W kościele w Borownie, na początku lipca br., odbył się pogrzeb Jerzego Wereszczyńskiego, oraz jego żony – Leonardy. Małżonkowie zmarli w Londynie i ich urny z prochami, zgodnie z ich wolą, zostały sprowadzone do Polski, w rodzinne strony. Jerzy Wereszczyński był wybitnym absolwentem Gimnazjum im. H. Sienkiewicza w Częstochowie, bratem Wandy Wereszczyńskiej.
Uroczystości pogrzebowe w kościele odprawił ich przyjaciel biskup Antoni Długosz. Po Mszy świętej kondukt żałobny udał się na pobliski cmentarz.
W uroczystościach pogrzebowych udział wziął poczet sztandarowy Liceum im. H. Sienkiewicza w Częstochowie (Gabriela Kot i Anna Porada). Jerzy Wereszczyński był absolwentem gimnazjum z 1939 roku. Za każdym razem swojego pobytu w Polsce odwiedzał liceum, interesował się historią swojej szkoły. Uczestniczył w zjazdach absolwentów i Kongresach Częstochowian.
Jerzy Wereszczyński urodził się w majątku Kościelec koło Częstochowy, 18 sierpnia 1920 roku. Do czerwca 1931 roku pobierał prywatne lekcje. Od września po zdaniu egzaminów wstępnych zaczął uczęszczać do Gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza w Częstochowie. W maju 1939 roku zdał maturę. W sierpniu 1939 r. wraz z grupą maturzystów z częstochowskich szkół średnich został wysłany do Osowca, na granicy Prus Wschodnich celem odbycia pracy w J.H.P. W Osowcu zastał wszystkich wybuch wojny. Obóz został zakończony 7 września i uczestnicy zostali przewiezieni do Lidy i wcieleni do szkoły podchorążych 77 pułku piechoty. 17 września 1939 r. ZSSR zaatakował Polskę. Tego samego dnia oddział wyszedł z Lidy przez Orany i dotarł 20 września do Grodna, gdzie wziął udział w obronie tego miasta, a następnie przeszedł granice litewską 24 września. 11 lipca 1940 roku obóz został otoczony przez wojska sowieckie i stąd wszyscy zostali wywiezieni w bydlęcych wagonach do obozu w Kozielsku a część do Pawliszczew-Bor (Juchtowo). Wszystkich traktowano jako internowanych, starając się przerobić na komunistów pokazując filmy, podając odpowiednie książki. Ale żadnego zainteresowania nikt nie wykazywał. Taki stan rzeczy trwał od 16 lipca 1940 r. do 6 czerwca 1941 r. Potem obóz został wysłany przez Murmańsk statkiem na Płw. Kolski do miejscowości Pamoje, gdzie budowano lotnisko. Grupa Jerzego Wereszczyńskiego dostarczała materiały budowlane i żywność z portu na lotnisko. Materiały przenoszono na plecach przez bagna. W tym czasie Niemcy zaatakowały ZSSR i po kilku tygodniach komendant ogłosił, że obozowicze są wolni. 17 lipca przewieziono wszystkich do miejscowości Wialniki, gdzie dzięki umowie Sikorski-Majski zbierali się Polacy wypuszczeni z obozów przymusowej pracy. Do Woźnik przyjechał także płk N. Sulik i oznajmił, że wszyscy pojadą do tworzącego się Wojska Polskiego w Tatiszczewie na terenie Związku Radzieckiego, gdzie formułowała się 5 Dywizja Piechoty. Tam Jerzy Wereszczyński wstąpił do szkoły podchorążych, którą ukończył w Dżałał-Abad w maju 1942 roku. Krótko potem nastąpiła ewakuacja Wojska Polskiego z ZSSR do Iranu – również rodziny zostały objęte tą ewakuacją. Oddział, w którym był Jerzy Wereszczyński został przetransportowany koleją i skierowany do Krasnowodzka i przez Morze Kaspijskie do Pahlevi. W czasie tej podróży zachorował na czerwonkę. Ponieważ w Pahlavi szpitale były przepełnione, przewieziono go do szpitala w Teheranie, gdzie spędził kilka miesięcy. Po pobycie w ZSRR Teheran wydał się wręcz rajem. Były sklepy, restauracje, kluby wojskowe.
Po powrocie do wojska przeniesiono go do 8. pułku ciężkiej artylerii przeciwlotniczej, w którym po przejściu szkolenia (kursu radarowego w angielskiej szkole przeciwlotniczej) w Hajfie (Palestyna), pozostał do końca wojny. Z Iraku droga wiodła przez Palestynę, Liban, Egipt do Włoch, gdzie oddziały wylądowały w Taranto w styczniu 1944 r. Wkrótce rozpoczęła się wielka ofensywa. Pod Monte Cassino walczył w oddziale artylerii naziemnej, dalej przez Ancone az do Bolonii – jako obrona przeciwlotnicza lotnisk i portów. Po zakończeniu wojny przez krótki okres studiował na Politechnice w Turynie (studia zorganizowane przez 2 Korpus). Jednak wkrótce podjął decyzje o wyjeździe do Anglii. Od listopada 1946 roku zamieszkał w Londynie. Tutaj podjął pracę w branży sztucznej biżuterii.
Należał do Związku Artylerii i do Związku Polskich Kombatantów. Odznaczony został Krzyżem Walecznych, Krzyżem Monte Cassino, Krzyżem Kampanii Wrześniowej, odznaczeniami brytyjskimi i włoskimi.
Na cmentarzu w Borownie słowa pożegnalne wygłosił kuzyn Jerzy Ostrowski. Powiedział: „Życie cioci Lali i wuja Jerzego było kwintesencją tego, co znaczyło być Polakiem w Londynie. Prawdziwe ich życie, toczyło się bowiem po polsku, w języku, obyczaju, wspomnieniach wyniesionych z dzieciństwa i młodości, wśród polskich przyjaciół i znajomych, polonijnych organizacji.
Dla nas przyjeżdżających z Polski, a wiemy jakie to były czasy, byli wyjątkowo serdeczni, gościnni i pomocni, zawsze mogliśmy na nich liczyć ”.
ALEKSANDER CIEŚLAK