Mieszkańcy bloku przy ul. Krakowskiej 40/42 w Częstochowie uważają, że zarządca (ZGM TBS) dzieli ich na lepszych i gorszych. – Uwzględnia się potrzeby tylko tych osób, które wykupiły lokale na własność. Reszta (najemcy) jest terroryzowana – mówi oburzona lokatorka Ewa Wąsala.
Problemy mieszkańców mnożą się wprost proporcjonalnie do mijających lat. Budynek i jego otoczenie, niejako za zgodą zarządcy, z roku na rok coraz bardziej się sypią. Nie tylko utrudnia to codzienne życie lokatorom, ale stwarza też zagrożenie dla ich zdrowia i życia. Ten stan ujmują więc krótko: „Skandal. Zarząd ZGM-u kpi sobie z nas.”
Na łamach „GCz” już kilkakrotnie opisywaliśmy kłopoty mieszkańców kamienicy przy ul. Krakowskiej. Część z nich, po interwencjach, przynajmniej zminimalizowano, ale co rusz pojawiają się nowe. – Półtora metra od wejścia klatki postawiono metalowy słup zakazujący parkowania samochodów przed blokiem. Gdzie mamy stawiać auta. Miał być parking i nie ma. Jest za to zakaz parkowania, w dodatku niosący nowe zagrożenie, jakby było ich tu jeszcze mało – mówi pani Ewa. Jak informuje decyzje wydano na żądanie jednego z dość uciążliwych mieszkańców-właścicieli. – Powiedziano mi w administracji, że nie będą się wykłócać z awanturniczym jegomościem i dla świętego spokoju spełniają jego roszczenia. Najpierw przed jego oknami wymalowano koperty dla niepełnosprawnych, teraz ustawiono słup z zakazem parkowania. Czy to jest zgodne z prawem? – pyta.
Co na to prezes ZGM-u Ludwik Madej? – Musieliśmy wprowadzić zakaz ze względów bezpieczeństwa. Jak zauważył mieszkaniec samochody tak parkowano, że uniemożliwiało to dojazd pogotowiu i straży pożarnej. Ale słup nie stwarza niebezpieczeństwa. Klatki są oświetlone – argumentuje i dodaje. – Zamierzaliśmy wykonać na podwórku utwardzony parking, ale mieszkańcy nie wyrazili na to zgody.
Prezes Madej wyjaśnia, że ZGM dwukrotnie przeprowadzono ankietę w sprawie utworzenie parkingu na podwórzu. Pierwszą wśród właścicieli – ci sprzeciwili się; drugą trzy tygodnie temu wśród wszystkich mieszkańców. – Jednak i teraz zdecydowana większość była przeciwna budowie dodatkowych siedmiu miejsc parkingowych – dowodzi prezes.
Ludwik Madej przyznaje, że sytuacja w bloku przy ul. Krakowskiej jest trudna, gdyż między mieszkańcami panuje konflikt, co uniemożliwia szereg inicjatyw. Tłumaczy, że w przypadku tej posesji trzeba wypracować strategiczną koncepcję, którą zaakceptuje większość lokatorów. Ale to, jak się okazuje, bez wsparcia zarządu będzie raczej niewykonalne. Dlaczego? W bloku jest 36 lokali, w tym 9 wykupionych na własność. Pozostałe (76,27 procent udziału) są w gestii gminy. Jednak w głosowaniu, co potwierdza prezes, przedstawiciel gminy (jest to osoba wyznaczona z ramienia prezydenta Częstochowy) zawsze głosuje tak jak większość właścicieli lokali, czyli w praktyce wbrew 27. najemcom. – Myślę, że trzeba odwołać do uprawnień pełnomocnika gminy i wpłynąć, na niego, by przy kolejnym głosowaniu przeforsował rozwiązanie korzystne dla większości lokatorów – konkluduje prezes Madej.
Jest zatem szansa na znormalnienie stosunków w kamienicy przy ul. Krakowskiej. Wszystko zależy od tego, jak szybko zarząd ZGM-u podejmie kroki, by w bloku szanowano potrzeby wszystkich mieszkańców.
URSZULA GIŻYŃSKA