Powtarza się bardzo często, iż kobiety w polityce łagodzą obyczaje. Bywa, że tak.
W żadnym jednakowoż stopniu ta diagnoza (?)… życzenie (?)… nie odnosi się do posłanki PO Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, która podczas obrad Sejmu, 18 marca 2008 roku, w całkowicie zresztą przez siebie wyimaginowanej sytuacji, odezwała się do posła Tadeusza Cymańskiego w te słowa: „Pan poseł Cymański może sobie palcem machać na własną żonę, bo ją utrzymuje. Na mnie proszę palcem nie machać.”
Tym barbarzyńskim stwierdzeniem Śledzińska-Katarasińska obraziła wszystkie kobiety świata, przyznając mężczyznom, którzy łożą na utrzymanie swych rodzin prawo do łajania i poniewierania swoich żon.
/GISZ/