ROZMOWA Z PREZESEM ORAZ TRENEREM CZĘSTOCHOWSKICH KOSZYKAREK ARKADIUSZEM URBAŃCZYKIEM
Częstochowski zespół, po bardzo emocjonującym i pełnym zaciętej walki sezonie, otarł się o awans do Ligi Centralnej. W turnieju ostatniej szansy zabrakło szczęścia. A może czegoś jeszcze?
– Przede wszystkim wyszło to, o czym mówiłem przed turniejem – umiejętności to jedno, a stres drugie. Niestety w szczególności w pierwszym meczu z Siemaszką nerwy miały decydujące znaczenie. Gdyby harmonogram był inny i to spotkanie gralibyśmy w sobotę, gwarantuję, że wynik byłby na naszą korzyść. Inna sprawa, że po raz pierwszy brałem udział w tak ważnych zawodach, w których terminarz był już z góry ustalony, a nie, jak do tej pory, losowanie odbywało się na miejscu. To dziwne i śmieszne, jak i poziom sędziowania. Najlepszym dowodem na to niech będzie fakt, że drużyna zwycięska, która nie przegrała pojedynku na turnieju finałowym, nie tryumfuje w ani jednym starciu, a na dodatek przeciwnikowi z półfinału Siemaszce ulega różnicą 20 pkt. – formy w przeciągu tygodnia nie jest się wstanie zbudować, a najlepsze koszykarki Siedlec już nie zdobywały ponad 20 „oczek”. Trudno, przegraliśmy, ale myślę, że po tych zawodach nasze dziewczęta mogą chodzić z podniesionymi czołami.
Kierownictwo klubu ubiega się o wykupienie tzw. „dzikiej karty”, uprawniającej do uczestniczenia w rozgrywkach Ligi Centralnej. Jakie są szanse, by te starania przyniosły pozytywny efekt?
– Jesteśmy po rozmowach ze sponsorami na temat karty i jeżeli tylko PZKosz da nam szansę na jej wykupienie, mamy zielone światło, aby się o nią starać.
Występy w wyższej klasie rozgrywkowej wiążą się z wyższymi kosztami, które musi ponieść klub. Czy nasz stać na występy w LC?
– Jesteśmy w trakcie rozmów z nowymi donatorami, firma Dromet, która jest naszym tytularnym sponsorem, zadeklarowała podwyższenie przekazywanych środków. Zaangażowanie zarządu tej firmy idzie tak daleko, że sami jeszcze namawiają przedsiębiorstwa, które z nimi współpracują, do inwestowania w nasz zespół. Chcemy stworzyć dobrze prosperujący klub, będący świetnym partnerem do rozmów z potencjalnymi sponsorami, przy tym oparty na realnych celach oraz działaniach. Taki, który będzie wiarygodny i dobrze postrzegany.
Przyjmijmy hipotezę, że częstochowianki wystartują w wyższej klasie rozgrywkowej. Czy kadra, która reprezentowała Dromet w niedawno zakończonym sezonie, podoła wyzwaniu i ma szansę na godne reprezentowanie naszego miasta w LC? A może planowane są wzmocnienia składu?
– Na pewno tak, ale myślę, że za wcześnie jeszcze na konkrety. Najpierw przed nami rozmowy z zawodniczkami, które grały w Częstochowie w minionym sezonie, a później ewentualne wzmocnienia. Nie ukrywam, że wizję zespołu na Ligę Centralną już mam. Ale nie zapominajmy, że trzeba najpierw uzyskać „dziką kartę”, a później dopiero budować drużynę.
Czego życzyć prezesowi oraz trenerowi częstochowskiego zespołu przed nowym sezonem?
– Zamknięcia budżetu, przyznania „dzikiej karty”, większej liczby kibiców, nowych sponsorów – tych dużych i małych – ale przede wszystkim zdrowia, gdyż co sezon z nim jest coraz gorzej.
Tego życząc, dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję.
Rozmawiał
PAWEŁ MIELCZAREK