W Regionalnym Ośrodku Kultury, w piątek, 1 marca, otworzono wystawę poświęconą życiu i twórczości znanego artysty Zbigniewa Łoskota, w piątą rocznicę jego śmierci. Artysta był studentem profesora Zbigniewa Pronaszko w Krakowie.
Zbigniew Łoskot znakomicie realizował się we wszystkich dziedzinach sztuki: rysunku, malarstwie, grafice, malarstwie ściennym. Był autorem wielu ilustracji do książek dla dzieci i młodzieży oraz dzieł religijnych. Swój talent w ogromnym stopniu poświęcił sztuce sakralnej, ozdabiając swoimi płaskorzeźbami, witrażami, freskami, mozaikami, obrazami ponad 30 kościołów i kaplic w całej Polsce. Wyraźny akcent własnej twórczości pozostawił również w Częstochowie. W kościele Miłosierdzia Bożego Ojców Pallotynów wykonał drogę krzyżową, 6 witraży, prezbiterium i sgrafitto na fasadzie Matki Bożej Ostrobramskiej.
Wystawa eksponuje malarstwo, rysunek i witraże Zbigniewa Łoskota. To pełne ekspresji dzieła mieszczą się w konwencji sztuki postimpresjonistycznej. Jeszcze do niedawna artysta był dla wielu, choćby dla Marka Czarnołęskiego – inspiratora wystawy – nie odkryty. Czarnołęski, pełen szacunku dla twórczości Łoskota, pisze: “Jestem szczęśliwy, iż kilka prac własnych zaprezentowanych w otoczeniu sztuki Zbigniewa Łoskota, może prowadzić dialog z jego twórczością, godną miana estetyki twórców najdoskonalszych… Spotkał mnie zaszczyt, móc zadedykować swą jakże skromną cząstkę ekspozycji, artyście wybitnemu, dzięki charakterowi twórczości nawiązującemu do działalności twórczej Józefa Mehoffera, Stanisława Wyspiańskiego, Wacława Taranczewskiego, Jerzego Nowosielskiego”.
Zbigniew Łoskot był niezwykle pracowity, zgodnie potwierdzają to jego syn Krzysztof Łoskot: “Ojciec uprawiał malarstwo totalne. Nazywam tak rysowanie wszystkich osób wokół niego, wszędzie i o każdej porze. Na imieninach, na wczasach, w pociągu, poczekalni do dentysty” oraz wnuczka Dorota Łoskot-Cichocka: “Dziadek zawsze nad czymś pracował. Można powiedzieć, że nieustannie myślał o projektach, pomysłach graficznych, plastycznych”. Chaos codzienności nie rozpraszał go, wręcz inspirował. Dzięki pracowitości pozostawił imponujące świadectwo swojego talentu. Jego przyjaciel ks. Jan Twardowski powiedział: “To niespotykany, niezwykły, zasłużony i niedoceniony malarz kościołów. Był prawdziwym artystą, bo nie udawał artysty. Urodził się 1 września 1922 r., umarł 1 września 1997 r., to znaczy w dniu swoich urodzin. Ten zbieg okoliczności może utwierdzić w przekonaniu, że dokładnie wypełnił swoje życie”.
URSZULA GIŻYŃSKA