Działalność „Jurajskich Chochlików”, sztandarowego zespołu tanecznego Miejskiego Domu Kultury (do 31 grudnia 2013 roku Młodzieżowego Domu Kultury), stoi pod wielkim znakiem zapytania. – Od zawsze praca zespołu ruszała z początkiem września. Jest połowa miesiąca, a my nie wiemy, kiedy i w jakiej formie rozpoczną się zajęcia – alarmują rodzice. Ich zdaniem, to efekt braku koordynacji w zarządzaniu instytucją przez p.o. dyr. Pawła Musiała, który niespełna rok temu przejął ster nad placówką.
O „Jurajskich Chochlikach”
120-osobowy zespół taneczny ma już ponad dziesięć lat i wiele sukcesów w swoim dorobku. Jest organizacyjnym dzieckiem nauczyciela choreografii Anny Kościuch. Rodzice rozpływają się nad jej pedagogicznymi umiejętnościami. – Na wyniki grupy złożyły się przede wszystkim praca, zaangażowanie, wiedza i doświadczenie pani Anny. Jest ona świetnym nauczycielem, wspaniałym wychowawcą, organizatorem, menedżerem. Samodzielnie przygotowuje koncerty, opracowuje stroje i choreografię. Uczy nie tylko tańca i śpiewu, ale też subordynacji – mówi pani Agnieszka, mama Matyldy, która w ubiegłym roku rozpoczęła zajęcia. – Pani Anna wpaja dzieciom odpowiedzialność i systematyczność. Lekcje z nią uczą odwagi scenicznej, kształtują charakter i inteligencję dzieci – dodaje pani Marzena, mama Paulinki, która już od siedmiu lat jest członkiem zespołu.
Niestety, Anna Kościuch, mimo ewidentnych zawodowych predyspozycji i osiągnięć, nie zyskała uznania w oczach nowego dyrektora. – To chyba odpowiedź na moje publiczne oświadczenie, że pan dyrektor nie ma nic wspólnego z kulturą i kładzie placówkę – komentuje Anna Kościuch.
Skąd dezorganizacja
Od 1 stycznia 2014 roku Młodzieżowy Dom Kultury w Częstochowie, działający w oparciu o przepisy prawa oświatowego, radni miejscy stosowną uchwałą – za sugestią władz, w tym prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka oraz naczelników: kultury – Aleksandra Wiernego i edukacji – Ryszarda Stefaniaka (obecnie wiceprezydent Częstochowy) – zmienili na Miejski Dom Kultury, funkcjonujący na podstawie przepisów o działalności kulturalnej. Pomysłodawcy reformy konieczność przeobrażeń argumentowali rozszerzeniem oferty kulturalnej dla starszych mieszkańców. W ich opinii seniorzy nie mogli korzystać z propozycji Młodzieżowego Domu Kultury i nowa formuła miała to zmienić. Władze do swego pomysłu intensywnie przekonywały radnych, nauczycieli i rodziców. – Naczelnik Aleksander Wierny osobiście nam zapewniał, że nasze dzieci na przemianie tylko skorzystają. Pan prezydent w swym piśmie zawiadamiał o tym, że oferta się wzbogaci, będzie więcej imprez, szczególnie w weekendy, a mniej kosztów. Instytucja w nowym wymiarze miała wprowadzić nową jakość w życie kulturalne miasta. Prawda jednak jest taka, że oferta się zmniejszyła, o piknikach rodzice i dzieci nie byli informowani, a dodatkowe imprezy są płatne. Zmiana nie wyszła na dobre – komentują rozczarowani rodzice.
Próby dezorientacji
Zmiana statusu Młodzieżowego Domu Kultury zachodziła w atmosferze oskarżeń. Pojawiły się zarzuty wobec nauczycieli-instruktorów, o ich niechęci do seniorów oraz pracy w wymiarze ośmiu godzin dziennie. Anna Kościuch neguje te przypuszczenia. – Nagłośniono, że buntujemy się, bo będziemy musieli pracować więcej i bez uprawnień Karty Nauczyciela. Zmanipulowano przekaz, a my tylko broniliśmy formuły Młodzieżowego Domu Kultury, która świetnie funkcjonowała – mówi choreograf. Jak dodaje z dniem 31 grudnia 2013 roku wszyscy nauczyciele otrzymali wypowiedzenia, a od stycznia propozycję pracy na dużo gorszych warunkach. – Większość osób, dla których praca w MDK nie była podstawowym źródłem utrzymania, przystała na nie. Również ja i moja współpracownica – Beata Koch, choć wbrew pierwotnym ustaleniom nie otrzymałyśmy pełnego etatu, podjęłyśmy pracę. Mając po opieką największą liczbę dzieci, ponad 120-osobowy zespół, otrzymałam ¾ etatu, a pani Beata – pół. A przecież jednym z punktów uchwały było efektywniejsze wykorzystanie pracowników, zatrudnionych na 40-godzinych etatach. Nas jednak dyrektor nie przyjął na tych warunkach. Umowy podpisano nam do końca czerwca 2014 roku, tłumacząc że placówka dopiero rusza. W kwietniu usłyszeliśmy, że w lipcu i sierpniu nie będziemy pracować, a od września będą umowy zlecenie. Deklarowałyśmy chęć pracy z seniorami. Okazało się jednak, że zajęcia z osobami starszymi mają być odpłatne i chętnych nie było wielu– dodaje pani Anna.
Etaty likwidowano sukcesywnie. Dla przykładu: z pracowni plastycznej nauczyciel odszedł na emeryturę, zatrudniono nowego, ale już na umowę zlecenie. Były jednak i priorytety. – Całe etaty otrzymało trzech instruktorów: z pracowni teatralnej, jogi i modelarska. Teatr nie wiem czy funkcjonuje, joga to sześć godzin zajęć z seniorami, a do pracowni modelarskiej uczęszcza około dwadzieściorga dzieci – dodaje nauczycielka.
Co na to dyrekcja MDK? W informacji pozyskanych drogą mailową z Urzędu Miasta Częstochowy, gdyż dyrektor Paweł Musiał przebywa na urlopie zdrowotnym czytamy: „Od 1 stycznia 2014 roku nie ma stanowiska nauczyciel-instruktor. Nieprawdą jest, że wszyscy instruktorzy otrzymali wypowiedzenia. Przed reformą zatrudnionych było 24 nauczycieli-instruktorów. Jak podaje MDK od 1 stycznia 2014 r. zostało zatrudnionych tyleż samo instruktorów, według stawek wynagrodzenia: młodszy instruktor – grupa VIII – 2.200 zł, starszy instruktor – grupa X – 2.550 zł.”
Brakuje danych o tym ilu instruktorów zostało zatrudnionych na ½ i 3/4 etatu oraz na umowy zlecenia. – Dyrektor twierdził, że tylko administracja i obsługa może w instytucji kultury być zatrudniona na etat, więc 19 maja wystosowałam pismo, że w tej sytuacji proszę, by zatrudnić mnie jako pracownika administracji, sprzątaczki czy szatniarki. Do tej pory nie dostałam jako odpowiedzi – mówi Anna Kościuch.
Co będzie z zespołem
Rodzie boją się, że przyszłość „Jurajskich Chochlików” jest zagrożona. – W maju bieżącego roku rozmawiałam z dyrektorem o planach w sprawie zespołu i zapewnił mnie, że zajęcia ruszą od września. Teraz mówi się, że zbierane są podania, a przecież zawsze zajęcia bezkolizyjnie zaczynały od września. Na przyjęcie rokrocznie czeka ponad 30 nowych podań, więc gdzie tkwi problem?– pyta pani Marzena. – Mnie zapewniono, że trwają rozmowy z panią Kościuch, a jeśli nie ona, to będzie ktoś inny. Jednak zajęć nie ma, nie ma też instruktora. Co mają robić dzieci? Spędzać czas przed komputerem? – dopytuje pani Agnieszka.
Jeszcze w czerwcu rodzice o przyszłość zespołu pytali prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka. – Usłyszeliśmy, że nic nie wie, ale zorientuje się. Zapytał jedynie o panią Anię, czy to ta nauczycielka, która chce wyprowadzić „Jurajskie Chochliki” z MDK. Przyjęliśmy to ze zdumieniem – opowiadają rodzice.
Zdaniem rodziców MDK dla „Jurajskich Chochlików” nie ma alternatywy. – Dyrektor nic nie robi, by zaczęła się normalna praca zespołu. Więc, my jako rodzice rozważamy inne rozwiązania. Myślimy nawet o wynajęciu sali, by dzieci mogły nadal mieć zajęcia – mówi pani Marzena. – Rodzice dzwonią do mnie, chcą coś organizować na własną rękę, ale to może być forma przejściowa. Taki zespół jak „Jurajskie chochliki” powinien pracować pod szyldem konkretnej instytucji. Rodzice włożyli masę wysiłku, zasponsorowali setki kostiumów i to wszystko pozostało w MDK – stwierdza Anna Kościuch.
Zarzut wyprowadzenia zespołu
– To wręcz absurdalne pomówienie. Pani Ania od stycznia prowadziła zespół zgodnie z dotychczasowymi standardami, nauczycielka nie dawała w ogóle odczuć, że zmniejszono jej wynagrodzenie – mówią mamy. Przypominają o tym, że na prośbę Urzędu Miasta zrealizowała dwa wielkie koncerty „Jurajskich Chochlików”: w maju na Dni Europy i w czerwcu w Filharmonii, za które otrzymała specjalne podziękowanie od prezydenta. – Gdyby pani Ania chciała wyprowadzić zespół mogła to zrobić wcześniej, a przecież– mimo niekorzystnej umowy – pracowała z poświęceniem. Z nadzieją, że coś się zmieni, przygotowywała dzieci do kolejnych występów. Swoją postawą, nawet gdy miała świadomość, że nie zostanie zatrudniona, potwierdziła, że jest odpowiedzialna – mówi pani Marzena.
Rodzice są zaskoczeni, że MDK rezygnuje z tak solidnego i świetnie wykwalifikowanego fachowca. – Osoba, która logistycznie koordynuje tak duże przedsięwzięcia, świetnie prowadzi dzieci od trzeciego roku życia jest bardzo cennym pracownikiem. Poza tym, jeśli jest w mieście inicjatywa, która cieszy się zainteresowaniem tak dużej liczby mieszkańców, to decydenci powinni powalczyć o takiego człowieka, bo wyniki Anny Kościuch są mierzalne – dodaje pani Agnieszka.
Quo vadis MDK
– To wszystko chyba zmierza do upadłości, co wydawałoby się niewiarygodne – komentują nauczyciele. Podobne zdanie mają rodzice. – Plany były piękne, ale realizacja mierna. Okazuje się, że celem nie są nasze dzieci i nie są emeryci, a raczej komercjalizacja Domu Kultury. Po co więc był remont placówki i sal baletowych? Zamiast wprowadzać zmiany można było placówkę udostępnić seniorom stosownym rozporządzeniem – mówią rodzice. – Dzisiaj możemy podważyć słowa naczelnika Wiernego, bo nasze dzieci nie skorzystały na przemianie, lecz straciły. Dzisiaj mamy dramat dla dzieci i rozczarowanie dla seniorów. Ponad rok temu zrezygnowano z zajęć z języka obcego. Jak nie ma uzasadnienia dla języka angielskiego, niech wprowadzi się język hiszpański, włoski, francuski, bo pracownia lingwistyczna, tablice interaktywne są bezużyteczne. Pustką świecą sala komputerowa, trzy pracownie choreograficzne, a mieli z nich korzystać też seniorzy. Przez dziewięć miesięcy nie przeprowadzono atrakcyjnych zajęć dla seniorów, nie przygotowano też planu zajęć od nowego roku szkolnego – dodają.
Jednak dyrekcja MDK uważa, że wszystko jest w najlepszym porządku. Informuje: „Przed zmianą statusu instytucji w Młodzieżowym Domu Kultury funkcjonowało 11 pracowni. Od stycznia 2014 r. zorganizowane zostały 22 rodzaje zajęć, natomiast liczba pracowni się nie zmieniła. Od 1 września wszystkie dotychczasowe zajęcia miały wrócić do grafiku. MDK planuje też rozszerzenie oferty o zajęcia filmowe, które zostały ujęte w naborze na zajęcia od września. Według danych MDK przed przekształceniem z zajęć Młodzieżowego Domu Kultury korzystały 824 osoby. Po 1 stycznia 2014 r. Miejski Dom Kultury przyjmuje zgłoszenia nie tylko od uczniów, ale również od osób dorosłych. Na stałe zajęcia od stycznia 2014 r. uczęszczało 866 uczestników.” – taką otrzymujemy odpowiedź.
Współpraca z rodzicami
Rodzice są rozczarowani współpraca z obecnym dyrektorem. – Dyrektor Musiał nie wykazuje zainteresowania postępami dzieci, unika kontaktów z rodzicami. Poprzednia dyrektor Elżbieta Drabik była życzliwa i zaangażowana. Zawsze przychodziła na koncerty, oklaskiwała dzieci, była z nami – mówią panieAgnieszka i Marzena.
Dotychczas zajęcia we wszystkich pracowniach były bezpłatne, rodzice uiszczali jedynie dobrowolne składki na Radę Rodziców, przeciętnie około 20-30 zł miesięcznie. Ci których nie było na to stać, byli zwalniali z opłat, co nie przekładało się na stosunek do dzieci. Pieniądze były skrupulatnie księgowane i w przeważającej większości przeznaczane na zakup pomocy do pracowni, na stroje, dekoracje, doposażenie w środki dydaktyczne pracowni.
– Zajęcia odbywały się początkowo w budynku przy ul. Spadzistej, po remoncie sali baletowej przy ul. Łukasińskiego dzieci miały komfortowe warunki. Obecnie sala stoi pusta, a przecież z pieniędzy Rady Rodziców zakupiono do niej sprzęt nagłaśniający i naświetlający, rolety – mówią mamy. Z funduszy Rady Rodziców kupiono też tablicę interaktywną do nauki języków oraz samochód, drukarkę, ksero. Nabywane było to, o co dyrekcja na piśmie prosiła Radę. Fundusze przeznaczono na organizację wycieczek, nagrody, prezenty z okazji Dnia Dziecka, św. Mikołaja, a także na stypendia dla dzieci, które miały duże sukcesy. Pieniądze pozyskane z występów „Jurajskich Chochlików” wspomagały działalność zespołu. – Od 1 stycznia br. Rada nie funkcjonuje. Co zatem ze strojami, co ze sprzętem interaktywnym? – pytają rodzice.
Dla seniorów miało być bezpłatnie
Od 1 stycznia 2014 roku nawału seniorów nie odnotowano. Stale – jak podaje MDK – na zajęcia uczęszcza grupa 60 osób powyżej 60. roku życia. Na pociechę są oczywiście dane z komercyjnych koncertów oraz festynów, na które – jak podaje placówka – przyszło około 7000 osób starszych. Zakres zajęć dla seniorów miał być szeroki i bezpłatny. Nieodpłatne są występy artystyczne, zwiedzanie galerii MDK, punkt dostępu do komputera i Internetu oraz joga i zajęcia teatralne. Te bardziej atrakcyjne już koszują. Za karnet na aqua aerobic (4 wejścia) ważny 5 tygodni senior musi zapłacić 60 zł, za jednorazowe wejście – 20 zł; za miesięczne uczestnictwo w zajęciach z kroju i szycia, modelarskie, fotograficzne, ceramiczne i plastyczne – po 28 zł za każde. – Nie tak wyobrażaliśmy sobie ofertę Miejskiego Domu Kultury. Znacznie więcej możliwości kulturalnej aktywności i bez tak wysokich opłat mają osoby starsze w Centrum Aktywności Seniora – stwierdza Elżbieta Markowska, szefowa Stowarzyszenia Częstochowskie Amazonki, która wcześniej bardzo przychylnie była nastawiona do zmiany statusu instytucji.
Jakie oszczędności przyniosła zmiana statusu MDK?
Odpowiedź na to pytanie MDK potraktował niezwykle sztampowo i bez konkretów. „Z analizy kosztów i przychodów Miejskiego Domu Kultury w Częstochowie za pierwsze półrocze 2014 roku wynika, iż instytucja osiągnęła zysk. Efekty merytoryczne przekształcenia to na pewno: lepsza frekwencja osób odwiedzających Miejski Dom Kultury, poszerzenie oferty poprzez uruchomienie nowych zajęć i uczestnictwo w nich osób starszych, zwiększenie oferty kulturalnej (np. koncerty, spotkania), współrealizacja miejskich przedsięwzięć kulturalnych (np. Noc Kulturalna, Dni Częstochowy, rocznica wstąpienia Polski do Unii Europejskiej), udostępnienie nowych pomieszczeń i korzystanie z usług MDK – sala widowiskowa, studio nagrań, sauna.”
URSZULA GIŻYŃSKA