Z danych GUS-u za rok 2004 wynika, że 60 procent polskiego społeczeństwa żyje poniżej minimum socjalnego, 8 mln Polaków – poniżej granicy ubóstwa, a 5 mln w skrajnym ubóstwie.
Co pewien czas, przy okazji rozmaitych afer, media ujawniają dochody tych, którzy z ustrojowej transformacji są zadowoleni. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że Bogusław Kott, prezes BIG Banku, (obecnie Millenium), zarabia 400 tysięcy zł. miesięcznie. Te liczby z obu biegunów są szokujące, pokazują bowiem, jak bardzo sytuacja w kraju jest chora, pokazują również, w jakim kierunku zmierzamy. Na pewno oddalamy się od standardów życia Europy Zachodniej, za to bliżej nam do kapitalistycznego modelu społeczeństw Ameryki Łacińskiej, którego cechą główną jest drastyczne rozwarstwienie społeczne. Mamy więc i w Polsce dwa światy: ciągle rosnący obszar nędzy oraz enklawy niewyobrażalnego bogactwa. Główną przyczyną tego, że liczba ubogich systematycznie wzrasta, jest bezrobocie, a co najgorsze, nic nie wskazuje na pozytywne zmiany. Jest źle, może być jeszcze gorzej. Zatem dotychczasowe koncepcje gospodarcze autorstwa Leszka Balcerowicza, całkowicie się skompromitowały. Wygląda na to, że już niedługo w iście latynoskim stylu wylądujemy w slumsach i na śmietnikach.
HP