Zaległy mecz 7. kolejki PGE Ekstraligi we Wrocławiu (czwartek, 3 lipca) padł pewnym łupem miejscowej Betard Sparty 55:35. Krono-Plast Włókniarz Częstochowa postawił jednakże dość twarde warunki aktualnym drużynowym wicemistrzom Polski. Spora była w tym zasługa Jasona Doyle’a, który zdobył aż 20 punktów. – Ręce same składały się do oklasków – chwalił postawę Australijczyka trener „Lwów”, Mariusz Staszewski.

Jeszcze przed meczem można było spodziewać się, że będzie to dla Was ciężkie starcie, tym bardziej, że jechaliście bez Piotra Pawlickiego i Madsa Hansena. Mimo tego, dość mocno postawiliście się wrocławianom.
– Zgadza się. Wielokrotnie już wspominałem, że może i ponosimy „piękne” porażki na wyjazdach, ale za to punktów się nie otrzymuje. Mimo osłabienia staraliśmy się walczyć, ale w czwartek starczyło nam sił na zgromadzenie łącznie 35 punktów. Robiliśmy, ile mogliśmy. Jeśli jednak przez różne przypadkowe kwestie nie ma się zdecydowanego lidera i jeszcze jednego z podstawowych zawodników drużyny, to ciężko ich zastąpić tymi, którzy na chwilę obecną prezentują się nieco słabiej.
Fantastyczne zawody zaliczył Jason Doyle. Czy to już jest ten Jason, na którego czekaliście?
– Tak jak mówiłem wcześniej, po tych kontuzjach trzeba było poczekać na tego Jasona z początku sezonu. W czwartek zaprezentował się wręcz rewelacyjnie i to na tle takiego przeciwnika. Ręce same składały się do oklasków.
Jak długo może jeszcze potrwać przerwa w startach w przypadku Piotra Pawlickiego i Madsa Hansena?
– Przerwa w jeździe obu zawodników ma wynieść około czterech tygodni. Musimy więc cierpliwie na nich czekać.
Czyli również przeciwko Pres Grupa Deweloperska Toruń (11 lipca) na swoim torze pojedziecie bez tej dwójki. Tak czy inaczej wasze nastawienie będzie niezmienne?
– Dokładnie tak. Po to wyjeżdżamy na tor, aby wygrywać. Kolejny mecz na pewno nie będzie łatwiejszy, bo zmierzymy się z ekipą z Torunia. Tak więc rywal równie mocny jak ten ostatni. Miejmy nadzieję, że nasz tor lepiej nam posłuży aniżeli wrocławski.
Rozmawiał: Norbert Giżyński
Foto.: Grzegorz Przygodziński