Taki system istnieje i sprawdza się w większości krajów rozwiniętych. Utrzymanie anachronicznego rozwiązania, opartego na Pogotowiu Ratunkowym powoduje, że umieralność okołowypadkowa oraz wywołana nagłymi nieurazowymi przyczynami jest 3-4 razy większa niż w krajach Europy Zachodniej (12,5% w 1997 r. wobec 4,5% w 1997 r. w krajach UE). Średni czas dotarcia pogotowia ratunkowego do chorego i jego dowozu do szpitala przypomina standarty z okresu II wojny światowej. Rolę oddziałów ratunkowych w szpitalach odgrywają dziś izby przyjęć w szpitalach dyżurujących – nie zawsze gwarantuje to właściwą pomoc i diagnostykę.
Taki system istnieje i sprawdza się w większości krajów rozwiniętych. Utrzymanie anachronicznego rozwiązania, opartego na Pogotowiu Ratunkowym powoduje, że umieralność okołowypadkowa oraz wywołana nagłymi nieurazowymi przyczynami jest 3-4 razy większa niż w krajach Europy Zachodniej (12,5% w 1997 r. wobec 4,5% w 1997 r. w krajach UE). Średni czas dotarcia pogotowia ratunkowego do chorego i jego dowozu do szpitala przypomina standarty z okresu II wojny światowej. Rolę oddziałów ratunkowych w szpitalach odgrywają dziś izby przyjęć w szpitalach dyżurujących – nie zawsze gwarantuje to właściwą pomoc i diagnostykę.
Omówmy zasady nowego systemu. Zgłoszenie o wypadku przyjmuje istniejące na szczeblu powiatu centrum powiadamiania ratunkowego. Dyspozytor na podstawie zgłoszenia ma obowiązek właściwie ocenić sytuację, skierować zespół ratowniczy bądź – jeśli sytuacja tego wymaga – koordynować szereg różnych medycznych działań ratowniczych. Zgodnie z ustawą, czas dojazdu zespołu ratowniczego do miejsca wypadku, liczony od chwili przyjęcia zgłoszenia przez dyspozytora, nie może przekroczyć 8 minut w aglomeracji miejskiej i 15 minut poza miastem (norma ta obowiązywać ma od 1 I 2004 r.). W zespole ratownictwa medycznego muszą być osoby o specjalnych kwalifikacjach: lekarz ratunkowy, pielęgniarka ratunkowa, ratownik medyczny. Ustawa nakłada na nich obowiązek nie tylko uzyskania właściwych kwalifikacji, lecz i dodatkowo uzupełniania ich, nie rzadziej niż co cztery lata specjalnymi, dodatkowymi szkoleniami. Zespoły ratownictwa medycznego związane są ze szpitalnymi oddziałami ratunkowymi. By wyobrazić sobie co to jest – warto przypomnieć sobie znany amerykański serial “Ostry dyżur”. Muszą to być stale dyżurujące, odpowiednio wyposażone oddziały, przygotowane do natychmiastowego udzielenia pomocy. Oddziały utworzone zostaną na podstawie wojewódzkiego planu zabezpieczenia medycznych działań ratunkowych w ilości, nie mniejszej niż jeden na 100-300 tys. mieszkańców. Pomoc w ramach zespołu ratownictwa medycznego finansowana jest przez budżet państwa, leczenie w szpitalu ratunkowym – przez Kasę Chorych.
Tak w ogólnym zarysie wygląda nowy model. Dostosować do tego będzie musiała się także Częstochowa. Zadaniem prezydenta miasta będzie utworzenie i utrzymanie centrum powiadamiania ratunkowego. Na ten cel otrzyma środki z budżetu państwa. Oprócz tego obowiązkiem prezydenta będzie przygotowanie planu działań ratowniczych, zarządzanie systemem ratownictwa na obszarze miasta, rozpoznawanie i monitorowanie zagrożeń oraz informowanie o nich wojewodzie lub ministrowi.
Realnie o kształcie systemu decydować będzie wojewoda. On w drodze konkursu ma wybrać i podpisać umowy z zespołami ratownictwa medycznego, on określi liczbę i miejsce szpitalnych zespołów ratowniczych.
I tu musimy z rozważań ogólnych przejść do naszej codzienności. Przypomnijmy bowiem poważny konflikt dotyczący przyszłości naszego Pogotowia Ratunkowego. Po reformie administracyjnej zostało ono podporządkowane samorządowi wojewódzkiemu, a w ramach reorganizacji połączone z Wojewódzką Kolumną Transportu Sanitarnego. Na początku roku Zarząd Województwa przedstawił projekt połączenia pogotowia ze szpitalem na Parkitce. Miało to być działanie wyprzedzające reformę. Na Parkitce miał powstać oddział ratunkowy, pogotowie przekształciłoby się w podporządkowany mu zespół ratunkowy. Takie rozwiązanie spotkało się z ostrym sprzeciwem pracowników Pogotowia. W marcu Rada Miasta Częstochowy przyjęła stanowisko deklarujące przejęcie Stacji Pogotowia Ratunkowego. W maju zostało ono uzupełnione projektem tworzenia Międzypowiatowego Pogotowia, działającego na podstawie porozumienia między miastem, a powiatem. Na taką wersję 11 czerwca zgodzili się radni Sejmiku Województwa Śląskiego.
Równolegle, choć znacznie dyskretniej, trwa rywalizacja o miejsce umieszczenia oddziału ratunkowego. Zarząd Województwa optował za Parkitką. Władze miasta za szpitalem na Zawodziu. Z pieniędzy uzyskanych przez miasto na restrukturyzację służby zdrowia sfinansowano przystosowanie szpitala na Zawodziu do potrzeb przyszłego oddziału ratunkowego.
Wiele zatem wskazuje na to, że częstochowski system opierać się będzie na międzypowiatowej stacji pogotowia, grupującej zespoły ratunkowe, i na oddziale ratunkowym w szpitalu na Zawodziu. Czy to dobre rozwiązanie ? Trudno odpowiedzieć.
Zarząd Województwa z perspektywy katowickiej wybrał opcję pozbycia się kłopotów. Dla mieszkańców Częstochowy problem rywalizacji samorządu miejskiego z wojewódzkim jest jednak mniej istotny, niż gwarancja uzyskania możliwie najlepszej pomocy. Gdyby nie dzielić wedle podległości – tak naprawdę jedynym szpitalem gwarantującym najwyższą jakość, jest Parkitka. Nic dziwnego, w końcu w budowę i w wyposażenie tego szpitala włożyliśmy (jako podatnicy) ponad bilion starych złotych, w ciągu ostatnich kilku lat. Zapewniliśmy mu nie tylko najnowocześniejsze wyposażenie; tu także mamy najwyższy poziom usług w specjalizacjach, istotnych w medycynie ratunkowej – chirurgia, neurologia.
Wiadomo, że szpital dysponujący oddziałem ratowniczym otrzymuje więcej środków z Kasy Chorych. W interesie władz miasta jest by owe zwiększone środki trafiały do szpitala miejskiego. Jest to jasne i oczywiste. Dlatego władze miasta zrobią wszystko, by oddział ratowniczy powstał na Zawodziu. Zarząd Województwa (daleka perspektywa katowicka) nie wydaje się aż tak zdeterminowany. Czy jednak rozwiązanie korzystne dla władz miasta (i obojętne dla władz województwa) jest także korzystne dla mieszkańców ?
Powiem szczerze w swoim tylko imieniu. Gdyby zdarzyło się nieszczęście, w wypadku drogowym poszkodowane byłoby moje dziecko, chciałbym, by jak najszybciej trafiło na Parkitkę. Nie obrażając lekarzy ze szpitala na Zawodziu – według mnie, tylko Parkitka gwarantuje najlepszy poziom pomocy udzielonej mojemu dziecku…
Jest to jednak tylko moje zdanie. Być może podzielane przez część mieszkańców, ale dla władz bardziej przekonujący może się wydać rachunek ekonomiczny. Obawiam się zatem, że w razie nieszczęścia moje dziecko będzie wożone – najpierw na Zawodzie (by zarejestrować pomoc w oddziale ratunkowym), potem na Parkitkę – po rzeczywistą pomoc… Tylko w takiej sytuacji nie mówmy o skutecznym ratownictwie medycznym.
JAROSŁAW KAPSA