O korzyściach, jakie zawdzięczamy ptakom pisaliśmy w naszej “Ekologicznej Gazecie” wiele już razy, co nie znaczy, że temat wyczerpaliśmy do końca.
W niniejszym tekście pragnę podzielić się swoimi spostrzeżeniami, które zrodziły się już w ubiegłym roku i potwierdziły w obecnym, a powstały w wyniku obserwacji życia ptaków, które wybrały sobie moją zalesioną działkę rekreacyjną na miejsce swojej “małej ojczyzny”. Nawiązały tu znajomości, potworzyły pary i po okresie miłosnym uwiły gniazda, złożyły jajka i wysiedziały, a następnie wykarmiły młode. Jednak, nie zawsze mogą one spokojnie egzystować i o tym pragnę napisać.
Moja działka o powierzchni ponad 1400 m kw. rozciąga się przy rzece Liswarcie, w powiecie kłobuckim. Stoi na niej, od ponad 30 lat, nieduży dom letniskowy, w którym wypoczywamy w okresie letnim i w czasie weekendów. Działkę różnymi gatunkami drzew i krzewów zalesiłem sam. Jest to tak zwane siedlisko lasu świeżego z przewagą sosny pospolitej, brzozy gruczołkowej, dębów, świerka pospolitego i modrzewia europejskiego. Pojedynczo rosną z iglastych: jodła pospolita, cis pospolity, jałowce kolumnowe i płożące, zaś z liściastych: buk pospolity i purpurowy, grab pospolity, lipa drobnolistna, jesion wyniosły, wiąz szypułkowy, czeremcha i wiele innych – w sumie ponad 30 gatunków drzew i tyleż samo krzewów, jak na przykład: wiciokrzewy, kalina, trzmielina, kruszyna, bzy, róże, azalie, migdałowce, jałowiec, leszczyna.
Ta duża wielorakość gatunków drzew i krzewów powoduje gnieżdżenie się ptaków, zarówno tych stałych, jak: sikory, kosy, wróble mazurki, pełzacze, gołębie sierpówki, jak i odlatujących przed zimą: szpaki, drozdy, zięby, wilgi i wielu innych. Mają tu możliwość zakładania gniazd, a zawieszane przeze mnie skrzynki lęgowe, urządzane poidełka, kąpieliska na okres letni, stałe dokarmianie w okresie zimowym, jak i sposobność korzystania z owoców naturalnych krzewów oraz z nasion kwiatów, bylin i chwastów ułatwia im życie.
W tym roku zamieszkało w skrzynkach lęgowych 7 par szpaków – dwie pary nawet dwukrotnie wydały potomstwo. Niektórym nie udało się, bo żarłoczne sroki i sójki wybrały złożone jajka. Poza szpakami zadomowiły się i wydały potomstwo dwie pary sikor: bogatka i modra, dwie pary muchołówek białoszyich i para kominiarczyków, te ostatnie ulokowały się w drewutni, do której nie miały dostępu ptaki drapieżne. Oprócz wymienionych na przyciętej lipie i porośniętym bluszczem pniu gniazda uwiły: drozd śpiewak, dzwoniec i zięba. Nie przeszkadzały sobie, a odwrotnie wzajemnie się ostrzegały przed: kunami, srokami, sójkami, wiewiórkami. W krzewie jaśminowca zamieszkały rudziki, w jałowcu płożącym raniuszki, w wiciokrzewie strzyżyki, na sośnie gołąb grzywacz. Wiele gatunków ptaków, jak gdyby zawierzając człowiekowi, zakładały gniazda możliwie najbliżej domu, a nawet pod okapem dachu, na tarasie przy półce z kwiatami, zawieszonej na ścianie domu pod samym oknem.
Do ubiegłego roku udawało nam się zapewnić bezpieczeństwo ufnym ptakom. Zgrzyt w tej sielankowej przyjaźni nastąpił, kiedy opuściliśmy dom na dosłownie trzy dni. Po powrocie zastaliśmy puste gniazda – nie mogliśmy przeboleć tego zdarzenia. W tym roku historia się powtórzyła, ale jeszcze w szerszym zakresie, z 12 gniazd wybrane zostały jajka i pisklęta. Sprawcami spustoszenia okazały się sroki, a ich dzieło zniszczenia dokończyły sójki, które w sąsiedztwie założyły własne gniazda i podkarmiały swoje młode jajkami i pisklętami innych gatunków ptaków. Jak dotąd, jedynie kosy poradziły sobie z napastnikami, atakując je i przepędzając z działki.
Wprawdzie, gdy na sąsiedniej działce, na sośnie, gniazda założyły sroki i sójki, zacząłem obawiać się o los małych ptasząt, ale nie przypuszczałem, że dojdzie aż do takiego wyniszczenia. Wiem, że natura rządzi się swoimi prawami, że ktoś musi zginąć, aby mógł żyć inny, ale zastanawiam się, czy jest w tym logika? Dwie pary drapieżników zniszczyły 12 gniazd innych przesympatycznych gatunków ptaków. Czy można to tolerować? Doszedłem do wniosku, że nie można pozwolić na taki rozbój.
Nie chciałem uciekać się do najprostszego sposobu, aby odstrzelić rabusiów, lepiej byłoby zniszczyć jajka srok lub ich siedliska, ale to z kolei nie jest takie proste, bo gniazda tych rozbójników zawieszone są na wysokich drzewach i potrzebny jest do tego odpowiedni sprzęt (np. podnośnik). Na przyszłość planuję odstraszać drapieżne ptaki dostępnymi środkami, ale nie mam pewności, co do rezultatów zamierzenia. Jeżeli Szanowni Czytelnicy zechcieliby ustosunkować się do tego problemu i może podpowiedzieć coś skutecznego, a prostego, będę wdzięczny za uwagi i propozycje.
Na zakończenie przypomnę jeszcze, że obcowanie na co dzień z ptakami, to największa radość i przyjemność dla ludzi, a szczególnie dla starszych działkowiczów. Ptaki, takie jak: kosy, drozdy, wilgi, zięby, słowiki czy kukułki od wczesnych godzin rannych do późnego wieczoru swoim pięknym śpiewem umilają i uprzyjemniają pobyt, a poza tym oddają nieocenione przysługi w zwalczaniu i niszczeniu szkodników owadzich.
FRANCISZEK KASPRZAK