W 78. rocznicę wybuchu II wojny światowej 1 września 1939 roku
W ubiegły piątek obchodziliśmy 78. rocznicę wybuchu II wojny światowej, która rozpoczęła się o świcie 1 września 1939 roku agresją niemiecką na Polskę. Agresją dokonaną bez wypowiedzenia wojny, z pogwałceniem wszelkich umów międzynarodowych. Choć pozornie od tamtych tragicznych wydarzeń dzieli nas wiele lat i pokoleń, to w rozumieniu historii nadal są one wydarzeniami stosunkowo niedawnymi. Do dziś bowiem budzą żywe emocje, do dziś w pewnym stopniu odczuwamy ich skutki polityczne, społeczne, a nawet gospodarcze. Niewiele jest także w Polsce rodzin, które nie doświadczyłyby okrucieństwa okupacji niemieckiej lub sowieckiej. Trudno wreszcie nazwać dawnymi wydarzenia, których weterani lub świadkowie nadal żyją wśród nas. A tak jest w przypadku krwawych działań wojennych z września i października 1939 roku w czasie których, co rzadko jest podkreślane, Polska wystawiła największą i najsilniejszą armię w całej swej historii. Stanęła ona do bezprecedensowej i nierównej walki w obronie Ojczyzny, zaatakowanej najpierw z zachodu, a następnie w momencie kulminacyjnych zmagań, otrzymując cios w plecy także ze wschodu.
Przez ostatnich kilkadziesiąt lat, społeczeństwo Częstochowy i regionu częstochowskiego – z kilkoma pozytywnymi wyjątkami – nie pamiętało należycie nie tylko o swych bohaterskich obrońcach, żołnierzach 7 Dywizji Piechoty, ale także o ofiarach licznych zbrodni dokonanych przez niemieckiego najeźdźcę, na co wpływ miało wiele czynników, obiektywnych i nieobiektywnych. Skutkowały one tym, że przez całe dziesięciolecia, jedyną jednostką Wojska Polskiego kojarzoną z działaniami wojennymi w regionie, była Wołyńska Brygada Kawalerii, która stoczyła zaciętą i słynną już bitwę pod Mokrą z niemiecką 4 Dywizją Pancerną, a następnie prowadziła dalsze walki m.in. pod Ostrowami. W przeciwieństwie do 7 DP, Wołyńska BK doczekała się nie tylko zasłużonego wspaniałego pomnika w Mokrej, pod którym co roku odbywają się uroczystości patriotyczne, ale także licznych mniejszych tablic pamiątkowych, informacyjnych, a nawet izby pamięci. Tymczasem, największą jednostką Wojska Polskiego, która broniąc nie tylko Ziemi Częstochowskiej, ale także Ziemi Lublinieckiej, stoczyła szereg bitew i potyczek, była właśnie 7 DP. Choć to może wydawać się nieprawdopodobne, dopiero od około pięciu lat poznajemy prawdziwy przebieg walk na odcinku 7 DP, które w niektórych przypadkach zasługują na szczególne wyróżnienie, nawet na tle całego ówczesnego frontu polsko-niemieckiego. Jak zatem wyglądały zadania i przebieg działań bojowych 7 DP w pierwszych dniach września 1939 roku?
Otóż zadanie jakie w polskim planie operacyjnym „Zachód” otrzymała 7 DP gen. bryg. Janusza Gąsiorowskiego (wchodząca w skład Armii „Kraków” gen. bryg. Antoniego Szyllinga), postawiło ją niemal samotnie na drodze potężnego uderzenia głównych sił niemieckiej 10. Armii, w tym: XVI Korpusu Armijnego (1 i 4 DPanc. oraz 14 i 31 DP) w centrum i na prawym skrzydle 7 DP, IV Korpusu Armijnego (4 i 46 DP) na lewym skrzydle dywizji oraz początkowo jedynie pododdziałów XV Korpusu Armijnego (2 i 3 DLek.) na skrajnym lewym skrzydle, na styku z Krakowską Brygadą Kawalerii (która walczyła pod Kaletami, Woźnikami, Żarkami i Szczekocinami). Aby lepiej zobrazować sytuację, warto pokusić się o globalne porównanie liczbowe; jedynie wymienione cztery dywizje XVI Korpusu i dwie IV Korpusu, liczyły łącznie ok. 103 000 żołnierzy. Naprzeciwko nich, do walki o świcie 1 września stanęło 17 000 żołnierzy 7 DP oraz ok. 1500 żołnierzy Obrony Narodowej i Straży Granicznej. Należy wyraźnie podkreślić, że polski Sztab Główny z założenia poświęcił 7 DP dla wyższych celów strategicznych, świadomie skazując ją na „straceńców los”. Dywizja, osłaniająca prawe skrzydło swej armii, związując w działaniach opóźniających olbrzymie siły nieprzyjaciela, miała bowiem jednocześnie za zadanie zyskać czas dla odwodowej Armii „Prusy”, nawet za cenę własnego zniszczenia. Choć świadomość dysproporcji sił – którą w ostatnich dniach sierpnia potwierdzały meldunki polskiego wywiadu oraz własna obserwacja terenów nadgranicznych – a tym samym ogromu zadania i faktu niemal z góry przesądzonego losu jednostki mieli wszyscy, począwszy od dowódcy armii, przez dowództwo dywizji, dowódców pułków, na dowódcach poszczególnych batalionów skończywszy, to aż do końca zachowano zimną krew i konsekwencję w realizacji planu. Podczas ostatniej inspekcji w Częstochowie, na kilka dni przed wybuchem wojny, gen. Szylling podsumował: (…) Znajdziecie się panowie w ciężkim położeniu, o ile będę mógł – będę starał się wam pomóc(…). Nadchodziła godzina ostatecznej próby…
O świcie 1 września 1939 roku, zgodnie z polskim planem, do walki stanęły trzy Oddziały Wydzielone 7 DP („Kłobuck”, „Truskolasy” i „Lubliniec”), które w oparciu o przygotowane pozycje prowadzić miały działania opóźniające, cofając się stopniowo ku Częstochowie. W całym pasie działania 7 DP, wkraczających na polskie terytorium Niemców „powitały” gęste strzały, nie było mowy o żadnym zaskoczeniu. Przed nacierającym nieprzyjacielem, w powietrze wysadzano kolejne mosty, wiadukty i przepusty, niszczono i zaminowywano drogi, a w lasach wykonywano zawały z drzew. Na odcinku OW „Kłobuck” kpt. Stanisława Ostaszewskiego, do godz. 8.00 3 kompania ON „Krzepice” por. Ludwika Pawelskiego, wspierana przez pododdziały 27 pp i Kawalerii Dywizyjnej 7 DP, broniła Krzepic przed nacierającą niemiecką 4 DPanc. i częścią 31 DP. Do godz. 20.00 baon ON „Kłobuck” wspierany przez pluton artylerii 27 pp utrzymał Kłobuck, na który nacierały pododdziały 1 DPanc. Pod Pankami, Truskolasami i Wręczycą Wielką, całodniową bitwę z niemiecką 14 DP i częścią 1 DPanc. wspieraną przez oddziały 31 DP, stoczył OW „Truskolasy” mjr. Mariana Szulca, którego trzon stanowił I batalion 27 pp. Już rano 1 września, jako pierwszy oficer 27 pp, pod Truskolasami poległ ppor. Zbigniew Papuszka. Ostatnim aktem prowadzonych z sukcesem działań opóźniających, były dramatyczna nocna bitwa w okrążeniu pod Wręczycą Wielką, która kosztowała I batalion 27 pp kilkudziesięciu poległych żołnierzy i wielu rannych. Wśród nich był mjr Szulc, który ok. godz. 22.00 we Wręczycy w czasie wydawania rozkazów został ciężko ranny odłamkiem. Ostatecznie, dzięki pomocy otrzymanej ze strony II batalionu 27 pp, żołnierze mjr. Szulca przebili się do miasta. Dowódca OW „Truskolasy” za sprawne dowodzenie i wzorową realizację planu wobec olbrzymiej przewagi wroga, został przedstawiony do odznaczenia krzyżem Virtuti Militari. Jednak najcięższe walki stoczył tego dnia OW „Lubliniec” płk. Wacława Wilniewczyca, którego trzon stanowił 74 Gpp. Heroiczna wręcz walka I batalionu 74 Gpp mjr. Józefa Pelca broniącego pozycji „Lubliniec” przeciwko niemieckim 4 i 46 DP, w świetle najnowszych badań – o czym autor wspominał już wielokrotnie w różnych publikacjach – wyróżnia się nawet na tle zmagań toczonych tego dnia na innych odcinkach frontu polsko-niemieckiego, także pod kątem strat poniesionych przez nieprzyjaciela. Obecnie nie ma wątpliwości, że bitwa stoczona w obronie pozycji „Lubliniec” powinna wejść do kanonu bitew polskiego Września. Za swoją postawę, zarówno mjr Pelc, jak i cały I batalion 74 Gpp (jako jednostka) został 1 września przedstawiony do odznaczenia krzyżem Virtuti Militari. Zacięte walki toczono także w obronie linii Liswarty, gdzie wyróżnił się zwłaszcza III batalion 74 Gpp mjr. Jana Wrzoska, który stoczył niemal całodzienne walki w lasach pod Łebkami, Taniną i Lisowem. Mniejsze, ale aktywne potyczki toczył z kolei pod Koszęcinem i Boronowem II batalion 74 Gpp mjr. Kazimierza Rybickiego, a żołnierze 7 DP zadawali straty nieprzyjacielowi nawet w dalekim Bruśku.
2 września, 7 DP całością swych sił broniła umocnionej pozycji opóźniania „Częstochowa”, zwanej potocznie redutą częstochowską. Przez cały dzień dochodziło do starć z oddziałami niemieckiej 14 i 46 DP oraz części 1 DPanc. Już przed południem, żołnierze 27 pp ppłk. Bronisława Panka wspierani przez własną artylerię stoczyli zwycięską walkę z oddziałami 1 DPanc. w rejonie Białej, leżącej na przedpolu polskich linii obronnych. W czasie tych walk poległ m.in. kolejny oficer 27 pp, ppor. Piotr Bryjak. Niemiecka piechota z 14 DP wspierana czołgami, nacierała kilkakrotnie na umocnioną pozycję II batalionu 27 pp mjr. Zygmunta Żywockiego pod Liszką Górną, a także w rejonie Szarlejki i Grabówki, gdzie polscy żołnierze bronili się w okopach przygotowanych na wzgórzach nad rzeką Kocinką. Do walk doszło także pod Kiedrzynem na odcinku III batalionu 27 pp mjr. Stanisława Kulik-Langa, gdzie zniszczono lub uszkodzono wiele pojazdów pancernych i mechanicznych wroga. Do zaciętych zmagań doszło także na odcinku 25 pp płk. dypl. Adama Świtalskiego, gdzie II batalion kpt. Zygmunta Bobrowskiego w rejonie Kawodrzy Górnej i Dźbowa zatrzymał natarcie niemieckiego 42 pp z 46 DP. W Gnaszynie, żołnierze 3 kompanii 25 pp wciągnęli w zasadzkę niemiecki samochód sztabowy i towarzyszący mu motocykl, a od polskich kul poległ m.in. mjr Hellmut Gutsche, dowódca niemieckiego II batalionu 570 Armijnego Pułku Łączności, natomiast do niewoli dostał się ciężko ranny niemiecki podpułkownik. Późnym popołudniem do walk doszło także między Błesznem a Wrzosową, gdzie II batalion 74 Gpp mjr. Rybickiego, stoczył zacięty bój z oddziałami niemieckiego 72 pp z 46 DP. Początkowo, wobec przewagi liczebnej wroga, część polskich oddziałów wycofała się spod Wrzosowej za linię rzeki Warty w rejonie Bugaja, jednak w wyniku polskiego kontrataku odzyskano utracone pozycje, m.in. biorąc do niewoli 30 żołnierzy niemieckich okrążonych w zakolu rzeki. W nocy z 2 na 3 września 1939 roku, na rozkaz dowództwa Armii „Kraków” oddziały 7 DP rozpoczęły odwrót na nowe pozycje pod Janowem. Do ostatnich walk doszło w Częstochowie w nocy 3 września, kiedy to 7 kompania 25 pp por. Kazimierza Bebłocińskiego stoczyła walki uliczne z oddziałami niemieckiego 42 pp w rejonie ul. Św. Barbary, ul. Zaciszańskiej i dworca Stradom. W czasie nocnych walk w Częstochowie, poległ m.in. ppor. Edward Beyga, dowódca kompanii zwiadowczej 25 pp.
W dniach 3 i 4 września, okrążona 7 DP stoczyła ciężką bitwę pod Janowem na którą złożył się szereg mniejszych bitew i walk. Kolejny raz 7 DP miała przeciw sobie kilka dywizji nieprzyjaciela. Już o świcie 3 września, II batalion 74 Gpp mjr. Rybickiego, ubezpieczający maszerującą 7 DP od południa stoczył bitwę pod Dębowcem przeciwko oddziałom 4 DP i 2 DLek., w czasie której obie strony poniosły znaczące straty. Około południa, na odcinku 25 pp, między Przymiłowicami, Zrębicami a Skowronowem, doszło do wielogodzinnych walk z oddziałami niemieckiej 4 i 46 DP, w czasie których poległ m.in. ppor. Roman Kasztelowicz, dowódca 4 kompanii 25 pp. W tym samym czasie, 27 pp stoczył szereg potyczek z piechotą i czołgami nieprzyjaciela w rejonie między Żurawiem, Śmiertelnym Dębem a Zalesicami. Do najkrwawszych walk doszło jednak pod samym Janowem, Złotym Potokiem i Siedlcem. Od godzin przedpołudniowych aż do wieczora trwała ciężka walka okrążonego 74 Gpp i części oddziałów specjalnych 7 DP, przy których znajdowało się także dowództwo dywizji z gen. Gąsiorowskim i płk. dypl. Kazimierzem Janickim. To właśnie w rejonie Złotego Potoku, dowództwo 7 DP natarciem dwóch batalionów 74 Gpp, wspieranych przez własną artylerię lekką i ciężką, usiłowało przerwać pierścień niemieckiego okrążenia. Polskie natarcie ruszyło o godz. 14.00 i zepchnęło zaskoczone oddziały 3 DLek. od 2 do 3 km do tyłu. Siły przeciwnika rosły jednak z każdą minutą, natomiast polskie topniały. Ostatecznie o godz. 16.00 polskie oddziały zostały zmuszone wycofać się na pozycje wyjściowe, gdzie do wieczora pod morderczym ognie artylerii odpierały kolejne ataki nieprzyjaciela. W czasie polskiego natarcia, jak i dalszych walk pod Złotym Potokiem, bohaterską śmiercią polegli m.in. mjr Wrzosek (wybitny strzelec, mistrz Polski, olimpijczyk), por. Zygmunt Choroba i wielu innych. W czasie potyczki w Niegowej poległ także por. Kazimierz Paszczuk, dowódca plutonu łączności KG 7 DP. W nocy z 3 na 4 września część sił 7 DP przebiła się i wydostała z okrążenia, kontynuując walkę. Jedną z nacierających w nocy pod Złotym Potokiem kolumn, dowodził ppłk dypl. dr Stanisław Wilimowski (wybitny polski wojskowy, doktor nauk prawniczych), który w bezpośredniej walce z wrogiem został śmiertelnie ranny odłamkiem granatu (zmarł z ran 4 września). Dowódca dywizji gen. Gąsiorowski oraz jego zastępca płk Janicki, mimo kilku prób wydostania się z okrążenia, rano 4 września dostali się do niewoli niemieckiej (obaj w innym miejscu i czasie). Walka trwała jednak nadal. Rano 4 września, oddziały 25 pp i innych pododdziałów 7 DP pod dowództwem płk. Świtalskiego stoczyły bitwę po Lelowem, zaskakując oddziały 2 DLek. w tym sztab dywizji, który poniósł w czasie walki bolesne straty w kadrze oficerskiej. Do kolejnych walk i potyczek doszło m.in. pod Koniecpolem, Maluszynem, Żytnem, Oblasami, a zwłaszcza pod Borzykową, gdzie w zwycięskiej bitwie bohaterską śmierć poniósł prowadzący polskie natarcie kpt. Włodzimierz Hryńko z 74 Gpp.
W świetle najnowszych badań, ogólna ocena działań bojowych 7 DP we wrześniu 1939 roku, pomimo faktu rozbicia jej „już” czwartego dnia wojny, wypada stosunkowo pozytywnie. Dywizja spełniła swe zadanie, przez cztery dni, na przestrzeni wynoszącej ok. 80 km, ofiarną walką opóźniając natarcie potężnych sił nieprzyjaciela. Żołnierze 7 DP własną krwią naznaczyli swój szlak bojowy w obronie Ojczyzny – ich mogiły rozsiane są gęsto w całym regionie częstochowskim.
Podsumowując, niemal samotna bitwa stoczona przez 7 DP w rejonie Częstochowy w dniach 1 – 4 września 1939 roku, dzieliła się na trzy zasadnicze fazy: pierwszą stanowiły działania opóźniające Oddziałów Wydzielonych („Kłobuck”, „Truskolasy” i „Lubliniec”) w dniu 1 września, drugą fazę stanowiła całodzienna obrona głównej pozycji opóźniania „Częstochowa” w dniu 2 września, a trzecią dwudniowa bitwa pod Janowem 3 – 4 września, która zakończyła się rozbiciem dywizji i wzięciem do niewoli jej dowództwa. Należy także wyraźnie zaznaczyć, że do rozbicia 7 DP pod Janowem przyczyniły się przede wszystkim 2 i 3 DLek., które po odrzuceniu Krakowskiej BK wyszły na tyły częstochowskiej dywizji od strony Żarek i Lelowa, w mniejszym zaś stopniu jednostki, z którymi 7 DP skutecznie walczyła w ciągu pierwszych dwóch dni wojny (4 i 46 DP). Czterodniowa walka kosztowała dywizję ok. 800 poległych (w tekście wymieniono jedynie niektóre nazwiska), ok. 1500 rannych, ok. 3000 wziętych do niewoli oraz większość sprzętu ciężkiego. Straty zadane nieprzyjacielowi przez 7 DP w okresie 1 – 4 września również były wysokie i według niepełnych danych wyniosły one ok. 200 poległych i zmarłych z ran znanych z imienia i nazwiska, ok. 400 rannych (najnowsze szacunki sięgają nawet liczby 550 rannych), ok. 100 wziętych do niewoli, kilkaset pojazdów mechanicznych (w tym ok. 60 czołgów i samochodów pancernych), 9 samolotów i wiele innego sprzętu. Choć rozbita i pozbawiona dowództwa, formalnie 7 DP nigdy nie została rozwiązana, a wiele jej oddziałów stanowiących łącznie blisko połowy sił dywizji, walczyło dalej na różnych odcinkach frontu, samodzielnie lub w składzie innych jednostek, ponosząc przy tym dalsze straty w zabitych i rannych. Wystarczy wspomnieć udział w takich bojach jak obrona Kielc (5.09.), bitwa pod Barakiem (8.09.) czy bitwa pod Ciepielowem (8.09.) w czasie której bohaterską śmiercią poległ mjr Pelc, a ostatnim jej akordem była jedna z największych niemieckich zbrodni wojennych, dokonana przez Niemców właśnie na jeńcach częstochowskiej dywizji…
Defilada pododdziałów 27 Pułku Piechoty w Alei NMP, 11 listopada 1938 roku. Ze sztandarem pułku maszeruje st. sierż. Aleksander Możejko.
Adam Kurus