Złota myśl Media Markt – “Media Markt nie dla idiotów”, w zamierzeniu twórców mająca tryskać dowcipem, jest jedynie trywialna i obelżywa. I gorzej, bo za prostackim hasłem, kryje się jeszcze brak kultury pracowników.
26. sierpnia, skuszona promocją, udałam się do MM, by kupić aparat fotograficzny. Początek sympatyczny – miła obsługa przy ladach – pan doradza i wyjaśnia, miła ekspedientka przy kasie. Czar pryska w Punkcie Obsługi Klienta. To miejsce, z racji funkcji, ma szczególny charakter. Tu przecież klienci przychodzą po pomoc, oczekując życzliwości i zrozumienia, ale niestety, właśnie tego w tym miejscu akurat brakuje. Skierował mnie do niego sprzedawca, w celu sprawdzenia, czy zakupiony sprzęt nie jest uszkodzony. Stanęłam w kolejce, cierpliwie odczekałam kilkanaście minut, ale gdy nadeszła moja kolej i wyjaśniłam po co stoję, cóż usłyszałam? – Nie sprawdzę, bo jest kolejka i nie mam czasu! Proszę iść do serwisu i sobie sprawdzić! – powiedziano mi. Konsternacja. To dlaczego mnie tu przysłano? Powtórna prośba z mojej strony i powtórnie bezpardonowa odmowa pracownika Pana Łukasza Ł. Czym zasłużyłam sobie na takie potraktowanie? Nie wiem, pewnie nie spodobałam się panu ekspedientowi. Bywa i tak, trudno.
Wyszłam ze sklepu. Niechęć pracownika marketu i jego, moim zdaniem, bezpardonowe, by nie rzec chamskie zachowanie, pozostawiło uczucie niesmaku. Czy takie metody traktowania klientów są w MM normą?
Kierownik sprzedaży Robert Posmyk, mówi że każdy klient jest ważny i traktowany jednakowo (sic?!). – Każdy jest informowany, że po przejściu przez kasę trzeba iść do Punktu Obsługi Klienta i tam, samodzielnie, sprawdzić zakupiony produkt. A oprócz tego Media Markt daje siedem dni, by w domu sprawdzić czy sprzęt nie ma wady technicznej. Niepotrzebne było stanie w kolejce – mówi pan kierownik.
No tak, klientka okazała się “idiotką”, nie dla jest więc zgodnie z reklamą Media Markt. Tylko, że klientki nie poinformowano, że sprzęt sprawdza się “samodzielnie” i że nie musi stać w kolejce – niestety, sprzedawca, zapewne w natłoku spraw, pominął to kluczowe słowo. Poza tym, jeżeli w sklepie sprzęt sprawdza się samodzielnie, to dlaczego klientów odsyła się do POK? Taka praktyka jest zupełnie bezzasadna, i jak widać, niesie za sobą nieporozumienia. A poza wszystkim, dlaczego klientka w POK zamiast gburowatego, aroganckiego burknięcia, nie usłyszała po prostu: “przepraszam panią, ale u nas sprzęt sprawdza się samodzielnie i proszę przejść do serwisu”. Tylko tyle, i aż tyle, powiedziane przyjaznym i serdecznym głosem załatwiłoby sprawę.
URSZULA GIŻYŃSKA