Żużel powoli zaczyna budzić się po nieoczekiwanym przestoju spowodowanym pandemią koronawirusa. Już niebawem obok polskiej PGE Ekstraligi wystartują pierwsze w tym sezonie międzynarodowe rozgrywki indywidualne. Na sobotę 4 lipca zaplanowano inauguracyjną rundę tegorocznego cyklu TAURON SEC. Czego można spodziewać się po tych zawodach? Szczegółową analizę przeprowadza dla nas Grzegorz Zengota, zawodnik Motoru Lublin, który obecnie leczy poważną kontuzję nogi.
Promotor żużlowych Mistrzostw Europy, czyli firma One Sport, szybko doszedł do wniosku, że tegorocznych zmagań nie uda się przeprowadzić według zaplanowanej wcześniej formuły. Konieczne stało się odłożenie dotychczasowych planów na bok i ułożenie wszystkiego od początku w stosunkowo krótkim czasie. Włodarze na etapie budowania kalendarza od podstaw zdali sobie sprawę, że w obecnej sytuacji nie będą w stanie zorganizować zawodów poza granicami Polski, dlatego trzeba było zrezygnować z turniejów w Vojens oraz Gorican. Względy finansowe i marketingowe zadecydowały natomiast o odwołaniu rund w Łodzi oraz Chorzowie.
Ostatecznie cykl TAURON SEC będzie składał się z pięciu rund, które zostaną rozegrane wyłącznie w Polsce na przestrzeni zaledwie 3,5 tygodnia. Zawodnicy dwukrotnie będą ścigać się w Toruniu, a po jednym razie w Bydgoszczy, Gnieźnie i Rybniku. Organizatorzy postanowili skorzystać z wolnych terminów oraz faktu, że żużlowcy będą stacjonować na co dzień przede wszystkim w Polsce ze względu na rozpoczęcie rozgrywek ligowych i brak jakichkolwiek innych zawodów w kalendarzu. Przemieszczanie się między kolejnymi miastami nie powinno stanowić żadnego problemu.
Pięciu najlepszych zawodników z ubiegłorocznego cyklu TAURON SEC zapewniło sobie udział w tegorocznych zmaganiach, a pozostała dziesiątka musiała zostać nominowana odgórnie, ponieważ nie było możliwości rozegrania rund kwalifikacyjnych oraz turnieju SEC Challenge. Zawodnicy zgłoszeni przez poszczególne federacje europejskie zostali poddani selekcji na podstawie specjalnego rankingu przygotowanego na bazie ich wcześniejszych osiągnięć i występów w Mistrzostwach Europy. Wszystkie wprowadzone rozwiązania można postrzegać jako rewolucyjne i bezprecedensowe, jednakże trzeba było w jakiś sposób dostosować się do niełatwych okoliczności, żeby utrzymać europejski czempionat przy życiu i przetrwać na żużlowym rynku.
– Widać, że osoby z One Sportu nie siedziały w miejscu, tylko cały czas pracowały, żeby wystartować z cyklem. Sytuacja, w której się znaleźliśmy na pewno nie jest łatwa. Pandemia wszystkim wiąże ręce, ale zawsze można znaleźć jakieś rozwiązanie, co udało się włodarzom Mistrzostw Europy. Cieszę się, że TAURON SEC będzie kontynuowany. Moim zdaniem zorganizowanie zmagań wyłącznie na polskich torach było najlepszym możliwym rozwiązaniem w obecnych warunkach. Na pewno wygląda to dużo lepiej w porównaniu do Grand Prix, gdzie panuje wielka dezinformacja, a zawodnicy nie wiedzą, co dalej z cyklem – komentuje Grzegorz Zengota.
W zeszłym roku po Mistrzostwo Europy sięgnął Mikkel Michelsen. Duńczyk rozpoczął zmagania w przeciętnym stylu, ale w drugiej części cyklu imponował formą, odrobił wszystkie straty i rzutem na taśmę przebił się na szczyt. Drugie miejsce zajął Grigorij Łaguta, który mógł być porządnie rozczarowany, ponieważ niemalże przez cały czas zajmował pozycję lidera i zapewne powoli witał się ze złotym medalem. Na najniższy stopień podium wskoczył ostatecznie Leon Madsen. Warto docenić wyczyn i ponadprzeciętną skuteczność Duńczyka, który z powodu kontuzji musiał opuścić jedną z czterech rund finałowych. Zeszłoroczna rywalizacja była przepełniona niezwykłą dramaturgią, ponieważ o podziale medali decydowały biegi dodatkowe. Czy w tym sezonie Mikkel Michelsen zdoła obronić tytuł? Kto może mu zagrozić i włączyć się w walkę o podium oraz zwycięstwo?
– Mikkel jest zawodnikiem z dużym potencjałem. Widać, że cały czas czyni postępy i staje się coraz lepszy. W zeszłym roku zrobił milowy krok naprzód, ponieważ w końcu zbudował swoją pozycję w PGE Ekstralidze i wygrał Mistrzostwa Europy. Na półmetku zmagań chyba nikt nie zakładał, że będzie w stanie powalczyć o złoto, a jednak mu się udało. Uważam, że Mikkel ma szansę obronić tytuł, ale pamiętajmy, że zawsze trudniej się broni, niż zdobywa – ocenia „Zengi”.
– Nie da się ukryć, że na starcie pojawi się wielu innych zawodników z wielkimi aspiracjami, którzy będą chcieli przeszkodzić Mikkelowi i odebrać mu tytuł. Leon Madsen od początku sezonu dysponuje dobrą formą i szybkim sprzętem, więc zapewne będzie jednym z głównych aktorów całego cyklu. Wiem, że Grigorij Łaguta w zeszłym roku był bardzo zawiedziony, że na ostatniej prostej wypuścił z rąk tytuł Mistrza Europy, więc pewnie znowu będzie liczył się w walce o złoto. Na razie w jego motocyklach brakuje nieco prędkości, ale to jest zawodnik, który wiele może nadrobić własnymi umiejętnościami. Nie zapominajmy także o Nickim Pedersenie, który w zeszłym roku udowodnił, że nadal potrafi dobrze jeździć. Mam nadzieję, że kwestia tytułu będzie rozstrzygać się w ostatniej rundzie – dodaje wychowanek zielonogórskiego klubu.
W tym roku w stawce TAURON SEC pojawili się również zawodnicy, którzy w przeszłości sięgali po medale Mistrzostw Europy, ale potem wyraźnie spuścili z tonu, zmagali się z różnymi problemami i ostatecznie wypadali z cyklu. Mowa przede wszystkim o Krzysztofie Kasprzaku i Vaclavie Miliku. Czy zdaniem Grzegorza Zengoty któryś z będzie w stanie nawiązać do swoich wcześniejszych osiągnięć i wskoczyć z powrotem na wyższy poziom?
– Patrząc na dotychczasowe mecze ligowe, na razie nie dostrzegłem jeszcze zbyt wielkiego błysku w ich jeździe, ale nie da się ukryć, że starają się przywozić jakieś punkty i pomagać swoim drużynom. Należy pamiętać, że to jest dopiero początek sezonu. Wiele zawodów dopiero przed nimi i to spojrzenie może się niebawem zmienić. Obaj są doświadczonymi zawodnikami i jeżeli trafią ze sprzętem, to mogą dużo zdziałać – mówi nasz rozmówca.
Do grona zawodników, którzy w przeszłości osiągali sukcesy w TAURON SEC, a następnie zmagali się ze spadkiem formy, z pewnością należałoby zaliczyć również Andrzeja Lebiediewa. Łotysz miał wystartować w tegorocznym cyklu, ale w meczu polskiej PGE Ekstraligi nabawił się kontuzji, która zapewne wykluczy go z rywalizacji. W zeszłym roku również mieliśmy kilku zawodników, którzy nie mogli pokazać pełni swojego potencjału z powodu problemów zdrowotnych.
Leon Madsen przez kontuzję najpewniej stracił drugie z rzędu Mistrzostwo Europy, a Nicki Pedersen piąty w karierze medal europejskiego czempionatu. Jeszcze bardziej dotkliwe straty ponieśli Robert Lambert i David Bellego, którzy nawet nie mieli możliwości powalczyć o utrzymanie czy korzystny wynik. Teraz każdy z nich dostanie kolejną szansę i będzie mógł pokazać się z jak najlepszej strony. Od Duńczyków można oczekiwać, że ponownie będą celowali w górne rejony klasyfikacji generalnej. Z kolei Grzegorz Zengota będzie uważnie przyglądał się tegorocznym poczynaniom Roberta Lamberta.
– Obserwuję tego chłopaka i byłem mile zaskoczony pierwszą kolejką ligową w Polsce, kiedy wskoczył do składu z pozycji rezerwowego i zdobył cztery trójki z rzędu. Chyba nikt nie zaprzeczy, że Robert ma duży potencjał, ale w ostatnim czasie nie do końca potrafił pokazać go na torze. Teraz widać, że to jest zawodnik, który może liczyć się w walce o wysokie lokaty i trzeba będzie na niego uważać – ocenia zawodnik Motoru Lublin.
Grzegorz Zengota upatruje w Robercie Lambercie kandydata na tzw. „czarnego konia” tegorocznych zmagań. Na przestrzeni ostatnich lat w cyklu TAURON SEC zdarzały się nagłe wybuchy formy i niespodziewane na pierwszy rzut oka rozstrzygnięcia. Wystarczy wspomnieć chociażby sezon 2017, kiedy tytuł Mistrza Europy zdobył przeciętnie spisujący się we wcześniejszych latach Andrzej Lebiediew, jak również sezon 2018, kiedy po brązowy medal sięgnął debiutant Robert Lambert. Już niebawem przekonamy się czy młody Brytyjczyk ponownie będzie czarował swoją jazdą.
Wielu kibiców z kraju nad Wisłą zapewne zastanawia się również jak w tegorocznym cyklu zaprezentują się Kacper Woryna i Bartosz Smektała, czyli pozostali Polacy, którzy pojawią się na starcie obok Krzysztofa Kasprzaka. W zeszłym roku obaj zadebiutowali w roli stałego uczestnika europejskiego czempionatu i zajęli miejsca tuż za czołową trójką, jednakże do samego końca liczyli się w rywalizacji o medale. Czy w tym roku mają szansę włączyć się w walkę o podium? A może Polska doczeka się pierwszego w historii złotego medalisty w cyklu TAURON SEC? Dotychczas biało-czerwoni zdobywali jedynie srebro w 2018 roku (Jarosław Hampel) i brąz dwa lata wcześniej (Krzysztof Kasprzak).
– Kacper i Bartek to obiecujący zawodnicy, którzy robią stałe postępy i radzą sobie coraz lepiej. W zeszłym roku niejednokrotnie zaskoczyli nas swoją postawą w pozytywnym tego słowa znaczeniu, dlatego liczę, że teraz będą jeszcze skuteczniejsi. W nich również upatrywałbym kandydatów na czarnego konia tegorocznych Mistrzostw Europy. Zawsze stawiam na młode wilki. Mam nadzieję, że wszyscy Polacy okażą się silnymi graczami i będą liczyli się w walce o wysokie lokaty. Na pewno będę trzymał za nich kciuki, bo są najbliżsi mojemu sercu – przyznaje Zengota.
Należy zaznaczyć, że dla niektórych zawodników występ w TAURON SEC będzie pierwszym poważnym ściganiem w sezonie 2020. W tym gronie znajdują się Peter Ljung, Kai Huckenbeck, Andriej Kudriaszow i David Bellego, którzy mają podpisane kontrakty w polskiej eWinner 1. Lidze Żużlowej, startującej dopiero w połowie lipca. W jaki sposób każdy z nich wkomponuje się w stawkę? Czy będzie widać dużą różnicę między nimi, a zawodnikami, którzy w ostatnich dniach zdążyli nieco bardziej objeździć się w oficjalnych zawodach?
– Trudno oceniać ich szanse, nie mając żadnego konkretnego materiału do analizy. Na ten moment nie wiemy w jakiej są dyspozycji. To jest na pewno minus dla tych zawodników, że nie mieli żadnych zawodów, ponieważ nie dostali możliwości skonfrontowania się z rywalami i dowiedzenia się, w jakim miejscu aktualnie się znajdują. Na razie mogli trenować jedynie na swoim polskim domowym torze i jeździć wyłącznie wśród tych samych żużlowców, czyli kolegów z drużyny. To na pewno nie było dla nich tak bardzo pomocne i miarodajne, jak powinno – tłumaczy „Zengi”.
– Teoretycznie zawodnicy występujący na co dzień w PGE Ekstralidze znajdują się na uprzywilejowanej pozycji. Na pewno posiadają ten komfort, że w ostatnim czasie mogli sprawdzić się na tle przeciwników z różnych środowisk i dowiedzieć się czegoś więcej na temat swojej formy oraz dopasowania sprzętu. Nie uważam jednak, że zawodnicy przypisani do niższej klasy rozgrywkowej z góry stoją na przegranej pozycji. Jeżeli ktoś trafi z ustawieniami i będzie dobrze przygotowany, to powinien sobie poradzić nawet z ekstraligowcami – dodaje nasz rozmówca.
Warto przypomnieć, że w obecnej sytuacji wszyscy zawodnicy na razie nie mają zbyt wiele jazdy, a ich przygotowania do sezonu zostały poważnie zakłócone. Każdy z nich przez cały czas szuka odpowiednich ustawień oraz dowiaduje się, jak wygląda na tle rywali. Wielu żużlowców nie może jeszcze mówić o stabilnej formie, ponieważ w polskiej lidze zdarza się im przeplatać lepsze występy z gorszymi. Czy możemy zatem spodziewać się wielu niespodzianek i regularnych rotacji w klasyfikacji generalnej tegorocznego cyklu TAURON SEC?
– Po niektórych zawodnikach widać już, że znajdują się w dobrej formie i można na nich stawiać, ale w dalszym ciągu trudno wyciągać jednoznaczne wnioski. Pandemia sprawiła, że tej jazdy rzeczywiście jest niewiele. W tym momencie jeździmy praktycznie tylko mecze ligowe w Polsce, natomiast w normalnych warunkach większość żużlowców na tym etapie sezonu miałaby już odjechanych wiele imprez również w innych krajach. Tych startów byłoby mnóstwo, dlatego można by testować sprzęt na różne sposoby. Teraz tego nie ma, więc myślę, że może pojawić się trochę niespodzianek – zauważa Zengota.
– Każde kolejne zawody będą pozycjonować formę wszystkich zawodników. Poszczególne rundy TAURON SEC zapewne również okażą się pewnego rodzaju wykładnikiem i powiedzą nam coś więcej o dyspozycji uczestników, ale jednocześnie pozwolą im złapać nieco większy rytm startowy, który potem być może przełoży się na dobrą postawę w lidze – prognozuje żużlowiec z Zielonej Góry.
Nie należy zapominać, że w tym roku zawodnicy będą podwójnie zmotywowani do osiągnięcia sukcesu w TAURON SEC, ponieważ zwycięzca po raz pierwszy w historii zapewni sobie awans do przyszłorocznego cyklu Grand Prix. Grzegorz Zengota w samych superlatywach wypowiada się o tej modyfikacji regulaminowej. Trudno znaleźć zawodnika, który nie chciałby dołączyć do obsady Mistrzostw Świata.
– Uważam, że to jest bardzo dobra decyzja. Mistrz Europy powinien walczyć o tytuł Mistrza Świata. Jego miejsce znajduje się w Grand Prix. To jest nagroda, która znacząco podwyższa wartość tytułu Mistrza Europy. To było dla mnie niezrozumiałe, że wcześniej nie działało to na takiej właśnie zasadzie. Teraz cykl TAURON SEC może stanowić przepustkę do walki o coś więcej. Myślę, że zawodnicy będą mieli to na uwadze i wielu z nich będzie chciało znacznie mocniej bić się o trofeum za zwycięstwo – ocenia nasz rozmówca.
Tegoroczny cykl TAURON SEC będzie niezwykle zdynamizowany, więc nie będzie można pozwolić sobie na przestoje i błądzenie z ustawieniami. Na razie nie ma zbyt wielu zawodów i transmisji żużlowych, dlatego zawodnicy zyskają kolejne okazje do wyjazdu na tor, a kibice na stadionach i przed telewizorami otrzymają dodatkową porcję emocji. Szykuje się ciekawa rywalizacja w niezwykle zróżnicowanej pod względem narodowościowym stawce. Kto trafi z formą i najlepiej odnajdzie się w niecodziennych okolicznościach? Kto okaże się najbardziej wytrzymały i wykorzysta problemy rywali? Już niebawem poznamy pierwsze poważne rozstrzygnięcia w sezonie 2020.
RADOSŁAW ZIELIŃSKI