Znów nieudany sezon w wykonaniu Włókniarza. Prezes Michał Świącik przeprasza kibiców i mówi o ewentualnej współpracy z Markiem Cieślakiem oraz Sławomirem Drabikiem


Krono-Plast Włókniarz Częstochowa z pewnością nie zakończył PGE Ekstraligi A. D. 2024, jak zamierzał. „Lwy” w meczu 14. kolejki najwyższej klasy rozgrywkowej (11 sierpnia) w Grudziądzu uległy ZOOleszcz GKM-owi 30:60. Ostatecznie ekipa pod wodzą Janusza Ślączki zajęła siódme miejsce po rundzie zasadniczej. Tym samym nie uzyskała awansu do fazy play-off.

Nie zwlekając z całkowitym ukończeniem rozgrywek, działacze rozpoczęli już budowę składu na przyszły rok. Klub przedłużył umowę z walecznym i ambitnym Madsem Hansenem, uznawanego za jedno z odkryć aktualnego jeszcze sezonu. Później do Duńczyka dołączył podstawowy krajowy senior Kacper Woryna. Obie te decyzje ucieszyły sympatyków jazdy „w lewo”, ze „Świętego Miasta”.

Największym echem odbiła się jednak sytuacja, jaka miała miejsce na „Krono-Plast Arenie” w Częstochowie podczas wtorkowego (13 sierpnia) meczu w ramach U24 Ekstraligi pomiędzy miejscowym Impakt Włókniarzem a Falubazem Zielona Góra. W trakcie tego starcia grupa kibiców wywiesiła dwa transparenty.

Ich treści brzmiały następująco: „Zawodnicy za miliony, a kolejny sezon sp********y” oraz „Zrobiłeś z klubu biznes rodzinny, po każdej przegranej jesteś niewinny?!”. Nie trudno się domyśleć, że adresatem tych „przekazów” był klub, a przede wszystkim jego szef.

Doszło do interwencji ze strony ochrony. Następnie w ruch poszedł gaz. Mało tego, jeden z kibiców wylądował na ziemi w wyniku szarpnięcia przez któregoś z funkcjonariuszy. Głos zabrał prezes Włókniarza Michał Świącik. Następnego dnia – podczas Kolegium Żużlowego na antenie Canal+ Speedway w serwisie internetowym YouTube – przeprosił za całe zamieszanie, podkreślając, iż nie powinno być miejsca na tego typu „akcje”.

Sternik Włókniarza skruchę jednak wyraził przede wszystkim w skutek „osiągniętego” ligowego rezultatu. Wszak skład drużyny – przynajmniej „na papierze”; z uznanymi nazwiskami w Polsce i na świecie – powinien dawać nadzieje na walkę o podium PGEE. Tymczasem „Biało-Zieloni” nie wywalczyli chociażby przepustki do etapu finałowego zmagań.

Prezes „Biało-Zielonych” w trakcie Kolegium Żużlowego zapowiedział budowę składu na kolejny sezon, we współpracy z byłymi utytułowanymi zawodnikami, historycznie związanymi z „lwim” klubem. Michał Świącik, dopytywany przez jednego z prowadzących, w pierwszej kolejności wymienił Marka Cieślaka, którego można byłoby zakontraktować w roli np. dyrektora sportowego. Później włodarz oznajmił, że chciałby z powrotem na Olsztyńską sprowadzić… Sławomira Drabika.

Z całą pewnością za sprawą nawiązania ponownej współpracy Włókniarza z tymi legendami żużla pod Jasną Górą byliby wniebowzięci. Obaj bowiem panowie są znakomicie kojarzeni zarówno przez starsze, jak i młodsze pokolenie fanów speedway’a w Częstochowie, jako zawodnicze i trenerskie osobistości. Czy jednak będzie łatwe ściągnięcie ich do pracy w Częstochowie na rzecz „Lwów”?

Niekoniecznie, gdyż Cieślak, jak i Drabik pożegnali się z częstochowianami w złej atmosferze. Pierwszy – w 2020 roku, gdy tuż przed jednym kluczowych spotkań (u siebie ze Stalą Gorzów, 21 sierpnia; 11. kolejka) zarządzono dosypanie suchej mączki glinki do toru. W międzyczasie rozpętała się ulewa, która tym bardziej uniemożliwiła regulaminowe przygotowanie miejscowej nawierzchni. Koniec końców mecz z gorzowianami nie został rozegrany i ogłoszono walkower na korzyść „Stalowców”.

Z kolei częstochowski tor stracił licencję na rozgrywanie zawodów w ramach Ekstraligi do końca ówczesnego sezonu. Jak sam Cieślak przyznawał kwestia „słynnej glinki” nie była z nim konsultowana. W odpowiedzi – po niespełna dwóch latach – zrezygnował z funkcji trenera zespołu, poddając się do dymisji.

Co do Drabika, w latach 2018-2022 zajmował się on pracą z „biało-zieloną” młodzieżą. Pod jego okiem skrzydła rozwinął m.in. Mateusz Świdnicki – mistrz kraju juniorów z roku 2022. Jednak odszedł z klubu w kontrowersyjnych okolicznościach tuż przed końcem sezonu. Nie od dziś mówi się, że wpływ na decyzję „Drabola” było podpisanie przez Włókniarza umowy z jego synem Maksymem, który od 2018 r., delikatnie mówiąc, nie żyje w pogodnych relacjach ze swoim ojcem.

Wyglądało na to, że Cieślaka, jak i Drabika jeszcze długo nie zobaczymy w Częstochowie, jako ważne osoby pracujące w klubie. Teraz jednakże – i to w odniesieniu do obu panów – być może oznaczać, iż pojawia się światełko w tunelu. Marek Cieślak znów jest częstym gościem podczas zawodów na stadionie przy ul. Olsztyńskiej czy widziany jest nawet w budynku klubowym niemal codziennie. Sam Świącik zresztą zaznaczał, że jest w stałym kontakcie z cenionym szkoleniowcem.

Jeśli chodzi o popularnego „Slammera”, w czasie wspomnianego Kolegium Żużlowego, prezes „Lwów” przyznawał, że będzie chciał jego samego pogodzić z własnym potomkiem, by Sławomir mógł spokojnie powrócić. To wszystko miałoby na celu dobro częstochowskiego żużla – poprawa atmosfery w drużynie, a zarazem rezultatów, i dyspozycji młodzieżowców, u których nie widać od dłuższego czasu znacznego progresu.

A dodatkowo niewykluczone, że pozytywnie wpłynęłoby to na samego Maksyma (klub prowadzi już z nim dyskusje odnośnie nowego kontraktu – przyp. red.), który w bieżącym sezonie zanotował drastyczny spadek formy (dopiero piąta średnia w ekipie). Sam Drabik senior niedawno na łamach mediów stwierdził, iż jest gotów służyć radą synowi – wystarczy, by ten po prostu odnowił z tatą kontakt. Jednocześnie „Drabson” wypowiedział znamienne słowa: „Oddałbym mu serce”.

Reasumując, sprowadzenie do „Lwów” Marka Cieślaka i Sławomira Drabika byłoby z całą pewnością wielką sprawą – chwilą, na którą w Częstochowie czekają od dawna. Zastanawiające jest jednak, dlaczego, dopiero w aktualnym momencie w klubie oficjalnie pojawił się temat obu panów – po kolejnym nieudanym sezonie, a zwłaszcza dobitnie wyrażonych obiekcjach kibiców? A może właśnie mocny głos fanów był potrzebny, aby wreszcie zaczęto myśleć poważnie o personalnych zmianach, które przyniosą długo oczekiwane pozytywne skutki?

Norbert Giżyński

Foto.: Grzegorz Przygodziński

Podziel się:

1 komentarz

  • Problemem Włókniarza jest sam Prezes Świącik. (Decyzje takie jak: dosypywanie nawierzchni toru, interwencje w parku maszyn, wymiana Lingrena na Michesena, pozbycie się wyszkolonych juniorów np.Kowalskiego, rezygnacja z doświadczonych ikon częstochowskiego żużla Sławomira Drabika i Marka Cieślaka i konfidencjonalność).

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *