21 czerwca na 11 sesji rady gminy Mstów było gorąco. Radni mieli wiele zastrzeżeń do wójta Adama Jakubczaka. Padły mocne słowa pod adresem miejscowego biuletynu. Radny Mateusz Grabara określił jego działalność jako „anonimowa awangardę dziennikarska”.
SESJA W MSTOWIE
Zmaganie sił pomiędzy wójtem a grupą opozycyjnych radnych trwa od kilku miesięcy. Kością niezgody jest projekt budowy ośrodka sportowego na prywatnym terenie LKS „Warta”. Sporna inwestycja stała się osią zmiany układu sympatii w Radzie Gminy i sprawiła, że szala poparcia dla obecnie panującego wójta Adama Jakubczaka przechyliła się na jego niekorzyść. Rozpoczynając rządy w gminie miał on za sobą większość radnych. Dzisiaj, na 15 radnych w opozycji jest 9.
Pokrótce przypomnijmy meandry tej historii. W lutym br. radni gminy Mstów przyznali 1 mln 176 tysięcy złotych na budowę kompleksu sportowego dla LKS „Warta” w Mstowie, czyli 50 procent kosztów inwestycji, druga połowa miała pochodzić z funduszy unijnych. 29 kwietnia anulowali jednak swoją uchwałę. Uznali, że przy pierwszym głosowaniu zostali zaskoczeni i zadziałali pod presją wójta. Później stwierdzili, że w gminie są ważniejsze inne priorytety, jak budowa i remonty przedszkoli, szkół i dróg. Ponadto dopatrzyli się w proponowanej inwestycji prywatnych korzyści. – Ośrodek ma być na terenie klubu, który jest własnością miejscowego przedsiębiorcy. Gmina rocznie przekazuje klubowi subwencję w wysokości ponad 70 tysięcy. Mamy też nowo wybudowaną inwestycję sportową nad rzeką Warta. Nie jest on wykorzystany w pełni. Budowę nowego ośrodka trzeba zatem dobrze przemyśleć – argumentował swoją decyzję jeden z radnych, Mateusz Grabara. Wójt nie dał za wygraną. Zwrócił się do wojewody śląskiego i Regionalnej Izby Obrachunkowej o ocenę wycofanej uchwały. Organa uznały, że radni zadziałali bezpodstawnie, gdyż uchwałę złożył radny a nie wójt, co jest niezgodne z prawem samorządowym. W tej sytuacji budowa ośrodka jest przesądzona, tym bardziej, że radni zdecydowali nie odwoływać od wyroku RIO.
Sprawa uchwały ma jeszcze drugie oblicze, bowiem jak twierdzą „zbuntowani” radni byli oni zastraszani. Mąż radnej Anny Radeckiej oświadczył na sesji, że otrzymała ona telefon z pogróżkami od miejscowego przedsiębiorcy Marka Dewódzkiego, właściciela firmy „Demar” prezesa LKS „Warta”. Podobne telefony odebrali też inni radni. Nie chcą o tym mówić w obawie o swoje rodziny. Radni są też oburzeni publicznym napiętnowaniem w lokalnym wydawnictwie Info-Mstów. – Odbył się nad nami samosąd. Pokazano nas jako wichrzycieli, przeciwników rozwoju sportu w regionie. Oszołomów. Odnosimy wrażenie, że sprawy wymykają się spod kontroli – komentują sytuację w gminie.
Podczas ostatniej sesji rady gminy Mstów radni wystosowali do wójta Jakubczaka kilka interpelacji. Mateusz Grabara pytał dlaczego ukazał się jedynie pierwszy numer gazety lokalnej „Mstowskie Forum” i co jest tego powodem? Jakie środki zabezpieczono na ten cel? – To był jeden z ważniejszych punktów programu wyborczego pana wójta, a w ciągu sześciu miesięcy wydano tylko jeden numer. „Mstowskie” Forum miało być areną wymiany różnej opcji myśli politycznej oraz polem do informacji o gminie. Nieudolną próbę wypełnienia luki informacyjnej w gminie podjęła inna lokalna gazeta. To wydawnictwo można określić jako „anonimową awangardę dziennikarską”, gdyż autorzy artykułów mają zwyczaj nie podpisywać się pod swoimi dziełami. Posługując się kryterium śp. Ks. Józefa Tischnera, za bezpodstawne i niewybredne ataki na radnych, którzy mają inne spojrzenie na rozwój gminy, tej gazecie przyznać można ocenę najwyższą w skali trzystopniowej, a mianowicie: stopień pierwszy – „prowda, stopień drugi – tyż prowda, stopień najwyzszy – gówno prowda” – cytował Grabara.
Iwona Radecka zgłosiła interpelację z zapytaniem dlaczego informacje publiczne zamieszczanie na stronie Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Gminy Mstów nie spełniają wymogów wynikających z ustawy o dostępie do informacji publicznych. – Rzeczywistość dotycząca strony Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Gminy Mstów świadczy o bagatelizowaniu czy nawet niestosowaniu się do przepisów. Brakuje na niej wielu informacji z zakresu funkcjonowania urzędu, rady, działalności wójta – stwierdza Radecka.
Z kolei radna Maria Rybak odniosła się do braku odpowiedzi wójta Jakubczaka na stanowisko dziesięciu radnych, które przedstawili mu 10 maja 2011 r. Ich zapytania dotyczyły wyników kontroli umowy o pracę zawartej z Adamem Markowskim, powołanym na stanowisko zastępcy wójta gminy Mstów oraz umowy z kancelarią prawną adwokata Marcina Surowca. –Dlaczego Adam Markowski został zatrudniony na umowę o pracę na czas nieokreślony i jak wójt zamierza zareagować na zarzuty dotyczące kwestii złej współpracy zastępcy wójta z Rada Gminy i nie wywiązywanie się ze swoich obowiązków pracowniczych? Dlaczego nie wszystkie dokumenty przedkładane Radzie Gminy i Komisjom są podpisane przez wójta, na przykład odpowiedzi mecenasa Marcina Surowca i dlaczego nie jest przestrzegana zasada kompletnego przygotowania dokumentów przez urzędników gminy dla potrzeb Komisji i Rady, gdyż na niektórych brakuje podpisów urzędnika i wójta? – docieka radna Rybak.
Po interpelacjach nastąpiła burzliwa dyskusja. Radnego Zdzisława Gołdy zainteresowało: ile kosztuje podatnika gminy Mstów utrzymanie wicewójta – jego zarobki i wyjazdy służbowe. W obronie wicewójta Markowskiego stanął natomiast radny Michał Maciaszczyk. – Ja mam bardzo dobre odczucia ze współpracy z wicewójtem. Tu jest nagonka – stwierdził. Radna Aldona Całusińska pogratulowała oponentom wójta perfekcji przygotowania. – To są dopiero początki nowego samorządu i nie są one idealne. Wygląda na to, że radni poprzedniej kadencji nic nie robili. nie było pytań, kto i ile zarabiał. Takie pytania na sesji, przed absolutorium, to faux-pas – mówiła oburzona. Na to radny Gołdy ripostował. – Po to są radni, by pytać. I natychmiast postawił kolejne kwestie. – Jakie są wpływy z opłat z nowej hali sportowej? Komu przydzielono miejsca handlu na Noc Świętojańską?
Radny Jerzy Siwek, w kontekście nieprecyzyjnej informacji w lokalnej gazecie poruszył sprawę diet radnych. Przytoczył sugestię Aldony Całusińskiej, która w rozmowie z nim proponowała, wszystkim radnym dać po 1000 zł. Radna tłumaczyła, że jej kolega zbyt opacznie wyciągnął wnioski z jej wypowiedzi. Nie brakowało zapytań o bieżące sprawy. Odwodnienie Srocka i Siedlca, odtworzenie rowu w Zawadach czy tworzenie spółek wodnych. Wójt Jakubczak zobowiązał się do pisemnych odpowiedzi na interpelacje i zapytania radnych.
URSZULA GIŻYŃSKA