DNIA 1 WRZEŚNIA, ROKU PAMIĘTNEGO…


W domu i na świecie – RYSZARD BARANOWSKI

Gdy mijają lata, blednie pamięć i odchodzą pokolenia, coraz trudniej zainteresować publiczność czystymi relacjami historycznymi. Napaść krwiożerczych sąsiadów na kraj, który cieszył się niecałe dwadzieścia lat odzyskaną wolnością, ma jednak proste – choć nie dla wszystkich oczywiste – przełożenie na sprawy dzisiejsze, odległe od Września ledwie 63 lata. Dla młodych nałogowców komputera II Wojna kojarzy się z mordowaniem hitlerowców w grze Wolfenstein, a wielu innym ludziom z utęsknionym “porządkiem” w organizacji państwa, którego nie potrafi zapewnić demokracja. Jeszcze inni podnoszą wieczny problem polskiego idealizmu i honoru, obwinianego za wieczne niepowodzenia powstań i idących za nimi represji zaborców. Wiek dwudziesty wznowił spory o sens zbrojnego oporu wobec przeważających sił wroga. Wielokrotnie oglądaliśmy jedno z nielicznych zarejestrowanych na taśmie filmowej z dźwiękiem wystąpień sejmowych ostatniego ministra spraw zagranicznych II Rzeczypospolitej. Józef Beck odrzucał niemieckie ultimatum w sprawie eksterytorialnego korytarza do Gdańska, od kilku lat opanowanego już przez narodowych socjalistów.
Już ta sprawa pokazuje aktualność problemów rodzących się na skomplikowanych granicach, będących spadkiem historycznych zaszłości. W mym pokoju wisi mapa kraju wydawnictwa M. Arcta z 1922 roku, której kształt wróżył kłopoty ze wszystkimi – prócz Rumunii – sąsiadami. Dobrze znane są wydarzenia z ustaleniem rubieży zachodnich, które wymogły na Niemcach traktaty wersalskie, plebiscyty ludności, wreszcie powstania, Śląskie i Wielkopolskie. Mniej wbił się w pamięć przegrany plebiscyt na Warmii (Prusach Wschodnich) i zagarnięcie Śląska Cieszyńskiego przez Czechów w chwili największego zagrożenia niepodległości. Odebranie Zaolzia w 1938 roku byłoby operetkową operacją z użyciem ułanów, gdyby nie to, że wpisywało się w niemiecką ekspansję symbolizowaną przez haniebny układ monachijski. Jeszcze większym bagnem były stosunki z niepodległą Litwą, która musiała urządzić zastępczą stolicę w Kownie, zamiast w drogim sercu Marszałka Wilnie. Największym zagrożeniem dla polskiego żywiołu byli jednak Ukraińcy z kresów, oczekujący chwili krwawego odwetu na polskich panach.
Mniejszości narodowe, przedkładające pochodzenie ponad lojalność dla kraju zamieszkania, miały się okazać w wielu miejscach zdrajcą i okrutnym sojusznikiem wrogów. Piąta kolumna objawiła się nie tylko na Śląsku czy w Bydgoszczy, ale przede wszystkim na wschodzie, gdzie do grabarzy niepodległości Polski dołączyli komuniści i lewicowi intelektualiści. Przez długie lata ta właśnie karta historii była zakryta, funkcjonując jedynie w rodzinnych opowieściach ocaleńców, przeniesionych po wojnie na tzw. ziemie odzyskane. Jechali do “kopniętej” na zachód Polski z duszą na ramieniu, ale też w poczuciu, że na zawsze uwalniają się od nienawistnego otoczenia, gotowego w każdej chwili na podrzynanie gardeł i podkładanie ognia.
Pisałem już na tym miejscu o dobrodziejstwach czystek etnicznych, które z czasem przeganiają złe duchy przeszłości. Napaść hitlerowskich Niemiec i Sowietów zniszczyła Polskę nie tylko w sferze materialnej, lecz przede wszystkim ludzkiej i duchowej. Do dziś nie możemy otrząsnąć się po stracie kwiatu polskiej młodzieży, artystów, uczonych i niekwestionowanych patriotów w aparacie Państwa. Mimo solidnych zabezpieczeń traktatowych wciąż jednak istnieją zagrożenia dla integralności granic. Rosjanie koniecznie chcą przejeżdżać przez Polskę do swej enklawy królewieckiej, Litwini marzą o paru naszych powiatach, Ukraińcy też radzi by zmodyfikować linię Curzona – rzecz jasna na zachód. Krwawe żniwo wojny odsunęło na daleki plan roszczenie “wypędzonych”, co wpisuje się w wiekową tradycję spokojnego sąsiedztwa Polaków i Niemców. Nie zatrze to jeszcze długo żalu, jaki odczuwaliśmy po “zwycięskiej” wojnie, rozpoczętej w piątkowy poranek wrześniowy ostrzałem Westerplatte i wyłamywaniem szlabanów granicznych. Czołgi nie były z tektury, lecz ze stali – nucili ludziska jeszcze długo po potopie 1939 roku.
ryszardbaranowski@poczta.onet.pl

RYSZARD BARANOWSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *