Dzisiaj, po tragicznym wydarzeniu w Gdańsku, tematem numer jeden jest likwidacja wszechobecnej w mediach, Internecie i polityce, tak zwanej mowy nienawiści. Co najdziwniejsze, najwięcej o tym krzyczą ci, którzy są autorami budowania wrogości i zawziętości. Bo przecież to PO systemowo, od wielu lat rozkręca tę niszczycielską machinę, mającą zmieść PiS z publicznej przestrzeni.
Zaczęło się po pierwszym szoku, z chwilą objęcia przez PiS rządów w 2005 roku. Wówczas członków i zwolenników PiS ochrzczono mianem „pisuarów”, a braci Kaczyńskich wyszydzano i wyśmiewano z powodu niskiego wzrostu. Niedługo potem usłyszeliśmy o „dorzynaniu pisowskiej watahy” autorem tego ohydnego zwrotu jest prominentny polityk PO Radosław Sikorski.
Po Katastrofie Smoleńskiej, 10 kwietnia 2010 roku, dorzynanie przybrało na sile. Pamiętamy blokady i protesty przeciwko pochowaniu Pary Prezydenckiej na Wawelu. Pamiętamy oddawanie moczu na modlących się ludzi pod pałacem prezydenckim, usuwanie siłą palących się jeszcze zniczy i krzyża. Pamiętamy lżenie, szczucie i wyzwiska, obrzydliwie żarty o „zimnym Lechu” i „kaczce po smoleńsku”. I jakże obrzydliwe stwierdzenie Palikota: „Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż Europie”. Jeszcze w tym samym roku, 19 października, pochodzący z Częstochowy taksówkarz napadł z nożem na biuro poselskie Prawa i Sprawiedliwości w Łodzi i z premedytacją zabił pracownika Marka Rosiaka, a drugą osobę ciężko ranił. I jeszcze się odgrażał, że chciał zmordować Jarosława Kaczyńskiego.
Apogeum nienawiści przyszło w 2015 roku, po zwycięskich wyborach PiS na prezydenta Polski i do Parlamentu. Totalna opozycja przeżyła jeszcze większy wstrząs, bo musiała oddać władzę znienawidzonemu przez siebie PiS. Nie zaakceptowała demokratycznych wyborów i zaczęło się totalne obrzucanie błotem. Destrukcje w Sejmie, bezzasadna i bezustanna krytyka. Szef PO Schetyna mówi o strząsaniu pisowskiej szarańczy. Ewa Kopacz – o PiS cuchnącym naftaliną.
Po zabójstwie prezydenta Adamowicza zamiast opamiętania kolejne bicie piany i skomasowany atak. Dla totalnej opozycji brak prawidłowej ochrony imprezy Orkiestry, to wina PiS. To, że PiS z szacunkiem odniósł się do śmierci prezydenta Gdańska i jego rodziny źle. Uczestnictwo prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego w uroczystości pogrzebowej też było solą w oku. Za autentyczny smutek z powodu tragedii i wyciągnięcie pomocnej ręki najważniejsze głowy w państwie otrzymały pogardę: polityczny, oskarżycielski atak, zaserwowany im już podczas Mszy Pogrzebowej przez brata zmarłego, jednego z księży, a nawet żonę zmarłego.
Dlaczego tym razem podczas pogrzebu nie było blokad, awantur pod kościołem? Bo to są metody totalnej opozycji: słynnych obrońców sobie dedykowanej i wiadomej demokracji PO i Nowoczesnej i ich popleczników. A ci rozsiedli się w pierwszych ławach w kościele, aby doświadczyć politycznego show i obmyślać kolejne ataki na PiS. I teraz grupa najbardziej zagorzałych ,,obrońców demokracji” z KOD-u przystąpiła do blokady budynku Telewizji Polskiej oraz atakowania dziennikarzy i pracowników tej stacji. Wszelkie granice protestujący przekroczyli aktem brutalnej i agresywnej napaści na dziennikarkę Magdalenę Ogórek. Jeszcze bardziej zdumiewają niewybredne komentarze polityków PO i ich wyznawców. W osłupienie wprowadza karygodna wypowiedź częstochowskiej posłanki PO Izabeli Leszczyny, która przekracza już wszelkie normy debaty publicznej. Atak na dziennikarkę TVP skwitowała dwoma przysłowiami: „kto jakim mieczem wojuje, od takiego ginie” i ,,poniósł wilk razy kilka, ponieśli i wilka”. W przypadku pani Ogórek takie odniesienie jest ,,jak kulą w płot”. Mądrości posłanki pozostaje spuentować innym przysłowiem: ,,widać po słowie, co u kogo w głowie.”
Siewcy nienawiści dostali bodziec. I z pewnością w roku wyborczym nie omieszkają z niego nie skorzystać, bo przecież najlepszą obroną jest atak. A to jest dla totalnej opozycji podstawą do działania.
Czeka nas bardzo ciężki rok walki o Polskę. Mądrą i suwerenną.
URSZULA GIŻYŃSKA