Z blogu posła Szymona Giżyńskiego
Komentator dziennika „Fakt”, Łukasz Warzecha, w lidzie opublikowanego na łamach polskiego tygodnika „w SIECI” artykułu „Zmęczeni zmęczonym Tuskiem” stawia tezę: „Jeśli kiedyś powstanie wnikliwa biografia obecnego premiera, być może jej autor zauważy, że lidera PO zgubił całkowity brak celu”.
Tym sposobem Łukasz Warzecha dołącza do chóru dziennikarzy i polityków, którzy problem sześcioletnich dokonań ekipy PO – PSL wywodzą z domniemanych cech osobowych premiera Tuska i jego współpracowników: braku woli, niefrasobliwości, lenistwa, a ocenę wielu poczynań rządu lokują gdzieś pomiędzy błędem i grzechem zaniechania. Red. Warzecha dorzuca swoje: brak celu.
Zarzut red. Warzechy wobec Tuska uważam za chybiony, oszczerczy i głęboko niesprawiedliwy. Lekceważy bowiem iście wyjątkowe – ze stanowiska premiera – dokonania Donalda Tuska.
1. Po – i wobec – katastrofy smoleńskiej prowadzenie polityki uwłaczającej godności Ojczyzny i obniżającej prestiż Polski w świecie.
2. Rezygnacja z jednoczycielskiej i przywódczej roli Polski wśród państw Europy Środkowo – Wschodniej – poprzedzona publicznymi, hołdowniczymi deklaracjami serwilizmu wobec Niemiec i programowo praktykowana uległość wobec Rosji.
3. Reforma emerytalna, przedłużająca wiek pracy Polaków do 67. roku życia.
4. Ciągle ponawiane próby reformy objęcia nauczaniem szkolnym – 6. latków.
5. Budowa autostrad, jako sposób na zniszczenie polskich firm budowlanych.
6. Rujnacja samorządów poprzez dokładanie zadań i odejmowanie środków.
7. Rezygnacja, także podczas polskiej prezydencji UE, ze starań o zrównanie dopłat bezpośrednich dla polskich rolników do poziomu dopłat znacznie wyżej dotowanych rolników z innych państw Unii Europejskiej.
8. Bezustannie ponawiane próby wprowadzenia do Polski – tylnymi drzwiami – GMO; prowadzące do utraty przez polskie rolnictwo konkurencyjności na europejskich i światowych rynkach.
9. Likwidacja polskiego przemysłu stoczniowego na rzecz prosperity stoczni – głównie – w Niemczech i Francji.
10. Reforma edukacyjna – Hall, Szumilas – redukująca dotychczas ewidentną przewagę intelektu i wiedzy polskiej młodzieży nad równolatkami z innych państw UE.
11. Niszczenie potencjału polskich małych i średnich przedsiębiorstw poprzez aplikowanie fatalnych dlań rozwiązań prawnych: sądowego nakazu płatniczego, prawa patentowego, prawa zamówień publicznych.
12. Antytożsamościowa – w odniesieniu do polskiej historii i tradycji narodowej – polityka edukacyjna, kulturalna, historyczna.
13. Strategia deprecjacyjna wobec autorytetu i roli Kościoła w życiu publicznym Rzeczypospolitej Polskiej
14. Wspieranie środowisk ideologicznych, otwarcie zwalczających obecność Katolików i wartości katolickie w polskiej przestrzeni publicznej.
Ta lista – zadań politycznych, podjętych i przeprowadzonych sprzecznie z polskim interesem narodowym przez ekipę Donalda Tuska – jest znacznie dłuższa, i przez to, i przez jej gatunkowy ciężar: prawdziwie imponująca.
Dałoż by się to wszystko skutecznie zrealizować (a przecież się udało!) bez jasno wytyczonego, konkretnego, precyzyjnego celu? Bez idących w ślad za tym celem działań – kompleksowych, nieprzypadkowych, starannie obmyślonych, wymagających często długich i żmudnych przygotowań; przy tym determinacji, bezwzględności i piarowskiej, oszukańczej sprawności?
Przyznajmy zatem; to był i jest wielki, osobisty sukces premiera Tuska i nie mam co do tego żadnych wątpliwości, gdy patrzę na wyraz jego oczu i twarzy z kilku czy kilkunastu metrów, na sejmowej sali, podczas decydujących, zwycięskich przeforsowań jego projektów, jest to także jego wielka, osobista satysfakcja.
Tusk triumfator to Tusk udowadniający wobec całego świata, że „w tym kraju”, z tym narodem może zrobić wszystko.
Dlatego problemem Polski nie jest Tusk podejmujący błędne decyzje, niefrasobliwy, leniwy, drażniący brakiem politycznej woli i celu. Bo takiego Tuska nie ma. Jest natomiast Tusk zdeterminowany, bezwzględny i skuteczny w realizacji celów sprzecznych z polską racją stanu i polskim interesem narodowym. I ten Tusk rzeczywisty, działający celowo i skutecznie, jest zagrożeniem dla Polski, a nie ten, którego próbuje, jako polityka pozbawionego celu działania, opisać Łukasz Warzecha. Tusk Warzechy po pierwsze, nie istnieje; po drugie, gdyby nawet istniał, zostałby odwołany i przestałby rządzić w połowie swej pierwszej kadencji.
W artykule red. Warzechy, bardziej znamiennym i ważniejszym od jego treści jest jego kontekst. Red. Warzecha w swym pisaniu, a więc w sposobie postrzegania rzeczywistości, nie jest sam. Podobnie myśli, mówi, pisze – wielu innych dziennikarzy oraz polityków; szczerze patriotycznych, konserwatywnych, prawicowych… Oni wszyscy, w kółko i na okrągło, zarzucają ekipie Tuska: błędy, grzechy zaniechania, niefrasobliwość, niepowagę, lenistwo, atrofię woli i brak celu. Brzmią te zarzuty groźnie, ale jakby zastępczo, jakby z wypierania lęku, że prawda jest zbyt straszna, i że jak się ją nazwie, określi adekwatnie, to się ona objawi z całą bezwzględnością… Płynie ten niemrawy strumyk medialnych niepokojów, jak u red. Warzechy; jednak drastycznie pomniejsza skalę tego, co się z Polską naprawdę stało w ostatnich latach; jakby mimowolnie oswaja nas z rzeczywistością i być może nawet uspokaja sumienia i obniża nasze wymagania wobec samych siebie. I to w chwili przełomowej w naszych dziejach, gdy nie pozostaje już nic innego, jak ratowanie podstaw bytu Ojczyzny! Czy boimy się, czy też z innych powodów nie chcemy dopuścić do świadomości, że w naszych czasach i na naszych oczach dzieje się z Polską coś strasznego i – nie daj Boże – nieodwracalnego?
Nie chcę nazywać tego ani strachem, ani schizofrenią. Ale ta, bardzo boleśnie odczuwana wśród polskich patriotów, sytuacja pewnej ambiwalencji postaw jest faktem. Dowiedli tego również redaktorzy tygodnika „w SIECI”, Jacek i Michał Karnowscy, publikując w tym samym, co przywoływany artykuł red. Warzechy, numerze pisma, swój wywiad z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem, pod znamiennym tytułem: „Każdy z nas może stać się żołnierzem Rzeczypospolitej”.
Na jedno z pytań braci Karnowskich Jarosław Marek Rymkiewicz odpowiada tak: „Przekonanie, ze zwierzęce skłonności naszych sąsiadów należą do przeszłości, jest błędne. Polak, który zrezygnuje ze swej polskości i przestanie być Polakiem, nie stanie się, jak to mu się teraz obłudnie wmawia, kimś lepszym, jakimś kandydatem na Europejczyka – przeciwnie, zostanie czyimś niewolnikiem. Aby do tego doprowadzić, aby wymusić rezygnację z polskości i zmienić Polaków w plemię niewolników, kiedyś zakładano obozy koncentracyjne i przeprowadzano uliczne egzekucje, dzisiaj, ponieważ w Europie na razie nie może być wojen, używa się w tym celu przemocy edukacyjnej oraz medialnej. To jest słabsze niż przemoc fizyczna, ale też skutkuje. Trzeba także pamiętać, ze ta stopniowa likwidacja polskości, z którą mamy teraz do czynienia, to nie jest tutejszy pomysł. To jest wymyślone gdzie indziej, a realizowane tutaj przez Polaków, którzy gardzą Polską, nie chcą być Polakami – i pewnie już nie są”. W innym miejscu wywiadu JMR tak pointuje swą myśl: „I oto w tym wszystkim, w tej wściekłej i rozwścieczonej antypolskiej propagandzie, właśnie chodzi – żeby Polacy wyrzekli się samych siebie i żeby w miejscu polskiego istnienia pozostała pustka”.
Z takiego punktu powinno startować każde poważne i odpowiedzialne myślenie o przyszłości Ojczyzny – myślenie polskich patriotów AD 2013.
Opublikowany Wrzesień 11, 2013
źródło: blog.szymongizynski.pl
r