Znikające głosy


Wybory samorządowe 2006

Mnożą się przypadki, w których kandydaci do Rady Miasta Częstochowa skarżą się na błędy członków obwodowych komisji wyborczych, na ich niekompetencję. Startujący z listy PiS Krzysztof Pajor przeczytał w komunikacie komisji nr 56, której przewodniczącym był Jacek Grudniewski, że oddano na niego zero głosów, mimo że uczestniczył w wyborach z całą rodziną i na pewno zaznaczył kwadracik przy swoim nazwisku. Zaobserwowano również przypadki rozdawania po dwa egzemplarze kart oraz wskazywania błędnych miejsc do podpisu.
Krzysztofa Pajora zaalarmowała sąsiadka, z niedowierzaniem zapytała go, dlaczego sam na siebie nie głosował. Kandydat udał się do budynku Szkoły Podstawowej nr 54 i tam, obok swojego nazwiska, zobaczył wynik: “0”. – To jest niemożliwe. Na pewno oddałem na siebie ważny głos, tak samo jak żona i syn – zaręcza Krzysztof Pajor. Sporządził oficjalne oświadczenie, że na pewno głosował za swoją kandydaturą. Pod identycznymi dokumentami podpisała się reszta jego rodziny oraz kilku sąsiadów.
Oficjalny protokół wywieszony na ścianie budynku SP nr 54 informuje, że na PiS oddano 85 głosów, jednak po zsumowaniu wyników wszystkich kandydatów brakowało trzydziestu. Krzysztof Pajor zgłosił się z interwencją do Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości. – Zgłosiliśmy problem do częstochowskiej Miejskiej Komisji Wyborczej. Uzyskaliśmy odpowiedź, że u nich wszystko się zgadza, a brakujące trzydzieści głosów oddano właśnie na pana Pajora – mówi Grażyna Matyszczak z KW PiS. Wydawałoby się, że sprawa została załatwiona błyskawicznie.
Krzysztof Pajor wybrał się jeszcze raz do budynku szkoły nr 54. Tam zastał woźnego, który zdejmował wywieszone protokoły, poprosił go o pokazanie listy z wynikami PiS. Dowiedział się, że ta karta została już wcześniej zaniesiona do dyrekcji placówki. – W gabinecie powiedziano mi, że wyniki PiS-u zaginęły w dziwnych okolicznościach – relacjonuje Pajor. Dodając fakt, że dwóch innych kandydatów z tej listy również nie otrzymało żadnego głosu, cudowne ich odnalezienie w MKW jest nie wystarczające, bowiem wszystkie kopie protokołu powinny być tej samej treści. Wszelkie wątpliwości może jednak rozwiać jedynie Sąd Okręgowy, do którego kompetencji należy zarządzenie powtórnego przeliczenia oddanych głosów.
Przypadek Krzysztofa Pajora nie jest jedyny. Anonimowy obserwator zgłosił do koordynatora wyborczego PiS-u, że jeden z członków komisji nr 50, mieszczącej się w budynku SP nr 48 przy ul. Schillera, rozdawał po dwa egzemplarze kart. – Interwencja została zgłoszona do dyr. MKW Andrzeja Jedyka. Na razie nie zostaliśmy poinformowani o sposobie załatwienia problemu – mówi Grażyna Matyszczak.
Z osobistą skargą do częstochowskiej MKW zgłosił się Krzysztof Czekaj. W godzinach południowych wybrał się do komisji nr 36, z siedzibą w Miejskim Przedszkolu nr 12. Przy swoim nazwisku zobaczył nieczytelny gryzmoł. Oświadczył, że to nie jest jego podpis. Przewodnicząca Komisji próbowała przenieść odpowiedzialność na osoby, które rzekomo głosowały wcześniej. – To nie jest możliwe. Te osoby w ogóle nie odwiedziły budynku komisji w dniu wyborów – stwierdza Krzysztof Czekaj. Ta skarga również pozostaje bez odpowiedzi, nie wiadomo, czy dotarła do Komisarza Wyborczego w Warszawie.
– To tylko część przykładów nieprawidłowości ze strony członków komisji w Częstochowie. Kilka kolejnych zgłoszeń jest anonimowych. Dodatkowo siedem osób zgłoszonych przez KW PiS nie dostało zawiadomienia o pierwszym spotkaniu członków komisji w Hali Polonii, co, według prawa, mogło nas pozbawić przedstawicieli w tych obwodach – mówi Grażyna Matyszczak. Jeden przypadek został wyjaśniony. Zgłoszona osoba została wykreślona ze względu na pokrewieństwo z jednym z kandydatów, reszta – nie wiadomo.
Problemy te może ostatecznie rozstrzygnąć jedynie Sąd, powtórne przeliczenie głosów na pewno definitywnie by je rozwiązało. Jednak niesmak pozostanie. Szereg niedomówień, niuansów, podejrzeń sprawia, że uczciwość członków komisji zostaje podważona. Jest to dla społeczeństwa kolejny powód, by przestać interesować się wyborami i życiem politycznym. W ten sposób frekwencja spada z roku na rok, a tylko nieliczni decydują o tym, kto będzie nami rządzić.

Skargę na ważność wyborów można wnieść do Sądu Okręgowego w ciągu 14 dni od dnia, w którym się odbyły. Z tego prawa skorzystał już Zenon Kudryś, kandydat na burmistrza Myszkowa. Podobny protest zgłosił także Komitet Wyborczy Ogólnopolskiego Zrzeszenia Emerytów i Rencistów w Częstochowie. Kandydujący z ich ramienia na prezydenta miasta Ryszard Raczek podnosi kwestię zakłócania ciszy wyborczej, m. in. poprzez pozostawienie plakatów wyborczych na autobusach MPK. Prawo i Sprawiedliwość decyzję o złożeniu skargi podejmie do piątku.

DeKa

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *