Czesław Czernicki (menedżer Radsona Malmy Włókniarza):
Menedżer Radsona Malmy Włókniarza Czesław Czernicki nie zamierza być szkoleniowcem “na papierze”. Od momentu, gdy rozpoczął pracę w Częstochowie często bardzo otwarcie mówi o nurtujących go problemach. W ostatnich tygodniach sen z powiek spędza mu dyspozycja jego zawodników, którzy już niebawem mają przystąpić do ligowej batalii.
– Jak oceniłby pan przygotowanie poszczególnych zawodników?
– Najbardziej zadowolony jestem z dyspozycji Grzegorza Walaska i Tomasza Jędrzejaka. Szczególnie pełen podziwu jestem dla tego pierwszego, któremu urodziło się dziecko i zwalniałem go kilkakrotnie do domu. Bardzo dobrze okres zimowy przepracował także Tomek Jędrzejak. Widać, że choć przeszedł do grona seniorów nie zamierza siedzieć na ławce rezerwowych. Na drugim biegunie w tych ocenach znleźliby się Adam Skórnicki i Bartłomiej Bardecki. Jeśli Adam twierdzi, że ma przygotowany sprzęt na występy w lidze brytyjskiej, to przepraszam bardzo, ale mnie to mało obchodzi. Bartek Bardecki też nie jest jeszcze tym Bartkiem, którego z powodzeniem desygnowałbym do walki.
– Nie boi sie pan, że po takich wypowiedziach, niektórzy żużlowcy mogą się na pana obrazić?
– Obrazić? Obrażać się można, ale nie w drużynie, przed którą stawia się konkretny cel. Zawsze gram w otwarte karty i nie zamierzam niczego ukrywać. Mówię to co, myślę i mam nadzieję, że moje uwagi zawodnicy biorą sobie do serca.
– Wróćmy do naszych ocen. W bojach sparingowych dobrze spisywali się nasi juniorzy.
– Też jestem z nich zadowolony. Jeśli chodzi o Zbyszka Czerwińskiego, to jednak musi on zmienić swoją filozofię życiową, a co za tym idzie wzmocnić się fizycznie. Nie można grymasić, że te potrawy się je, a tych się nie je. Chyba, że Czerwiński chce być modelem na wybiegu i nie zamierza zajmować się dalej żużlem. Profesjonalny sport oczekuje od zawodników tężyzny fizycznej, wielkiego wysiłku, po którym spożytkowaną na niego energię trzeba stale uzupełniać odpowiednim żywieniem. Mam nadzieję, że sam Zbyszek i jego ojciec zrozumieją moją teorię i podporządkują się jej założeniom. Co do Karola Malechy, to przejście do Częstochowy jest dla tego chłopaka ogromną szansą, na to, żeby zaistnieć na rynku. W II-lidze byłoby to trudne. Widzę, że Karol naprawdę stara się i jeśli będzie tak dalej będziemy mieli z niego pociechę.
– Dziękuję za rozmowę.
ANDRZEJ ZAGUŁA