Filip Marszałek w walce o prawa chłopów w dobrach
W Archiwum Państwowym w Łodzi znajdują się bardzo ciekawe akta dotyczące gminy Garnek w XIX wieku. Z akt Naczelnika Powiatu Piotrkowskiego możemy dowiedzieć się o mało znanych dotąd sprawach, takich chociażby jak konflikt włościan z dziedzicem w dobrach Garnek. W połowie XIX wieku we wsi Garnek trwał nieugięty opór chłopski przeciwko powinnościom na rzecz dworu. Główna inicjatywa należała do najaktywniejszych włościan z tych dóbr, w tym do Filipa Marszałka, czynszownika ze wsi Karczewice. Likwidacja feudalnych przeżytków na wsi, nawet w oczach konserwatystów była koniecznością. Innego zdania byli niektórzy właściciele ziemscy. Za wszelką cenę nie chcieli dopuścić do reform na wsi.
Spór między dziedzicem Grodzickim, a chłopami dotyczył głównie regulacji gruntów dokonanych w tych dobrach w 1840 roku. Zmniejszono wówczas areał ziemi użytkowanej przez włościan. Chłopi stracili grunta urodzajne i dogodnie położone, otrzymali zaś ziemie jałowe i nieużytki. Dziedzic zabronił wolnej zbieraniny drzewa i ściółki. Zmniejszone zostały serwituty.
W listopadzie 1858 roku Filip Marszałek ze wsi Karczewice w gminie Garnek złożył zażalenie w imieniu wszystkich włościan do gubernatora cywilnego warszawskiego i do Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych Królestwa Polskiego, prosząc o zrobienie nowych pomiarów gruntów chłopskich i nowej regulacji. W zażaleniu domagał się też zniesienia pańszczyzny. Chłopi ustanowili go swoim pełnomocnikiem. Cieszył się wśród nich wielkim zaufaniem. Władze zareagowały szybko i zdecydowanie negatywnie. Wyznaczono mu dozór policyjny. Pozostając pod dozorem policyjnym zbiegł do Prus i nie przestał tam działać w obronie chłopów. Utrzymywał stałe kontakty z opornymi włościanami za pośrednictwem zaufanych osób. Żonę Marszałka usunięto z dóbr Garnek do miejscowości Rzeka. Będąc w Prusach kontaktował się z władzami na najwyższym szczeblu, w celu natychmiastowego oczynszowania chłopów. Naczelnik powiatu piotrkowskiego w sprawozdaniu pisał, że otrzymał z Prus pismo “pieczęcią oznaczone od Najwyższego Króla Pruskiego pochodzić mające, że wprost z Berlina przybędzie do Garnka komisja do oczynszowania chłopów”. Czy rzeczywiście król Prus miałby się zajmować oczynszowaniem chłopów w dobrach Garnek? Na ile to sprawozdanie jest wiarygodne? Trudno dzisiaj na to pytanie dać odpowiedź.
Wobec zaognionej sytuacji w dobrach Garnek Rada Administracyjna Królestwa Polskiego 4 września 1860 roku powzięła decyzję pociągnięcia do odpowiedzialności karno-sądowej Filipa Marszałka. Po powrocie do Królestwa z Prus, został ujęty przez wójta gminy Garnek przy pomocy 10 Kozaków we wsi Konary 14 sierpnia 1861 roku, gdzie się ukrywał. Niemal przez dwa lata był nieuchwytny dla poszukujących go władz. Ponieważ na mocy decyzji Rady Administracyjnej miał być pociągnięty do odpowiedzialności sądowej za podburzanie i buntowanie chłopów, wójt odstawił go do Sądu Poprawczego w Piotrkowie. Po odsiedzeniu kary w więzieniu wrócił do wsi Karczewice. Nakłaniano go do udania się do guberni lubelskiej, gdzie przebywała jego żona po deportacji. Lecz i tym razem stawiał opór, więc przeniesiono go pod konwojem. Rzeczy jego osobiste zostały wysłane pocztą na ręce naczelnika powiatu radzyńskiego. Wyznaczono mu osadę we wsi Kaleniec w tymże powiecie. Po uwłaszczeniu chłopów w Królestwie Polskim złożył podanie do Komisji Włościańskiej Powiatu Piotrkowskiego z prośbą o pozwolenie powrotu do gminy Garnek. W aktach Naczelnika Powiatu Piotrkowskiego jest zapis, że wiosną 1866 roku Filip Marszłek mieszkał już w gminie Garnek z powrotem. Był chłopem nieugiętym. Spór z dziedzicem nie był zlikwidowany, został zdławiony środkami przymusu i tylko zewnętrznie przytłumiony. Dawne pretensje wystąpiły ponownie i ciągnęły się tu jeszcze długie lata.
Na uwagę zasługuje długotrwała walka tego prostego chłopa z dworem, w której nawet najwyższe władze administracyjne były przez długi czas bezsilne, mimo że rozporządzały dużą ilością środków represyjnych. Była to walka przeciwko samorzutnemu bezprawiu, które w dobrach Garnek występowało. Ten prosty chłop opowiadał się za koniecznymi reformami w rolnictwie, a wiadomo reformy zawsze z trudem się wprowadza.
JERZY GÓRECKI