Muzyka może być wyrazem uczuć i tęsknot, tym razem stała się pośrednikiem między Polską i Kresami, teraźniejszością i przeszłością. 21 grudnia w kościele akademickim pw. Św. Ireneusza przy ul. Kilińskiego 132, w ramach spotkań Częstochowskiego Klubu Frondy wystąpili Ewa Walczak i Andrzej Szczepański wraz z klawiszowcem Tomaszem Sorn. Koncert poprzedziła msza święta.
Muzycy tworzący duet „Ewan” wykonują piosenkę kresową, dzięki której zostali laureatami m.in. Grand Prix “TA JOJ 2010″ czyli 14. Spotkań z Piosenką Lwowską i Kresową w Jeleniej Górze. Koncertują w całej Polsce, a tym razem przyjechali do Częstochowy na zaproszenie Grzegorza Nienartowicza i Włodzimierza Skalika z Częstochowskiego Klubu Frondy.
Bohaterowie spotkania, którego temat brzmiał: „Z piosenką i łezką w oku na Kresy’, próbowali za pośrednictwem swojej muzyki ocalić od zapomnienia kresową tradycję i kulturę, a także prawdę o losach Polaków tragicznie splecionych z wojną i okupacją na Ziemiach Wschodnich Rzeczypospolitej.
Wykonawcy piosenki kresowej zaprezentowali się w tym miejscu po raz pierwszy. Ich koncert odbył się w ramach cyklicznej inicjatywy podejmowanej przez Częstochowski Klub Frondy. Jego członkowie w każdy trzeci wtorek miesiąca zapraszają do kościoła nietuzinkowych gości reprezentujących alternatywne formy kultury, które warto popularyzować. Z Ewą Walczak, Grzegorz Nienartowicz po raz pierwszy zetknął się w częstochowskim hospicjum przy ul. Krakowskiej, gdzie jest ona pacjentką i członkinią Akademii Walki z Rakiem. -–Jakież było moje zaskoczenie, kiedy kilka miesięcy po tym spotkaniu dowiedziałem się, że Ewa śpiewa, później, że komponuje i wreszcie – że zdobywa laury. Jej aktywność jest niezwykłym świadectwem nadziei, a nadzieja i życie to dwie nierozłączne wartości, o które warto walczyć i ona to potrafi – podkreśla organizator.
Artyści nigdy nie mieszkali na Kresach, jednak od momentu zetknięcia się z wschodnią kulturą, urzekła ich jej prostota i głębia. Pani Ewa swoją przygodę z piosenką kresową rozpoczęła w siedzibie Lwowiaków w Bytomiu. Początkowo nie wierzyła, że poczuje się dobrze w lwowskim klimacie, jednak ku własnemu zaskoczeniu szybko odnalazła się w tej odmianie muzyki i związała się z nią na dobre.
Wybrany repertuar stopniowo wprowadzał słuchaczy w klimat dawnych czasów na wschodnich ziemiach. W słowach piosenek pojawiał się Lwów, sentymentalne powroty na Kresy, Wilno, a także popularna wówczas audycja „Wesoła lwowska fala”. Według Andrzeja Szczepańskiego, liczy się jednak nie tyle dobór tematyczny muzyki, ile samo śpiewanie. – Św. Augustyn napisał takie słowa: „Kto śpiewa, podwójnie się modli”, a mnie Kresowianie nauczyli takiego powiedzenia: „Ludzie śpiewajcie, bo jak pójdziecie do nieba i nie będziecie umieli śpiewać, to Aniołowie nie będą wiedzieli, co z wami zrobić” – żartuje.
Ideą twórczości muzyków jest utrwalanie tradycji kresowej w polskich środowiskach oraz przypominanie o naszych związkach z tymi terenami. Według nich, to właśnie sztuka może stać się łącznikiem między narodami i pokoleniami, przez co ułatwi żywy kontakt z historią i ocali ją od zapomnienia. – Jeżeli tą kresową tradycję będziemy kultywować choćby w taki sposób jak dzisiaj, kiedy tu śpiewamy i będziemy rozpowszechniać ją zwłaszcza wśród młodych ludzi, to myślę, że ona przetrwa – przekazywana kolejnym pokoleniom. Jeżeli młodzi ludzie wsłuchają się w teksty naszych piosenek i zrozumieją je, poznają wtedy całą historię tych narodów – komentuje Ewa Walczak.
Organizator spotkania już zapowiada, że nie było ono ostatnim, ponieważ według niego Polacy powinni propagować kresowe wartości m.in. za pomocą muzyki. – Takie spotkania są jedną z form przyjaźni z Kresowiakami. Poza tym mamy też organizacje pozarządowe, które pomagają Polakom na Wschodzie w sposób materialny, zbierają dary, organizują dzieciom kolonie w Polsce. Ci ludzie są nam bliscy, w końcu rzadko spotyka się polską rodzinę, która w ogóle nie miałaby w dawnych czasach rodziny na Kresach. Chcemy kultywować tą tradycję i zacieśniać w ten sposób nasze więzi – wyjaśnia Nienartowicz.
IZABELA WOŹNICKA