ANNA PURSKA


WIERSZE

 

***

Unikają, boją się jak ognia wypowiedzieć głośno za Panem.
Proście, a będzie wam dane, a kołaczącemu otworzą.
Wedle obietnicy.
Stwardnieli w burzach, w niewierze, nałożone brzemiona zbyt ciężkie.
Przerosły ich łaski ciemne. Zaschli w samowystarczalności.
Przeorało cierpienie do dna.
Może i na swój sposób szczęśliwi?
Słyszałam jak jeden tylko człowiek mówił z głębokim przekonaniem:
Proście, a będzie wam dane. A kołaczącemu otworzą.
Bo człowiek ma prawo prosić Boga.

***

Nie potrzebuje nikogo.
W nikim nie pokłada nadziei.
Słyszy tylko samego siebie.
Wierzy jedynie w swą moc.
Otoczył się murem warownym.
Dobrze ufortyfikował swe serce.
Nie czyni najmniejszego ruchu, aby spotkać Boga.
Aż przyszło coś, co przełamało jego samowystarczalność.
O własnych siłach nie potrafi powstać.
I oto podobny nam wszystkim.

***

Zimni i z pustym sercem.
Nie zwróceni do Boga,
ale odwróceni do Niego plecami.
Ociężali i niechętni.
Opieszali i niedbali.
Niektórzy pod maską pobożności.
Jednych prowadzisz szybko.
Wcześnie dotykasz łaską.
Innych tak wolno, Panie…

***

Wytapia nas jak srebro.
Wypławia. Przesiewa.
Jedną ręką chłoszcze, a drugą prowadzi.
Nagłym ocknięciem obudzi po nocy.
I szuka w naszych ranach.
I na myśl przywodzi
to, cośmy goniąc utracili z oczu.

***

Były jakieś rzeki, ulice i miasta.
Pory roku, podróże i zmiany.
Sny o wolności, pociągach, odjazdach.
Męczący chaos nadmiaru. Dotkliwe poczucie braku.
Miejsca skażone śmiercią.
Było trochę radości.
Czas wszystko spopieli.
Czas wszystko wypali.
Uratuje się tęskna pamięć
i Twoje czyste światło.

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *