Dwie spośród zbiorowych egzekucji przeprowadzonych przez Niemców na przełomie czerwca i lipca 1940 roku nie odbyły się, jak pozostałe, na “Szubienicy” pod Olsztynem, lecz w innym miejscu. Ponieważ pierwsze mordy odbywały się skrycie (pod wieczór lub nad ranem), oprawcy – obawiając się jednak naszego społeczeństwa – wywieźli w dniu 3 lipca kolejną 15-tkę więźniów aż za Janów. Tutaj, nie dojeżdżając do Apolonki, samochód ze skazańcami skręcił w leśną przecinkę. Niedługo potem rozległy się salwy karabinowe. Dzień później w tym samym rejonie rozstrzelano 13-tu Polaków. Miejsca tych egzekucji znajdują się po północnej stronie szosy “kieleckiej”. Wjeżdżając w las drogą prowadzącą do Dziadówek (2,5 km za Janowem), znajdziemy po obydwu stronach tego duktu trzy, podobne do siebie, miejsca dawych egzekucji. Zabezpieczone betonowymi “prefabrykatami” mają bardzo ubogi wystrój. Dobrze, że choć na jednym znajduje się żelazny krzyż z nieczytelną jednak już tabliczką (zdj. 1), bo następne zdobią już tylko jałowce (zdj. 2). Natomiast po południowej stronie szosy z Janowa (zaraz za Apolonką) można także odszukać wojenną mogiłę. Ukryty w leśnym gąszczu, ledwo widoczny ziemny wzgórek osłonięty krzyżem z gałęzi (zdj.3), kryje niemożliwą już do rozwikłania ludzką tragedię… (cdn.)
ANDRZEJ SIWIŃSKI