PO CZĘSTOCHOWSKU – KOMENTARZ SUBIEKTYWNY
Były szumne konsultacje społeczne, internetowa ankieta. Prezydent Piotr Kurpios zapowiadał, że wszystkie propozycje będą rozważane. Gdy przyszedł czas podjęcia decyzji, status quo zostało utrzymane. I i II odcinek Alei Najświętszej Maryi Panny oraz pl. Biegańskiego będą remontowane według koncepcji prezydenta Tadeusza Wrony
Gdy 15 listopada ub. r. mieszkańcy szli do urn, aby wziąć udział w referendum w sprawie odwołania prezydenta Tadeusza Wrony, w większości doskonale wiedzieli, kto przejmie władzę w mieście. Blisko 40 tys. głosujących de facto świadomie wybrało Piotra Kurpiosa na to stanowisko.
Minęło ponad cztery miesiące. Na konferencję dotyczącą ostatecznej decyzji dotyczącej generalnej przebudowy głównych arterii i placu w Częstochowie dziennikarze przybyli tłumnie. Werdykt mnie nie zdziwił, spodziewałem się takiego. Nie było większych złudzeń, że podstawą remontu będzie projekt przygotowany przez pracownię „Forma”. Natomiast nie mogę zrozumieć, dlaczego przez tak długi czas nie został on w żaden sposób udoskonalony.
Temat rzeczowej modernizacji elektryzuje opinię publiczną od dłuższego czasu. Był on jedną – choć moim zdaniem nie najważniejszą – z głównych przyczyn rozpisania zeszłorocznego referendum i w konsekwencji odwołania prezydenta Wrony.
Zarzutów, kontrowersji jest mnóstwo. Jedne dyskusyjne, inne wskazujące jednoznacznie, że projekt remontu nadal pozostawia wiele do życzenia. Pomijam sprawę utrzymania ruchu ze wschodu na zachód i w drugą stronę przez pl. Biegańskiego. Ta kwestia od dłuższego czasu wydaje się być przesądzona – samochody tędy nie pojadą (na gruntowne zmiany nie zgadza się Urząd Marszałkowski, który przyznał na przebudowę środki unijne w wysokości blisko 34 mln zł). Zgadzam się z zarzutem Obywatelskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Częstochowy, że na placu powstanie wybrukowana pustynia. Jednakże nie ze względu na brak samochodów.
Tak duże miasto jak Częstochowa zasługuje na przestrzeń publiczną w centrum, gdzie mieszkańcy mogliby spotkać się, odpocząć, porozmawiać, bez konieczności wdychania spalin. Do tego potrzebna jest jednak odpowiednia infrastruktura. Tymczasem na pl. Biegańskiego według aktualnej koncepcji trudno będzie nawet wygodnie usiąść. Kilkanaście ławek bez oparcia po stronie kościoła pw. św. Jakuba to stanowczo za mało. Reszta to kostka brukowa i dwa kioski.
Nie ma żadnej małej architektury: pomnika (oprócz obecnie już stojącego posągu marszałka Józefa Piłsudskiego) czy fontanny. Powstanie tych drugich może okazać się w ogóle wykluczone, gdyż projekt nie przewiduje doprowadzenia przyłączy wody. Wykonanie tego po zakończeniu remontu będzie się wiązać z powtórnym rozkopaniem nawierzchni. Dalej, nie wiadomo, czy będą tu dostępne jakiekolwiek usługi gastronomiczne, póki co nie ma ich w planach. Prezydent Kurpios twierdzi, że będzie to miejsce spotkań znajomych przedsiębiorców. Ale kto zechce się spotkać na płycie z kostki bez żadnych atrakcji?
Przekonuje mnie argumentacja, iż priorytetowe jest ponowne otrzymanie zezwolenia na budowę (poprzednio udzielone zostało cofnięte po sprzeciwie OSPC), bo jeżeli prace nie ruszą w tym roku (zgodnie z planem – we wrześniu) i nie zakończą się w terminie (do 5 grudnia 2013 r.), odebrana zostanie nam dotacja unijna. Trzeba o nią walczyć, to nie ulega wątpliwości. Ale czy naprawdę cztery i pół miesiąca to za mało czasu, żeby wprowadzić parę drobnych, acz istotnych poprawek?
Dobrze, że włodarze nie wykluczają chociaż zmian na dalszych etapach. Tu jednak też mam pewne wątpliwości. Z niechęcią przyciągam pamięcią, czym się skończyło wprowadzanie poprawek już w trakcie remontu III części Alei NMP. Awantury radnych, alarmowanie prokuratury, nieporozumienia z wykonawcą, sprawy sądowe, odpadająca po krótkim czasie kostka brukowa. Z magistratu nawet nie wypłynęła dotąd oficjalna informacja, czy ta inwestycja została w końcu odebrana. Powtórka z rozrywki byłaby niepożądana.
ŁUKASZ GIŻYŃSKI