Rząd, w ramach strategii społeczno – gospodarczej przyjął program “Pierwsza Praca”. Ma on być odpowiedzią na problem wzrostu bezrobocia w grupie absolwentów szkół. Według diagnozy rządu ok. 45% absolwentów szkół, to bezrobotni. W 2002 r. szkoły pogimnazjalne, policealne i wyższe ukończy ok. 1 mln osób. Ponad 620 tys. stanie przed problemem znalezienia pierwszej pracy.
Czytajmy program rządowy konfrontując zawarte w nim pomysły z sytuacją na naszym rynku lokalnym. W ten sposób łatwiej nam sprawdzić skuteczność proponowanych rozwiązań. Program “Pierwsza Praca” obejmuje pięć segmentów: małe i średnie przedsiębiorstwa, samozatrudnienie, kształcenie, wolontariat, informacje, poradnictwo zawodowe i pośrednictwo pracy.
W pierwszym segmencie proponowane jest rozwinięcie rozwiązań już przewidzianych w ustawie o zatrudnieniu. Do nich należy refundacja kosztów wynagrodzenia i składek ubezpieczeniowych zatrudnianego absolwenta; staże absolwenckie (zatrudniony przez pracodawcę otrzymuje stypendium w wysokości zasiłku dla bezrobotnego); prace interwencyjne; pożyczki na tworzenie nowych miejsc pracy. Program nie zawiera propozycji rozszerzenia tego katalogu pomocy. Jedynie dodatkowo proponuje przygotowywany przez Ministerstwo Pracy i Płacy, wspólnie z Ministerstwem Ochrony Środowiska, program zatrudnienia absolwentów przy zalesianiu i konserwacji lasów. Przeciwdziałaniu bezrobociu sprzyjać mają także zmiany w Kodeksie Pracy.
W segmencie “samozatrudnienie” działania rządu mają prowadzić do ograniczenia przeszkód i kosztów w tworzeniu przedsiębiorstw; uruchomienia w dużej skali programu udzielania tanich kredytów, poręczeń kredytowych i innych form finansowych zachęt oraz związanego z tym doradztwa; okresowego zawieszania pobierania od absolwentów zakładających własne przedsiębiorstwa części składki na ubezpieczenie społeczne.
W kształeniu najistotniejsze znaczenie ma wprowadzenie standardów kwalifikacji zawodowych i dostosowanie do nich programów szkolnych. Wspierane ma być kształcenie ustawiczne przez finansowanie szkoleń z urzędów pracy. Przy szkołach wyższych mają powstawać Biura Karier Zawodowych.
Wsparcie instytucji wolontariatu (zdobywanie doświadczeń zawodowych w społecznej pracy), to refundowanie kosztów składek ubezpieczeniowych i pokrywanie kosztów podróży.
W segmencie informacji, poradnictwa zawodowego i pośrednictwa pracy przewiduje się wzmocnienie instytucji Centrum Informacji i Planowania Kariery Zawodowej Wojewódzkich Urzędów Pracy. Zamierza się także “wzmocnić kadry publiczne służb zatrudnienia” – zaangażować nowych 5000 pośredników i doradców. Dotychczas, we wszystkich urzędach pracy zatrudnionych jest 1600 pośredników i 800 doradców.
Nic nowego…
Tak wyglądają główne założenia programu. Koszt realizacji ma wynieść 330 mln zł, skorzystać z wsparcia w formie subsydiowanej pracy, stażu, wolontariatu lub samodzielnej działalności gospodarczej będzie mogło 120 tys. osób. W zasadniczych punktach program ten nie wnosi nic nowego. Są to działania, które zostały wpisane w już obowiązujące ustawy (o zatrudnieniu, o ułatwieniu zatrudnienia absolwentom szkół); działania, które były i są (w ramach możliwości finansowych) realizowane w częstochowskim Urzędzie Pracy. Nie są nowością dla naszego urzędu także proponowane programy specjalne. Już od kilku lat realizowany jest u nas ogólnopolski program “Absolwent”, prócz tego są cztery programy lokalne uwzględniające specyfikę naszego rynku pracy.
Istotne więc dla naszego PUP są nie tyle zmiany programowe, ile gwarancja otrzymywania środków na ich prowadzenie. Przypomnijmy, że w końcu zeszłego roku brakło w naszym urzędzie pieniędzy na niezbędne minimum – groziła blokada kont przez ZUS spowodowana zaległościami w opłacaniu składek. W tym roku słowa z programu “Pierwsza Praca” o konieczności wzmocnienia służb zatrudnienia kłócą się z realiami. Wprowadzana standardyzacja kosztów grozi zwolnieniem części pracowników PUP, a co gorsze – likwidacją filii Urzędu Pracy w Koniecpolu. Filii na terenie wysokiego bezrobocia, tam, gdzie programy aktywizacji bezrobotnych są najbardziej potrzebne.
Może zatem przyjmijmy optymistycznie, że problemy finansowe są rzeczą przejściową. Że wkrótce, zgodnie z zapowiedzianym programem, szerszym strumieniem popłyną środki na aktywne przeciwdziałanie bezrobociu.
Jak wspomnieliśmy – większość form proponowanych w programie były już “ćwiczone”. Możemy zatem zastanowić się nad ich skutecznością. Problem oceny związany jest z ogólną sytuacją gospodarczą. W czasie, gdy była wysoka dynamika rozwoju stosowane narzędzia faktycznie zwiększały liczbę zatrudnionych. Gdy doszło do spadku tempa wzrostu tworzone miejsca pracy okazywały się nietrwałe.
“Wypychanie” z rynku
Pracodawcy chętnie korzystali z refundacji wynagrodzeń dla absolwentów. Szczególnie dostrzegalne to było we wzroście popytu na pracowników niepełnosprawnych. Tworzenie zakładu pracy chronionej gwarantowało największe wsparcie dotacjami. Dostrzec jednak można było element “wypychania” z rynku pracy zwykłych pracowników przez pracowników dotowanych. Pracodawca zwalniał zwykłego pracownika, przyjmował absolwenta korzystając z dotacji. Po roku, po zakończeniu okresu refundacji, pracodawca zwalniał pod różnym pretekstem absolwenta. I podejmował starania o uzyskanie kolejnej refundacji na następnego. Owe wypychanie tym bardziej było widoczne, im bardziej odczuwalny stał się spadek tempa rozwoju gospodarczego. Być może refundacja miała zaletę dodatkową. Umożliwiała odbycie absolwentom stażu zawodowego.
Tego samego jednak nie można powiedzieć o pracach interwencyjnych. W początkach lat 90-tych przy częstochowskim ZBK uruchomiono w ramach prac interwencyjnych produkcję ram okiennych i drzwi. Płace pracowników były refundowane. I mimo to koszt produkcji stolarki budowlanej okazał się tu wyższy niż zakup tej samej stolarki z zakładów prywatnych. Jakość też produkcji prywatnej okazywała się o wiele wyższa. Ten przykład wyraźnie świadczył o ekonomicznym rachunku pracy interwencyjnej. Realny koszt budowy drogi, wykopania rowów pod kanalizację czy nawet sprzątania miasta w ramach robót interwencyjnych jest realnie wyższy niż koszt wykonania tych zadań przez firmy wybrane w drodze przetargu publicznego. Są oczywiście względy pozaekonomiczne. Trwale bezrobotny po przepracowaniu pół roku w ramach robót interwencyjnych mógł liczyć na przyznanie zasiłku. Oczywiście są wyjątki. Pan Z., były pracownik zakładów włókienniczych, zatrudniony został w połowie lat 90-tych w ramach prac interwencyjnych przez firmę “F”, zajmującą się pielęgnacją zieleni miejskiej. Sprawdził się jako dobry i sumienny pracownik, pracuje nadal. Ale, jak sam przyznaje, miało to związek bezpośredni z sukcesem odniesionym przez jego firmę na rynku lokalnym. Firma wygrywała kolejne przetargi, z czasem z małego zakładu zmieniając się w największego operatora na rynku tworzenia i utrzymania terenów zielonych.
Czy skuteczną formą okazywały się pożyczki na tworzenie nowych miejsc pracy? Dla pracodawców niskooprocentowana pożyczka była możliwością doinwestowania przedsiębiorstwa. Ale, jak przyznają w rozmowach, blokadą były przepisy wymagające nie tylko utrzymania zatrudnienia przez kilka lat, lecz także rodzaju produkcji. “Gdy chcę wziąć pożyczkę wymaga się ode mnie utrzymania określonej produkcji przez pięć lat. A kto jest taki mądry, by wiedzieć na co będzie za pięć lat zapotrzebowanie na rynku” – trudno odmówić logiki temu argumentowi.
Absolwenci nieprzygotowani
Z rozmów z przedsiębiorcami i absolwentami poszukującymi pracy wyłaniają się dwie kwestie, bardzo słabo wyartykułowane w programie “Pierwsza Praca”. Dostrzegane jest słabe przygotowanie absolwentów do podejmowania pracy. Mówi się np. o programie samozatrudnienia. Tylko, że absolwent szkoły średniej, a często nawet wyższej nie jest przygotowany do samodzielnego wypełniania zeznania podatkowego PIT. Bezradny staje wobec coraz bardziej skomplikowanych formuł naliczania podatku VAT, opłat środowiskowych, zeznań statystycznych itd. Dla pracodawców z kolei coraz mniejszą zaletą jest posiadanie przez absolwentów wyuczonych zawodów. “Po co mi technik – murarz, skoro nie ma pojęcia o stosowanych współcześnie technologiach” – wyznał właściciel przedsiębiorstwa budowlanego. Po kilku nieudanych próbach zatrudnienia fachowców wolał zatrudniać młodych ludzi po liceum i na własny koszt przyuczyć ich do zawodu. Według jego doświadczeń absolwenci liceum byli bardziej otwarci na wiedzę, łatwiej było ich nauczyć nowych technik, niż specjalistów po szkołach zawodowych.
Drugi problem blokujący start do kariery zawodowej najczęściej wymieniają absolwenci. Odczuwalne, zwłaszcza dla nich “zamknięcie” rynku. Od kilku lat absolwent kierunku pedagogicznego WSP nie ma szans na pracę w szkole. Być może jest lepiej przygotowany, pełen ciekawych pomysłów – ale “zamknięcie” tego rynku uniemożliwia mu konkurowanie ze starą kadrą. To “zamykanie” dotyczy wielu zawodów. W jednych istnieje “korporacyjność” (adwokaci, architekci) – ograniczone do minimum możliwości wpisu do korporacji zawodowej uniemożliwiają wykonywanie zawodu. W drugich blokują przepisy chroniące już zatrudnionych (np. zasada stabilizacji kadr w urzędach publicznych). W większych zakładach przemysłowych konkurencja młodych absolwentów wobec starych pracowników jest utrącana działaniami związków zawodowych.
Ten problem zamknięcia rynku nie znajduje żadnego odzwierciedlenia w programie “Pierwsza Praca”. Pociechą więc realną dla absolwentów może być szansa załapania się na jedno z 5000 nowych miejsc pracy w urzędach zatrudnienia. Bo z wszystkich tez wymienionych w programie ta wizja dla bezrobotnych absolwentów staje się najatrakcyjniejsza.
JAROSŁAW KAPSA