Do kilku lat w Polsce upowszechniana jest idea ph. „rodzić po ludzku”. To znaczy: bezpiecznie, w dobrych warunkach lokalowych, w przyjaznej matce i dziecku atmosferze i z możliwością skorzystania przez rodzącą środków przeciwbólowych i porodu w obecności ojca dziecka. Czy częstochowski szpital miejski spełnia te kryteria? Na to pytanie miała odpowiedzieć wizja lokalna na oddziale ginekologiczno-położnicznym w Miejskim Szpitalu Zespolonym, przy ul. Mickiewicza 12 w Częstochowie, zwołana na wniosek przewodniczącej Komisja Zdrowia i Pomocy Społecznej Rady Miasta Częstochowy, Moniki Pohorockiej.
Dlaczego wizja lokalna
Sprawę niskiej opieki okołoporodowej na oddziale ginekologiczno-położnicznym w Miejskim Szpitalu Zespolonym oraz oddziale położniczym w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Częstochowie wywołała radna klubu PiS Anna Majer. – Częstochowianki wprost mówią, że nie chcą rodzić w naszych szpitalach, że lepiej rodzić gdziekolwiek, byleby nie w Częstochowie. W Katowicach, Lublińcu, Radomsku… Mówią o braku cierpliwości i serdeczności dla pacjentek w połogu. Mocno odczuwają obojętność personelu, mają żal, że nie ułatwia się im porodów rodzinnych, które w Polsce są już powszechne – stwierdza Anna Majer.
Powołując się na rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie standardów postępowania medycznego przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej oraz w imieniu licznych częstochowianek, które docierały do niej z informacją o złym stanie opieki okołoporodowej w częstochowskich szpitalach, skierowała pismo do prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka z opisem sytuacji w Miejskim Szpitalu Zespolonym oraz wnioskiem o monitoring na oddziale ginekologiczno-położniczym oraz audytu zewnętrznego. „W Częstochowie jako pierwszym mieście w Polsce In vitro było finansowane z pieniędzy publicznych Argumentowano to dobrem par i szczęściem, jakie wnosi w życie kobiety i mężczyzny przyjście na świat dziecka. Jeśli tak jest rzeczywiście, dlaczego w tak wielce naganny sposób traktuje się w częstochowskich szpitalach kobiety, które spodziewają się tam swoich dzieci? Skoro znajdują się środki na finansowanie In vitro, wierzę że znajdą się pieniądze w kasie miasta na przeprowadzenie audytu wdrażania standardów okołoporodowych w szpitalu miejskim w Częstochowie, a wnioski z i rekomendacje płynące z tego monitoringu zostaną w pełni wprowadzone dla dobra kobiet i rodzin w naszym mieście.” – konkluduje w swym piśmie radna Majer.
Do sprawy włączyła się przewodnicząca Monika Pohorecka. Poprosiła o zorganizowanie wizyty na oddziale ginekologiczno-położniczym dla członków Komisji Zdrowia i Pomocy Społecznej, by mogli oni zapoznać się z warunkami, standardami i poziomem usług, świadczonych na rzecz opieki okołoporodowej w Miejskim Szpitalu Zespolonym. – W ostatnich miesiącach w mieście Częstochowa została podjęta dyskusja na temat poziomu opieki medycznej w Częstochowie, dla kobiet będących w stanie błogosławionym, czekających na przyjście na świat wyczekiwanego potomka. Chcemy zwrócić uwagę na ewentualną konieczność poprawy standardów i jakości usług świadczonych w ramach opieki okołoporodowej dla rodzin, bo nie tylko przyszła mama jest objęta usługami medycznymi, ale również przyszły tata powinien mieć możliwość, zgodnie z obowiązującym prawem, aktywnego uczestnictwa w porodzie rodzinnym, tak, aby w pełni móc przeżyć to niezwykle ważne wydarzenie w życiu, jakim jest powitanie na świecie dziecka – mówi Monika Podhorecka.
Zaczyna się wizytacja
Spotykamy się 9 grudnia w Miejskim Szpitalu Zespolonym. Grupa częstochowskich radnych Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej wraz z przewodniczącą Moniką Podhorecką, przedstawiciele magistratu – wiceprezydent Krzysztof Łoziński, naczelnik Wydziału Zdrowia UM Grażyna Stramska-Świerczyńska. Jako przedstawiciel mediów – nasza redakcja „Gazeta Częstochowska”. Tuż przed godz. 13 trzynastą przejmują nas lekarze: ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego dr Sławomir Olek i doktor Marek Harasim oraz dyrektor placówki Wojciech Konieczny.
Na oddział nie wchodzi się ot tak, po prostu. Trzeba ubrać ochronne płaszcze i obuwie. Oddział nie jest duży, dość wąski korytarz z trudem mieści się naszą sporą gromadę. Trzeba jednak przyznać, że choć wrażenie jest dość skromne, bo i nie widać błysku luksusowych kafli, wszędzie jest schludnie i czysto. To – jak podkreśla dyrektor Miejskiego Szpitala Zespolonego Janusz Konieczny – konsekwencja przeprowadzonego w ubiegłym roku remontu oddziału. – Dwa trzy lata temu stan oddziału był ciężki, jego wygląd mógł grozić konsekwencjami sanepidowskimi. Remont był niezbędny. Dzisiaj jest o wiele lepiej – mówi dyrektor Wojciech Konieczny.
Oddział położniczy liczy 20 łóżek. Ma dwie sale czteroosobowe i trzy dwuosobowe, salę operacyjną i salę porodową z dwoma boksami. Tyleż samo łóżek mieści oddział ginekologiczny.
Przechodzimy do większych sal, trzy-czterołóżkowych. Są puste, ale już tuż obok, w mniejszych, dwułóżkowych pokojach (są dość ciasne, ale widne i czyste) dominuje radość szczęśliwych mam. Widzimy tu umęczone, ale uśmiechnięte panie ze swoimi nowonarodzonymi pociechami. – Czujemy się tu dobrze, jest wspaniała, profesjonalna opieka. Poród przeszedł sprawnie, prawie bezboleśnie. Urodziłam zdrową dziewczynkę – mówi szczęśliwa mama Beata Gajewska-Robakowska.
– Bałam się, bo rodziłam po raz pierwszy, ale wszystko poszło sprawnie, urodziłam ponad czterokilogramowego chłopca, spotkałam się z dobrą i miła opieką. Mam pomoc przy opiece nad dzieckiem – dodaje druga mama. Są szczęśliwe, obok nich na profesjonalnych łóżkach niemowlaków leżą ich nowo narodzone pociechy.
Rzut oka na łazienki
Nie jest to szczyt luksusu. Ciemnozielone pomieszczenia, dwie wykafelkowane kabiny prysznicowe z kotarą z ceraty, dwie toalety. Czuć lekko nieświeży zapach, który radna Majer ocenia negatywnie. To ona jest sprawczynią uwypuklenia stanu opieki okołoporodowej w częstochowskich szpitalach. Przeprowadziła nawet akcję zbierania podpisów pod projektem swojej uchwały o dofinansowanie przez miasto programu okołoporodowego. Wniosek, który podpisało blisko cztery tysiące kobiet radni PO i SLD wspólnymi siłami wrzucili do kosza. Podczas wizytacji przekazała dyrektorowi Koniecznemu pismo z Fundacji „Rodzić po ludzku” mówiące o zasadności przeprowadzenia audytu w szpitalu przez zewnętrznych obserwatorów.
– Ten przykry zapach powinien być zmieniony – mówiła radna Majer. Dyrektor Konieczny stwierdził, że toalety są odkażane, nawet po każdej pacjentce. Co do zapachu skomentował: – Nie widziała pani tego rok temu, kiedy były tu odpadające białe kafelki. Na 2016 rok zaplanowano dla naszej placówki 250 tysięcy złotych, dostaniemy dwa miliony, to zrobimy łazienkę za 60 tysięcy, a wówczas i zapach będzie milszy – stwierdził dyrektor.
Bezbolesne porody
Ruch na oddziale położniczym jest duży. Miesięcznie w szpitalu odbiera się od 90 nawet do 110 porodów, rocznie jest to około 1200 porodów. Warto dodać, że aktualnie w szpitalu przeprowadza się około 35 procent cięć cesarskich, wskaźnik dla kraju wynosi około 42 procent. – Trzeba podkreślić, że dzieci się w ostatnich latach rodzi więcej – mówi ordynator oddziału . Pacjentki po porodzie spędzają trzy-cztery dni w szpitalu, ciężarne przed rozwiązaniem – dwa-trzy dni.
Bezbolesne porody, to już dzisiaj standard, wprowadzony decyzją ministra zdrowia. – Staramy się go w miarę możliwości stosować. Na co dzień mamy znieczulenie wziewne – stosujemy podtlenek azotu, bardzo dobrze działający, który stosujemy bez wcześniejszych ustaleń z pacjentką. – mówi doktor Marek Harasim.
Zwiedzający mają też możliwość zajrzenia do sali operacyjnej. Na środku stoi potężne łóżko z oprzyrządowaniem. Obok mieszczą się dwie porodówki. Chyba swą obecnością czynimy trochę zamieszania. Właśnie odbywa się poród, nie możemy tam zajrzeć, choć ciekawość jest wielka. – Pacjentki do porodu mają indywidualne boksy. Są znieczulane, chyba że któraś rezygnuje na własne życzenie, bo chce rodzić całkowicie siłami natury. Po porodzie noworodek jest zbliżany do matki na moment, zachowanie kontaktu skóra do skóry przez dwie pierwsze godziny jest raczej nie stosowany, bo panie są zmęczone. Dziecko w bloku porodowym przebywa dwie godziny, później jest umyte, przebrane, zbadane powtórne i już potem jest cały czas przy łóżku mamy – mówi dr Harasim. – Chyba, że coś się dzieje z pacjentką lub z noworodkiem, albo pacjentka jest zbyt zmęczona, dziecko jest wówczas oddzielone – dodaje ordynator dr Sławomir Olek.
Rodzić po ludzku, czyli bez bólu
Dzisiaj to standard. – W naszej opinii to sytuacja, kiedy wszystko odbywa się zgodnie z prawidłami medycyny, a przy okazji mama ma także miłe doznania nie tylko związane z bólem – mówi dr Harasim. – Pacjentka nie może cierpieć. Myślenie, że kobieta podczas porodu ma cierpieć i to jest normalne, jest dzisiaj już archaiczne. Każda pacjentka, która chce rodzić bez bólu proponowane jest znieczulenie. Przeprowadzamy znieczulenie zewnątrzoponowe pod kontrolą anestezjologa. Stosujemy też gaz i tę metodę wprowadziliśmy jako pierwsi w Częstochowie. Proponujemy tę metodę sami, bo jest to i dla nas wsparcie przy porodzie. Dla nas jest dziwnym fakt, jeśli pacjentka chce rodzić po ludzku, ale bez znieczulenia. Ona przecież nie wie jakie mogą być skutki zaniechania lub wdrożenia działań medycznych, to jest rolą lekarza i on musi mieć nad tym kontrolę. Przecież normą jest stosowanie znieczuleń na przykład u stomatologa, dlaczego raptem przy porodzie takiej formy pomocy nie powinniśmy stosować? Przecież najlepiej jest, gdy pacjentka nie cierpi. Już czternaście lat temu wprowadziłem znieczulanie miejscowe po porodzie do zabiegów poporodowych. Na żywca robić łyżeczkowanie macicy, nacinać i zszywać krocze to jest nieludzkie, niepotrzebne. Żyjemy przecież w środku Europy – dodaje ordynator. – Nasze pacjentki w większości chcą być znieczulane do zabiegów okołoporodowych i oczywiście ma prawo poprosić o to lub odmówić. Lepiej jest jednak, by pacjentka zaufała wiedzy lekarza, niż popadała w przesadę i na siłę chciała rodzić bez wsparcia znieczulenia. Wstrzymanie odpowiednich procedur przy porodzie może zakończyć się groźnymi konsekwencjami, na przykład krwotokiem – dodaje dr Harasim.
Szpital jest otwarty na wsparcie bezbolesnych porodów, ale nie wszystkie procedury są płacone przez NFZ. I to jest przyczyną narastania długu szpitala, który wynosi ponad 60 milionów złotych. Swój udział w tym ma także oddział położniczo-ginekologiczny, jest ot około 1,5-2 milionów złotych rocznie. Wcześniej generował ponad dwa miliony rocznie.
Troska i fachowość – najważniejsze
W procesie opieki okołoporodowej obok profesjonalizm obsługi medycznej, istotne jest życzliwe podejście do pacjenta. Na całym oddziale pracuje 26 lekarzy, w tym 10 etatów, pozostałe to inne formy zatrudnienia, położnych 24 położne. Pacjentki chwalą opiekę, mamy nadzieje, że są to szczere wypowiedzi, nie na użytek wizytacji. Istotna jest także jakość opieki nad noworodkami. Nad ich bezpieczeństwem czuwa dr Małgorzata Aramowicz, ordynator oddziału neonatologicznego. – Na oddziale dbamy o zachowanie czystości. Nie mamy żadnych zakażeń, osobiście prowadzę procedury sprawdzające stan czystości i pobieram wymazy z różnych miejsc. Te działania są oczywiście dla dobra pacjentów, ale także ważne jest prowadzenie dokumentacji na wypadek ewentualnych procesów. Zdarzają się bowiem oskarżenia, że do zakażenia doszło z powodu brudu w szpitalu. Mam wówczas czarno na białym jaka była sytuacja bakteriologiczna na oddziale. Dbamy i pilnujemy też by, odwiedzający zachowywali normy bezpieczeństwa. Stąd odzież ochronna, nie powalamy też by siadać na łóżku – mówi dr Aramowicz.
Efektem wizyty, rozmów z kobietami było złożenie przez Przewodniczącą Komisji – Monikę Pohorecką, wniosku do budżetu na rok 2016, na kwotę 150 tys. zł., w zakresie poprawy warunków dla kobiet rodzących na oddziale ginekologiczno-położniczym. Ponadto radna Pohorecka złożyła interpelację w sprawie zakupu i montażu rolet-żaluzji w salach szpitalnych, w których przebywają kobiety z noworodkami, o co postulowały przebywające w szpitalu mamy – żaden z wniosków nie został poparty przez radnych SLD, PO i Mieszkańców Częstochowy, w związku z tym nie zostały uwzględnione w budżecie na rok 2015.
W szpitalu miejskim niestety – jak podkreśla radna Anna Majer – nie umożliwia się przeprowadzania porodów rodzinnych, które w Polsce są dzisiaj czymś zupełnie oczywistym. Radna widzi jednak mały pozytyw wizytacji. – Docierają do mnie informacje, że sytuacja na oddziale ginekologiczno-położniczym w miejskim szpitalu znacznie się poprawiła. To napawa optymizmem, ale jest jeszcze sporo do zrobienie – puentuje Anna Majer.
URSZULA GIŻYŃSKA