłoszone, jak Ty będziesz do tego podchodził?
– Z pewnością będzie mi bardzo miło, jeśli wszyscy zawodnicy zdecydują się wybrać mnie na kapitana drużyny. I oczywiście myślę, że podstawą przede wszystkim będzie to, abyśmy wszyscy współpracowali ze sobą. Wierzę, że będzie dobra atmosfera i pójdą za tym wyniki.
W grudniu minionego roku były prezes Włókniarza, Marian Maślanka, udzielając wywiadu jednemu z portali sportowych, stwierdził, że któregoś z obecnych zawodników częstochowskiej ekipy upatruje, jako jej przyszłego lidera. Jak myślisz, kogo wskazał?
– Szymona Ludwiczka (śmiech).
(śmiech) Niestety nie trafiłeś z odpowiedzią. W każdym razie pan Marian miał na myśli Ciebie. Jak to skomentujesz?
– Zdaję sobie sprawę, że pan Marian bardzo we mnie wierzy. Bardzo mi to schlebia. I również po to przygotowuję się do następnego sezonu, trenuję, aby zdobywać jak najwięcej punktów dla drużyny. A gdy te „oczka” się przywozi, w pewnym momencie liderem zespołu się zostaje. Na pewno byłaby to fajna sprawa, ale w szczególności zależy mi na tym, aby być mocnym filarem drużyny i ciągnąć ją za uszy w górę. Sądzę, że każdy z zawodników będzie dążyć do tego, aby zyskać miano lidera ekipy – w mniejszym lub większym stopniu – i gromadzić tyle „oczek”, ile się da, żeby drużyna wychodziła z rywalizacji w meczach zwycięsko.
Pierwszy mecz w PGE Ekstralidze A. D. 2025 rozegracie 11 kwietnia z Bayersystem GKM-em Grudziądz. Już chyba teraz można patrzeć pozytywnie na to starcie, choćby pod względem, że w końcu pod dwóch sezonach zainaugurujecie rozgrywki ligowe u siebie, a nie na wyjeździe.
– Tak. Uważam, że ta sytuacja jest dla nas na plus. Zwłaszcza, że rok i dwa lata temu rozgrywki zaczynaliśmy na wyjeździe. Co prawda nie ma w tej sprawie jakiejś znaczącej różnicy, lecz poniekąd można odczuwać większy komfort, że sezon rozpoczyna się na własnym torze. Być może pomoże nam to łagodniej wejść w sezon.
Stricte okiem Kacpra Woryny. Jaki końcowy wynik byłby dla Ciebie zadowalający?
– Z pewnością zadowalający byłby awans do fazy play-off – mam na myśli górną część tabeli. A w przypadku przedostania się do finałowej części zmagań, jakikolwiek medal brałbym w ciemno. Tak czy inaczej byłoby to dużym i miłym plusem.
Widzę, że już bardzo wierzysz w potencjał drużyny.
– Wiara to jedna kwestia. Drugą jest wiedza o tym, że w dzisiejszych czasach mamy taki żużel, że nazwiska nie zawsze gwarantują wyniki. Mam nadzieję, że nasz zespół – każdy zawodnik z osobna – będzie zdobywać odpowiednio sporą ilość punktów. Nie oceniam potencjału poprzez pryzmat ostatniego sezonu, bo można go do góry nogami obrócić w przyszłym i przerodzić w sukces.
Pod koniec zeszłego roku trenerem Krono-Plast Włókniarza Częstochowa został Mariusz Staszewski. Jak się zapatrujesz na współpracę z tym szkoleniowcem?
– Na pewno był to fajny news między Świętami Bożego Narodzenia, a Nowym Rokiem. To duży plus dla naszej drużyny. Cieszymy się, że mamy fajnego trenera.
Bardzo dziękuję Ci za rozmowę.
– Dziękuję.
Rozmawiał: Norbert Giżyński
Foto.: Norbert Giżyński