Poruszyła mnie lektura “Rzeczpospolitej”, która opisała sprawę wykupu służbowych mieszkań przez grupę sędziów z Sandomierza. Poruszyła mnie, bo wykup ma odbyć się na preferencyjnych warunkach, poza tym mieszkania, o których mowa znajdują się w samym centrum sandomierskiej Starówki, znaczy w jednym z najbardziej malowniczych miejsc w Polsce a nawet w Europie. Ponadto Sandomierz, to miasto królewskie, ważny rozdział polskiej historii. Sandomierz to prawdziwa perła rodzimej architektury, porównywalna jedynie z urokliwym Kazimierzem na Wisłą.
Osobiście czuję wielki sentyment do tego miasta, bo stamtąd właśnie wywodzi się moja rodzina. Mam tam wielu krewnych, wspaniałych przyjaciół, skromnych i dobrych ludzi, którzy godnie pielęgnują na miejscu nasze polskie tradycje. Tam też spędziłem kawał dzieciństwa i tysiące niezapomnianych chwil.
Dlatego może sandomierska Starówka to miejsce dla mnie szczególne. Zresztą nie tylko dla mnie, bo każdy, kto tam choć raz w życiu był na pewno poczuł magiczny klimat, gdzie historia wieków przeszłych wygląda z każdego zaułka ulicy. Na moich obrazach z lat szczęśliwego dzieciństwa do śmierci pozostanie widok Bramy Opatowskiej, kościoła Dominikanów, Ucha Igielnego, sandomierskiej katedry, ratusza na rynku i autentycznych lochów pod tą budowlą, Wąwozu Królowej Jadwigi czy domu Długosza. Wszystkie te miejsca znam jak własną kieszeń, wszędzie tam widać jeszcze krwawe piętno polskich losów: od wojen tatarskich, przez potop szwedzki i rozbiory, po drugą wojnę światową.
Nie dziwie się, że w takim właśnie niezwykłym miejscu spodobało się zamieszkać przedstawicielom tamtejszego wymiaru sprawiedliwości. Bo mieszka się tam zaiste jak w bajce. Z okien ich mieszkań przy ulicy Mariackiej roztacza się przepiękny widok na staromiejskie wzgórze, u stóp którego wije się Wisła. Zaś same kamienice to okazałe klasycystyczne budowle, gdzie urządzono duże i wygodne mieszkania. Jak podaje “Rzeczpospolita” cena rynkowa tych mieszkań kształtuje się na poziomie od 250 do 320 tys. zł. Tymczasem zapobiegliwi sędziowie ubiegają się o ich wykup za …kilkanaście tysięcy zł. To oczywista gratka! Nabyć za taką kwotę wygodne lokum i urządzić sobie gniazdko pod czułą opieką konserwatora zabytków i UNESCO nie zdarzy się każdemu. Nieważne, że część z pretendentów dawno już nie pracuje w miejscowym sądzie. Nieważne, że część z nich wybudowała już własne domy. Nieistotne też, że w Sandomierzu, w kolejce do mieszkań komunalnych czeka aż trzysta rodzin. Sędziowie swoich mieszkań nie chcą opuścić i grymaszą jeszcze na “opieszałość” starosty, który zwleka z wydaniem zgody.
Jasne jest, że sędziom, jako lokalnej elicie należą się przyzwoite warunki egzystencji a lokali, które zajmują nie trzeba od razu zamieniać w blok mieszkań rotacyjnych. Jasne również jest to, że takie możliwości daje im prawo i nie doszłoby tutaj do złamania jego zasad. Jest tylko dyskusyjna kwestia pewnej przyzwoitości, którą powinni chyba wykazać się przedstawiciele władzy sądowniczej. W imię wspaniałej historii i piękna tego miejsca. W imię pamięci swoich wielkich przodków i dobrodziejów tego miasta.
Artur Warzocha