Większość z nas, mieszczuchów, łaknie kontaktu z naturą i ma do przyrody stosunek sentymentalny; więc kiedy drzewa w mieście idą pod topór, jesteśmy zaniepokojeni i zadajemy pytanie: czy na pewno musiały być ścięte?
W 2004 roku z terenów zieleni miejskiej usunięto 403 drzewa, a w Lasku Aniołowskim 1478. Te liczby mogą budzić zaniepokojenie, ale wycinki są rzeczą normalną. Najczęstsze przyczyny decyzji o wycinaniu drzew to: zdrowotność i żywotność drzew, względy bezpieczeństwa oraz realizacja planów zagospodarowania miasta. Wycinanie drzew nie jest sprawa łatwą, na szczęście. Ich usuwanie regulują liczne ustawy (m.in. ustawa z roku 1991 O ochronie przyrody) oraz szczegółowe Rozporządzenia Rady Ministrów, wymagane są przy tym odpwioednie zezwolenia, załączniki, dokumenty. W praktyce wygląda to tak: oględziny, decyzja, wycięcie, ale wraz z obowiązkiem nasadzenia nowego, dla zachowania równowagi ilościowej. Jeśli drzewa są suche, chore i rosną w zagęszczeniu uniemożliwiającym właściwy rozwój, wówczas wskazana jest wycinka, bowiem rozluźnienie drzewostannu poprawia kondycję pozostających egzemplarzy. Tak właśnie było w ubiegłym roku w Lasku Aniołowskim, gdzie usuwanie drzew na obszarze 60 ha odbywało się w ramach zabiegów pielęgnacyjnych. Żywot drzew w warunkach miejskich jest krótki, waha się od 40 do 50 lat. Póżniej stają się one kruche, w miarę starzenia próchnieją, obumierają gałęzie, a silne podmuchy wiatru mogą powodować ich zwalenie. Zatem z pozoru dobrze wyglądające drzewa bywają ścinane, jako że stanowią zagrożenie bezpieczeństwa. Często dochodzi do tego, iż agresywne, mocne korzenie potrafią wypietrzyć asfalyt, pofałdować chodniki czy też zatkać lub przebić rury kanalizacyjne. Wówczas idą pod topór.
W latach 60. sadzono w naszym mieście najwiecej topoli, często bez przygotowanych planów, okazało się, że gatunek ten nie sprawdza się w środowisku miejskim, gdyż ma kruche drewno. Topole miały istnieć tylko przez określony czas – około 20-25 lat, a następnie być usunięte, aby dać możliwość rozwoju posadzonym równocześnie wolniej rosnącym klonom, lipom, jesionom. Z różnych powodów topoli nie usunięto we właściwym czasie, więc robi się to teraz. W myśl planu topole odchodzą, wchodzą natomiast lipy, klony, jarzębiny, wiśnie ozdobne, akacje kuliste. W roku 2004. na 403 zlikwidowane, nasadzonnno 830 drzew oraz 7 tys. krzewów. Mimo, że bilans strat i zysków wydaje się korzystny, to jednak topoli żal. Zanim młode drzewka dadzą nam cień i bujną zieleń latem, jesienią barwy, a zimą powstrzymają napór chłodnych wiatrów, upłynie sporo czasu.
HALINA PIWOWARSKA