Jakiś czas temu słyszałam w radiowej Trójce pana Józefa Oleksego, który udzielał pouczenia jednemu z posłów PiS, jak należy rozumieć słowa Jana Pawła II o obronie krzyża od Tatr do Bałtyku.
Wiem, że były premier urodził się gdzieś w okolicach Nowego Sącza, ale żeby jego wiedza sięgała aż do Bałtyku? Widocznie musi to być tęgi umysł, a jego wiedza jest tak rozległa, że może to być sprawka Sił Wyższych.
Był przecież okres, kiedy pan Józef posługiwał nie tylko jako minister, lecz również jako ministrant, że nie wspomnę o nauce w seminarium, więc jego kontakty tam na Górze mogą być bardzo realne. Może to stąd wzięło się przeczucie byłego ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego o powiązaniach pana Józefa z innymi siłami, tylko kolor legitymacji wprowadził go na fałszywy trop, bo przecież gdzie Rzym, a gdzie Krym (Moskwa)? A te barwy partyjne były pewnie tylko kamuflażem, ponieważ kiedy pan Oleksy bodajże w randze premiera odwiedził Jasną Górę, to czuł się tam jak u siebie, a jedynie co mu doskwierało to zbyt mały klęcznik.
Ilu naszych przedstawicieli zostało tak oświeconych, trudno wyliczyć, ale nawet najlepsze ziemski specjalista pan Tymochowicz nie byłby w stanie uczynić tego z taką grupą, z resztą i rezultaty jakie zostały osiągnięte przekraczają możliwości pana Piotra, więc ani chybi palec Boży. Miejmy nadzieję, że i pan Janusz P. został poddany jakiejś próbie. A może ma misję do spełnienia, dlatego przybrał obecną postać? A ten krzyż który chce zdjąć, to z pewnością po to, żeby go nosić, jak każdy na tym ziemskim padole.
ANNA GAUDY