Nie milkną echa w związku z
brakiem licencji dla
Stowarzyszenia CKM Włókniarz
Częstochowa na starty w 2.
Polskiej Lidze Żużlowej. Jak
informowaliśmy w poprzednim
numerze „Gazety
Częstochowskiej”, do walki o
przywrócenie „Lwów” do
rozgrywek ligowych włączyli
się kibice.
Pod petycją startów Włókniarza w najniższej klasie rozgrywkowej
zebrano 4192 podpisów – mimo to żadnej odpowiedzi ze strony
władz Polskiego Związku Motorowego nie ma. Rąk nie załamuje
także Stowarzyszenie. Działacze częstochowskiego klubu
wystosowali pismo do PZMotu., w sprawie startu „biało-
zielonych” w 2. PLŻ. Zaproponowali, aby rozgrywki rozpocząć z
punktami ujemnymi (-6), startować bez prawa awansu o klasę
wyżej, a także w składzie złożonym z samych wychowanków.
Juniorzy. tak jak seniorzy, mieliby zostać wolnymi zawodnikami,
szukającymi kolejnych klubów. Jednakże Stowarzyszenie CKM
Włókniarz wciąż posiada uprawnienia do jazdy drużyny m.in. w
Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski. Częstochowscy
juniorzy więc w tych rozgrywkach startowaliby w barwach
macierzystego klubu. Na te argumenty żużlowa centrala
przystała. Ważne kontrakty ze stowarzyszeniem posiadają zatem:
Oskar Polis, Rafała Malczewski, Tymoteusz Kasprzyk, Bartosz
Pych, Artur Czaja (wypożyczony do Stali Rzeszów), Kamil Długosz
i Hubert Łęgowik (wypożyczony do GKM-u Grudziądz).
Wspomniane rozwiązania są zdaniem niektórych kibiców i
ekspertów niedobre, a wręcz upokarzające dla klubu o tak
wielkiej tradycji. Jednakże działacze Włókniarza, z prezesem
Michałem Świącikiem na czele, robią to przede wszystkim dla
młodych wychowanków, by zadbać o jak najlepszy ich rozwój. W
latach 90. Częstochowa była przecież kuźnią żużlowych talentów.
Swoje wielkie zdolności, stawiając pierwsze kroki na
częstochowskim owalu, odkryli Sławomir Drabik, Sebastian Ułamek
czy Rafał Osumek. Teraz nasi sternicy próbują do tej tradycji
wrócić. Docenić trzeba działaczy, którzy za wszelką ceną walczą
o starty klubu w lidze, a są już efekty w przypadku
częstochowskich młodzieżowców. Zadanie nie jest łatwe do
zrealizowania, bowiem licencję straciły kolejne kluby. Po
Włókniarzu Częstochowa i Wybrzeżu Gdańsk przyszedł czas na KMŻ
Lublin i Kolejarz Opole. Jednakże nie należy się poddawać, bo
kto nie ryzykuje nie zyskuje.
NORBERT GIŻYŃSKI