Rozmowa z prof. dr hab. n. med. Violettą Skrzypulec-Plintą, kierownikiem Katedry Zdrowia Kobiety Śląskiego Uniwersytetu Medycznego
Chciałabym zacząć od pewnego paradoksu: każdego dnia w Polsce na raka szyjki macicy umiera 5–6 kobiet, a przecież profilaktyka tej choroby jest bardzo prosta i tania. Dlaczego tak się dzieje?
Rzeczywiście, stan szyjki macicy oceniamy na podstawie badań cytologicznych. Ale nie możemy też zapominać o profilaktyce pierwotnej, czyli szczepieniu. Kluczem do wszystkiego jest słowo „profilaktyka”. Mamy fantastyczną, inteligentną młodzież, która chce się uczyć i zdobywać świat, czerpiąc wiedzę z internetu. Jednocześnie ci młodzi ludzie zupełnie nie są edukowani, na przykład, w temacie ryzykownych zachowań seksualnych czy możliwości zapobiegania chorobom przenoszonym drogą płciową.
A wystarczyłoby opowiedzieć im o konsekwencjach wczesnej inicjacji seksualnej i
o szczepieniach ochronnych. My jednak wypuszczamy tę młodzież w szeroki świat i, nie edukując, narażamy dziewczęta na zachorowanie na raka szyjki macicy.
Gdy mówimy o raku szyjki macicy, pojawia się określenie wirus brodawczaka ludzkiego – czyli HPV. Nazwa „paskudna” i „paskudny” też sam wirus.
Wirus brodawczaka ludzkiego istniał od zawsze, a dzięki rozwojowi medycyny wiemy, że jest ponad 180 jego rodzajów. W raku szyjki macicy najbardziej onkogenne są typy 16 i 18, czyli te, na które mamy dzisiaj szczepionki. Musimy również pamiętać o tym, że wirus brodawczaka ludzkiego to nie tylko rak szyjki macicy, ale też rak pochwy, rak sromu, rak odbytu czy rak krtani. Nasze zachowanie, nasza kultura, ale też nasze chęci i możliwości szczepienia się przesądzają o tym, jak często zapadamy na choroby,
na które zapadać nie powinnyśmy. Rak szyjki macicy jest w skali świata czwartym pod względem częstości występowania, w Europie co 18 minut z jego powodu umiera jedna kobieta; co roku około 3 500 Polek słyszy diagnozę – nowotwór! Połowa z nich nigdy nie wyzdrowieje, ponieważ zgłosiła się do lekarza zbyt późno. Zastanawiamy się zawsze, dlaczego wiele z nich nie zdążyło nawet wykonać badania cytologicznego.
Chyba każda z pań znalazła kiedyś w swojej skrzynce pocztowej zaproszenie na badanie cytologiczne. Czemu badanie to jest ważne, a przede wszystkim: dlaczego kobiety ignorują to zaproszenie zamiast z niego skorzystać?
Mam przyjemność zasiadać w radzie naukowej zajmującej się profilaktyką raka szyjki macicy. Niestety, muszę powiedzieć, że nie wiem, co musiałoby się zdarzyć, żeby chęć wykonania cytologii stała się rutynowym obowiązkiem dnia codziennego. A przecież badanie cytologiczne to dosłownie chwila, jest niebolesne, nieinwazyjne, łatwe do wykonania. Powtarzać je trzeba raz w roku lub raz na trzy lata, w zależności od wyniku. Badanie podstawowe (tzw. „na szkiełku”) można również rozszerzyć. Cytologia płynna jest bardziej dokładna i lepiej pokazuje nam obraz szyjki macicy. Niestety, średnio mniej niż 20% kobiet skorzystało z tych zaproszeń. Nie bez znaczenia jest tutaj ogólne nastawienie antyszczepionkowe czy ogólnie antymedyczne: po co mam się badać, skoro i tak nie zaszczepię ani siebie, ani nikogo z rodziny…
Pytam czasami pacjentkę z rakiem szyjki macicy, którego można było przecież uniknąć: dlaczego nie robiła pani cytologii? I słyszę: „A wie pani, ja mam troje dzieci, męża i teściową na głowie. Jakbym się dowiedziała, że jestem chora, to co bym zrobiła?”.
Odpowiadam trochę brutalnie, że macocha dla dzieci znajdzie się zawsze, ale to już nigdy nie będzie matka. To czasami przemawia i wiem, że naprawdę w tym systemie próbowano ściągnąć pacjentki na cytologię bardzo wieloma metodami. Bezskutecznie. Badanie ginekologiczne wymaga przełamywania bariery intymności i wciąż budzi powszechną niechęć. Wynika to z tego co powiedziałam na początku: z braku edukacji.
Wróćmy jeszcze do cytologii. Mówiła Pani Profesor o tej klasycznej i o płynnej. Czy mamy w perspektywie metody lepsze, nowocześniejsze?
Oczywiście postęp jest, bo możemy wykonywać już też badania genetyczne. Na razie nie są one refundowane, ale wiem, że trwają rozmowy na ten temat. Aby jednak przychodzić z uśmiechem na twarzy do ginekologa i spokojnie czekać na wynik cytologii, trzeba pomyśleć o szczepieniu siebie i swoich dzieci.
Teraz mamy dobre wieści dla tych, którzy o raku szyjki macicy chcą pomyśleć.
Od listopada 2021 szczepionka przeciwko wirusowi HPV jest refundowana. Kto zatem powinien pomyśleć w pierwszym rzędzie o szczepieniu?
Oczywiście, jest to bardzo dobry krok, a z tego co wiem, toczą się dalsze dyskusje związane z rozszerzeniem refundacji, aby szczepienia przeciwko wirusowi HPV weszły w program szczepień bezpłatnych. Jesienią ubiegłego roku w znakomitym czasopiśmie medycznym „The Lancet” opublikowano wyniki badań dowodzące, że zaszczepione w 2008 roku w Wielkiej Brytanii dziewczynki zyskały 90-procentową ochronę przed rakiem szyjki macicy. To świetne wieści.
Musimy pamiętać, że wirus HPV jest piekielnie sprytny. To nie jest grypa, która nas „pomęczy” i wyzdrowiejemy. HPV przez długi czas nie daje żadnych objawów: albo organizm sobie poradzi i wirus ginie, albo przejdzie w kolejne formy.
Na szczęście mamy już przeciw niemu skuteczną broń: jest nią szczepionka. Największą szansę na zdrowe życie mają dziewczyny zaszczepione przed rozpoczęciem życia seksualnego. Szczepienie nie zwalnia jednak z regularnych badań cytologicznych.
Czy szczepić możemy także osoby starsze?
Oczywiście, a jeśli mówimy o kobietach do 45. roku życia, to wiemy, że nawet jeśli mają wirusa stwierdzonego w badaniach genetycznych, to szczepienie spowalnia wszystkie toczące się procesy chorobowe.
Co zawierają szczepionki przeciw wirusowi brodawczaka ludzkiego?
Szczepionki przeciwko HPV zawierają wirusopodobne cząsteczki otrzymywane drogą rekombinacji genetycznej. Ta najbardziej w tej chwili popularna szczepionka, zarejestrowana w Europie w 2007 roku, należy do grupy szczepionek inaktywowanych czyli nieaktywnych, zabitych. Przystępując do programów profilaktycznych, trzeba pamiętać, że osobom w wieku od 9 do 14 lat zaleca się podawanie dwóch dawek
w odstępach od 5 do 13 miesięcy, natomiast u osób starszych podaje się trzy dawki czyli w zerowym, pierwszym i szóstym w miesiącu.
Ale nie chodzi tylko o szczepienie dziewczynek i kobiet, jest to bowiem szczepionka także dla chłopców.
To ważne, bo przecież źródłem zakażenia są mężczyźni. W Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i Australii już szczepi się chłopców.
Mamy więc wirusa, którego nie widzimy, i który nie daje nam żadnych objawów. On po prostu cierpliwie czeka. Dlatego właśnie choroba dotyka najczęściej kobiety między 35. a 40. rokiem życia, które urodziły już dzieci, prowadzą swoje życie zawodowe, seksualne i rodzinne. Jeśli regularnie wykonują cytologię, to jesteśmy w stanie chorobę wykryć i skutecznie leczyć. Jeśli jednak badania nie było i nagle pojawia się jakaś krwista wydzielina, nieprzyjemny zapach, kłopoty z kontaktami seksualnymi, złe samopoczucie lub pobolewania, to pacjentka najczęściej wymaga już pełnego profilu onkologicznego.
Od dwóch lat żyjemy w pandemii i często mówi się o utrudnionym dostępie do lekarzy. Czy u siebie w gabinecie obserwuje Pani gorszy stan zdrowia kobiet, które przychodzą po poradę?
Praktykuję już prawie 40 lat i oczywiście, zdarzają się pacjentki, które bardzo długo nie były u lekarza. Najważniejsze jednak, że przyszły. W wielu przypadkach udaje się stwierdzić, że wszystko jest w porządku. Najpierw czekamy na wyniki cytologii, później je omawiamy. Niestety, bywają przypadki, które kończą się tragicznie. Wracam więc do profilaktyki: szczepienie powinno być jak sukienka szyta na miarę: jesteś dziewczynką – szczepimy cię przeciw wirusowi brodawczaka ludzkiego.
Jak wygląda nowoczesne leczenie raka szyjki macicy?
Zaczyna się, oczywiście, od diagnostyki i jeśli wynik jest pozytywny, to pacjentka wchodzi w system onkologiczny. Jeżeli jest to nowotwór in-situ, który został szybko wykryty, to możemy też szybko zareagować: zajmujemy się samą szyjką, ścinamy ją do granicy zdrowej tkanki i na tym praktycznie kończymy. Warunkiem jest jednak wczesne wykrycie. Jeśli jednak mamy nowotwór zaawansowany, to w grę wchodzą ciężkie zabiegi operacyjne, polegające nie tylko na usunięciu macicy, ale też jajników i wszystkich narządów dookoła: węzłów chłonnych i węzłów wartowniczych.
Przed nami Europejski Tydzień Profilaktyki Raka Szyjki Macicy. Jaki apel skierowałaby Pani z tej okazji do kobiet: matek, córek, ale także i mężczyzn?
Może, na przykład, z okazji zbliżających się Walentynek, wizyta u ginekologa połączona z badaniem profilaktycznym? To przecież święto miłości…
Najważniejsze, żeby o profilaktyce cały czas mówić. Szczepienie stanowi pierwszą polisę na życie dla dziewczynek. Wybierz życie, zrób pierwszy krok: zaszczep swoją córkę i swojego syna. Pacjentki ciężarne podlegają obowiązkowym badaniom cytologicznym, pozostałe kobiety muszą o tym pomyśleć same. Nie żyjemy w szklanej kuli, wczesna inicjacja seksualna dotyczy całej populacji, więc my też musimy trochę za tym światem nadążać. Jeżeli się boimy edukacji albo dopiero nad tymi programami profilaktycznymi pracujemy, to po prostu szczepmy siebie i nasze dzieci. Przecież my, kobiety, jesteśmy najmądrzejszymi istotami na świecie!
Powtarzamy dziś niemal do znudzenia: cytologia i szczepienia przeciw HPV.
Oczywiście, że tak. Populacyjny screening raka szyjki macicy jest efektywny
w wykrywaniu tej choroby. Natomiast szczepienie jest skuteczne w zapobieganiu zachorowaniom. Szczepmy się, róbmy badania cytologiczne, wybierajmy życie!
Bardzo dziękujemy.
Wywiad prasowy przygotowany przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia w związku z obchodami Europejskiego Tygodnia Profilaktyki Raka Szyjki Macicy, styczeń 2022.