Ból jest jednym z najczęstszych odczuć towarzyszących nam przez całe życie. Według międzynarodowego Towarzystwa Badania Bólu IASP “ból jest to nieprzyjemne przeżycie towarzyszące istniejącemu lub zagrażającemu uszkodzeniu tkanki”. Ból jest zjawiskiem psychicznym i jednocześnie zmysłowym oraz emocjonalnym. Działa jak mechanizm alarmowy, który powiadamia nas, że dzieje się coś złego.
W nowoczesnym społeczeństwie słowo “ból” zawsze kojarzy się z cierpieniem – mówi prof. n. med. Jacek Łuczak, Konsultant Krajowy ds. Medycyny Paliatywnej.
– Czy każdy z nas cierpi jednakowo?
– Przeżywanie bólu jest sprawą indywidualną i zależy od wielu czynników, na przykład: od naszych doświadczeń z bólem w przeszłości, od ulgi, jaką udało nam się odczuć (lub nie), od naszych odczuć, kiedy oczekiwaliśmy na ulgę w bólu. Moc cierpienia zależy również od długotrwałości bólu, który może być ostry lub przewlekły – kiedy cierpimy kilka miesięcy bez przerwy. Cierpienie zależy także od naszego morale i nastroju, które określają wrażliwość na ból.
Ból, który jest przykrym doznaniem somatycznym (cielesnym) i psychicznym (emocjonalnym) z reguły związany jest z uszkodzeniem tkanek organizmu, ale nie zawsze. Może też występować jako tzw. ból psychogenny, który nie wynika z fizycznego uszkodzenia tkanek. W zasadzie wszystko jest wówczas w porządku, a jednak boli.
– Czy istnieją niezależne od choroby czynniki, które wyzwalają ból?
– Tak. Sam rytm życia codziennego, kiedy występują zmiany w poziomie hormonów i produkcji endogennych endorfin, które w naszym organiźmie stanowią naturalne środki zwalczające ból. Każdy człowiek ma własne endorfiny i one w przypadku urazów czy nagłych uszkodzeń ciała mobilizują się do obrony przed bólem. Zdarza się przecież, że pacjenci nie odczuwają bólu w momencie zranienia, złamania lub silnego potłuczenia – tak wysoki jest w ich organiźmie poziom endorfin.
Ból może być więc różnie odczuwany w ciągu dnia, tygodnia, a nawet godziny, jak też w zależności od pogody, napięcia nerwowego, naszej aktywności życiowej i rodzaju wykonywanej pracy. Często się mówi o tzw. niedzielnym bólu głowy. Jest święto, nic nie trzeba robić, pogoda doskonała, otoczenie miłe, a tu nie wiadomo dlaczego ból. Natomiast w ciągu pełnego stresu i wysiłku tygodnia – głowa nie dolega. Okazuje się, że człowiek może być tak zajęty, że nie ma czasu na ból głowy. Jest to zasada tzw. terapii bólowej przy pomocy pracy, w której chodzi o to, aby nie mieć czasu nawet o nim pomyśleć. Nie zawsze jednak ta terapia zdaje egzamin.
– Czy ból można zmierzyć?
– Tak, aczkolwiek jest to skala subiektywna. Obiektywnej metody mierzenia bólu jeszcze nie wynaleziono. Można określić natężenie w skali od 0 do 10 oraz scharakteryzowć, jako: ból tępy, rozrywający czy kolkowy, związany np. z kurczami jelit. Jest jeszcze tzw. ból piekcy. Chorzy czasem mówią, że jest to tak, jakby ktoś zdarł skórę, a zranione miejsce posypał solą i pieprzem. Dla lekarza jest to cenna wskazówka, która świadczy o tym, że jest to ból neuropatyczny związany z uszkodzeniem nerwu. Zebranie wywiadu przy leczeniu bólu pozwala postawić prawidłową diagnozę.
– Czy to prawda, że rasy ludzkie inaczej reagują na ból, że najmniej odporni są ludzie biali?
– Ból można rozpatrywać w aspektach kulturowych i społecznych. Były okresy w historii ludzkości, kiedy obrzędy wiązały się z zadawaniem bólu i śmierci. Inicjacja zazwyczaj z nim się łączyła. W wielu kulturach poprzez cierpienie człowiek okazywał swoje męstwo, okupował winy, stawał się bohaterem. Tylko dzieci reagują na ból krzykiem i płaczem. Dorośli potrafią stłumić ból, nie okazywać cierpienia – dopóki są w stanie. I to może być mylące. Ludzie indywidualnie odczuwają ból i indywidualnie na niego reagują.
– Jaki ból jest najgorszy?
– Jeśli chodzi o natężenie, to ból nowotworowy i porodowy są najsilniejszymi, jakich człowiek może doświadczyć. Porodowy łączy się jednak z nowym życiem, z radością z przyjścia na świat dziecka, jest więc, o ile można tak określić, bólem dobrym, natomiast nowotworowy jest bólem szkodliwym. Uświadamia człowiekowi, że z jego organizmem dzieje się coś niedobrego. Nasilenie bólu chory odbiera jako brak efektów leczenia. Wie wówczas, że choroba postępuje i że czeka go niechybna śmierć w cierpieniu. Stąd bierze się obawa przed jeszcze silniejszym bólem.
– W Polsce panuje przekonanie, że rak musi boleć.
– Ludzie bardzo boją się choroby nowotworowej, ponieważ boją się związanego z nią bólu. Wierzą też, że w każdym przypadku jest to choroba śmiertelna. Tymczsem tak nie jest, rak nie musi boleć.
– Na czym polegają nowoczesne metody leczenia bólu?
– Są dziś w aptekach nowoczesne środki przeciwbólowe, które skutecznie eliminują cierpienie. Trzeba je tylko znać, umieć stosować i polecać chorym. Nie są one drogie, gdyż objęto je refundacją. Dysponujemy lekami, które skutecznie uśmierzają umiarkowane i silne bóle. Są to tak zwane leki opioidowe, niesłusznie nazywane środkami narkotycznymi. Stosowane w wysokich dawkach przez długi czas nie wywołują u chorych z bólem uzależnienia psychicznego, a zdecydownie poprawiają jakość ich życia. Do takich leków nowoczesnej generacji należy zaliczyć plastry fentanylowe. Uśmierzają one ból długotrwale. Są podawane co 72 godz., chorzy dobrze je tolerują i chwalą wygodę ich stosowania. Bezinwazyjne przezskórne podawanie leków w postaci plastrów staje się standardem w nowoczesnej medycynie. Cierpienie w chorobie jest niepotrzebne. Wielki ból niesie ze sobą wyłącznie negatywne emocje, uniemożliwia sen, jedzenie, potęguje izolację, niechęć do lekarzy, żal do bliskich, zawiść o zdrowie i normalne życie, niszczy więzy uczuciowe, prowadzi do sytuacji, w której kochająca chorego rodzina oddycha z ulgą, kiedy cierpienie znajduje swój tragiczny finał. A tak przecież być nie musi. Chory na raka nie musi cierpieć! Aż w 90% przypadków ból można stosunkowo łatwo i skutecznie uśmierzyć.
– Co więc stoi na przeszkodzie?
– Brak wiedzy, wrażliwości i niechęć do niesienia pomocy cierpiącym. Prowadzi się dzisiaj wiele akcji zmierzających do pogłębienia wiedzy na temat walki z bólem. Najwięcej w Stanach Zjednoczonych, pod hasłem “Określ swój ból”, aby ludzie zaczęli się zwracać do właściwych lekarzy po skuteczne leczenie. W Wielkiej Brytanii 70% mieszkańców skarży się na różnego rodzaju przewlekłe bóle i kolejka do specjalisty jest niemała. Ale jak już Brytyjczyk dostanie się do lekarza “od bólu”, to zaordynowane leczenie obejmuje nie tylko terapię przeciwbólową, ale także psychoterapię i rehabilitację.
– A jak jest w Polsce?
– W Polsce z leczeniem bólu nie jest najlepiej. Lekarze pierwszego kontaktu nie przywiązują wagi do tego zagadnienia i nie chcą dawać skierowań do specjalistów od bólu. Przychodni leczących ból jest w kraju ciągle za mało. Dlatego do poradni opieki paliatywnej, które zajmują się bólem nowotworowym trafiają nierzadko chorzy z innymi rodzajami bólu, tacy, których nikt nie chce leczyć.
Nasi decydenci nie doceniają problemu. Polska medycyna lekceważy ból. Poradnie Leczenia Bólu nie są samodzielnymi placówkami. Podlegają neurologii, chociaż prowadzą je anestezjolodzy. Do neurologa trzeba mieć skierowanie, do leczenia bólu też! Podobnie rzecz ma się z oddziałami opieki paliatywnej, w których usługi powinny być właściwie wynagradzane i kontraktowane.
– Co należy więc zrobić aby zmienić stosunek do leczenia bólu wśród lekarzy i społeczeństwa?
– Zacząć trzeba od szkolenia studentów medycyny. Na warszawskiej AM tylko jedna godzina wykładów poświęcona jest leczeniu bólu, podczas gdy powinno być 30 do 60 godzin, razem z zajęciami praktycznymi z opieki paliatywnej. Ważne, aby udało się uwrażliwić przyszłych lekarzy na problemy przeżywane przez cierpiących chorych i ich bliskich. Każdy student medycyny powinien odbyć szkolenie uczestnicząc w pracy lekarzy i pielęgniarek hospicyjnych, nabywać wiedzę i doświadczenie towarzysząc zespołowi domowej opieki paliatywnej. Korzystający z tej opieki cierpiący pacjent, przebywający ze swoimi bliskimi w domu, jest najlepszym nauczycielem. Dzisiaj, kiedy pytam studenta 6. roku medycyny jak podać ampułkę leku przeciwbólowego, jakie dawki zastosować i czy wie jakie są nowoczesne leki przeciwbólowe na rynku – okazuje się, że on nie ma zielonego pojęcia. Do tego stopnia jest ignorowane mówienie o mechaniźmie powstawania bólu, o możliwościach jego oceny i leczenia. Ból i problemy umierania nie zostały ujęte w programach nauczania medycyny, pomimo, że 380 000 ludzi umiera w naszym kraju. O tym jak umierają – nie mówi się…
– Może dlatego, że umierają?
– Zanim nastąpi śmierć, chory musi umierać i trwa to nieraz wiele miesięcy. Chodzi o to, aby każdy w naszym kraju nie tylko rodził się, ale i umierał jak człowiek.
– Dziękuję za rozmowę.
Dzięki nowoczesnej terapii przezskórnej chorzy na nowotwory nie cierpią. O tym jednak, że rak nie musi boleć, a przeciwbólowe plastry z fentanylem są dla chorych onkologicznie w pełni refundowane przez Ministerstwo Zdrowia, muszą jednak najpierw wiedzieć Oni i ich Rodziny.
JOANNA BAR