Jerzy Zdzisław Kulej urodził się 19 października 1940 w Częstochowie. Ten wybitny sportowiec stoczył 348 walk w karierze. 317 wygrał, 6 zremisował, 25 przegrał. Nigdy nie został znokautowany. Oprócz złotych medali olimpijskich, które zdobył w Tokio (1964) i Meksyku (1968), w dorobku miał tytuły mistrza (1963, 1965) i wicemistrza Europy (1967). Ponadto był aż ośmiokrotnie mistrzem Polski w boksie amatorskim.
O pięściarstwie opowiadał z zapałem, dlatego doskonale radził sobie jako komentator sportowy. Był także posłem na Sejm (w latach 2001–-2005), aktorem-amatorem (wystąpił gościnnie m.in. w „Przepraszam, czy tu biją?” – 1976 i „Papa Stamm” – 1978). W 1996 opublikował swoją autobiografię „Jerzy Kulej – dwie strony medalu”. Pośród swoich wychowanków uznawany był jako wyjątkowy nauczyciel, wychowawca i trener. w 1998, za wybitne zasługi dla ruchu olimpijskiego, za działalność na rzecz rozwoju i propagowania kultury fizycznej oraz osiągnięcia sportowe, został odznaczony przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
20. lipca odbył się w Warszawie pogrzeb wybitnego boksera, dwukrotnego medalisty igrzysk olimpijskich Jerzego Kuleja. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Mistrza żegnali najwybitniejsi polscy sportowcy, działacze, przedstawiciele świata kultury, biznesu, polityki oraz kibice i sympatycy boksu.
Posiadał nieprzeciętny talent, był również tytanem pracy. Każdy trening czy sparing traktował jak walkę o tytuł mistrzowski. Te cechy sprawiły, że został najwybitniejszym polskim pięściarzem.
Był zawsze chętny do rozmowy i pomocy. Posiadał olbrzymią wiedzę nie tylko z dziedziny pięściarstwa. Chętnie dzielił się nią ze wszystkimi. Był postacią nietuzinkową, wzorem do naśladowania i idolem dla pokoleń.
Kulej był dobrym duchem, który wspierał sportowców, pomagał im niczym rodzony ojciec. Dodawał otuchy. Doskonale potrafił dotrzeć do swych wychowanków, którzy nierzadko w rewanżu odwdzięczali się Mistrzowi uzyskując świetne wyniki sportowe. Jednym z jego podopiecznych był Marcin Najman. Oto jak częstochowianin wypowiada się człowieku, którego uważa za wzór sportowca:
– Z Jerzym Kulejem poznaliśmy się dziewięć lat temu. Na moją prośbę przyjechał do Warszawy aby zobaczyć mój trening. Powiedział po jego zakończeniu: “wracaj na ring!” . W tamtym czasie miałem na koncie 3 zawodowe walki (wszystkie, która jak się okazało była moim pierwszym zwycięstwem na ringu zawodowym. Następnie dzięki jego pomocy pozostałem przez 5 lat niepokonany wygrywając 11 pojedynków z rzędu. Dzięki temu dostałem szansę walki o pas Międzynarodowego Mistrza Polski wagi ciężkiej. Nawet w jednej dziesiątej procenta nie dorównywałem mu talentem, ale dzięki Niemu, mogłem przeżyć wspaniałą przygodę z boksem. Zaprzyjaźniliśmy sie bardzo. Myślę, że stało się tak dlatego, gdyż oboje kochaliśmy życie i byliśmy wielkimi pasjonatami pięściarstwa. Wspólnie organizowaliśmy gale bokserskie. On był przyjacielem o żelaznym kręgosłupie moralnym. Gdy wygrywałem zawsze był ze mną, gdy przegrywałem również. Nigdy mnie nie opuścił. Nigdy nikogo nie oszukał, zawsze dotrzymywał słowa, a zwracając sie do niego o pomoc zawsze ją uzyskałem. Takiego zawsze będę go pamiętał. Wielkiego Mistrza, najwybitniejszego polskiego boksera wszechczasów. Wspaniałego i oddanego przyjaciela.
Zegnaj Jurku, nigdy nie zapomnę ile dla mnie zrobiłeś.
Marcin Najman
Marcin Najman wspólnie z Jerzym Kulejem planowali w naszym mieście kolejną galę bokserską. Zaplanowali ją na 27. października. Niestety Mistrza zabrakło. Najman obiecał sobie, że zrobi wszystko, by termin został aktualny.
– Ta gala musi się odbyć. Będzie ona poświęcona pamięci Jerzego Kuleja – mówi Najman.
O swoim przyjacielu pamiętają także przyjaciele z częstochowskiego klubu „Start”. Klubu, który był pierwszym w karierze Kuleja. Działacze „Startu” również pragną zorganizować turniej imienia Jerzego Kuleja. Wspaniałego człowieka, który zawsze pamiętał o Częstochowie i był dumny, że pochodzi z tego miasta.
foto: Mistrz zawsze chętnie dzielił się swoją bogatą wiedzą na temat pięściarstwa. Z tej skarbnicy korzystał również jego podopieczny – Marcin Najman.
AUTOR ZDJĘCIA: Leszek Pilichowski – proszę pamiętać o podpisaniu fotki, wykonałem aż sześć telefonów, by dostać zgodę autora na darmową publikację.
PAWEŁ MIELCZAREK