Dopiero co rozpoczęła się runda finałowa PGE Ekstraliga, a już zaczęły się pojawiać pierwsze spekulacje dotyczące transferów na przyszły sezon. Nie inaczej jest we Włókniarzu Częstochowa.
Choć nie zostało to jeszcze w pełni potwierdzone, w mediach oraz portalach społecznościowych można przeczytać coraz więcej informacji odnośnie odejścia z „lwiego” klubu Leona Madsena do NovyHotel Falubazu Zielona Góra. Ten fakt – gdy i jeśli się dokona – niewątpliwie wstrząśnie częstochowskim środowiskiem żużlowym. Wszak wieloletni kapitan Krono-Plast Włókniarza – w sezonach 2017-2024 – był niezaprzeczalnym liderem tej drużyny.
Przez lata Duńczyk nie schodził ze średniej biegowej poniżej 2,2 – i to startując dla „Biało-Zielonych”. Swoją postawą wielokrotnie przyczyniał się do ostatecznych rezultatów zespołu w przypadku zarówno pojedynczych meczów, jak i na koniec poszczególnych sezonów. Było tak choćby w roku 2019 i 2022, gdy ekipa z miasta spod Jasnej Góry zdobywała brązowe medale Drużynowych Mistrzostw Polski.
Również i w obecnej jeszcze edycji najwyższej klasy rozgrywkowej rajder z kraju Hamleta miał znaczący wpływ na wynik częstochowian. Co prawda Włókniarz w końcowym rozrachunku zdołał zająć dopiero siódme miejsce (nie awansując zarazem do fazy play-off), ale Madsen – właściwie jako jedyny w teamie – przez całe zmagania prezentował równy, wysoki poziom.
Wielu fanów speedway’a w naszym mieście zastanawia się: co by było z „Lwami”, gdyby właśnie nie „oczka” inkasowane przez wiceczempiona globu z 2019 i 2022? Czy w innej sytuacji częstochowski klub nie spadłby z elity w kraju nad Wisłą nie tylko w trwającym jeszcze sezonie, ale może i już w którymś z wcześniejszych?
Z drugiej strony; często zarzucało się niespełna 36-latkowi, że jest indywidualistą i patrzy wyłącznie na siebie oraz swoje wyniki, a nie na dobro drużyny, przez co nie kleiła się w niej atmosfera w czasie meczów. Takie przypuszczenia – na podstawie choćby niektórych materiałów telewizyjnych (emitowanych na antenach programów sportowych stacji Canal+) – padały ze strony ekspertów, sympatyków jazdy w lewo nie tylko w Polsce, ale też – tych mocno związanych z Częstochową.
Ciężko jednak jednoznacznie stwierdzić, czy rzeczywiście osoba Leona Madsena miała – w jakimkolwiek stopniu – zły wpływ na to, co działo się w „biało-zielonej” ekipie, zwłaszcza, gdy ta bywała w tarapatach. Choćby jego punktacje w zawodach – głównie ligowych – wykazywały bowiem zupełnie co innego.
Jednocześnie – teraz – Skandynawa krytykuje się za to, że nie dotrzymał danego klubowi słowa. Wróble bowiem ćwierkały, że czołowy żużlowiec Europy i świata wstępnie porozumiał się z Włókniarzem i dalej miałby reprezentować jego barwy. Coraz głośniej jednak mówi się, iż duński jeździec już przyjął wyższą ofertę zielonogórskiego Falubazu i niemal na 100 % lada moment pożegna się z „Lwami”.
Nie mniej – w razie opuszczenia Częstochowy – Leon Madsen powinien zostać zapamiętany, w myślach miejscowych kibiców, jako główna podpora ich ulubionego zespołu. Tym bardziej, że – jak już było wspomniane – wielokrotnie bronił honoru teamu z Olsztyńskiej. Dwucyfrowe wyniki przywoził praktycznie co spotkanie. A nawet jeżeli przytrafiały mu się słabsze występy – z „lwem” na kevlarze – w ekstraligowych bataliach, to śmiało można je policzyć na palcach jednej ręki; góra dwóch. Takiego niekwestionowanego lidera we Włókniarzu może nie być przez długie lata…
Norbert Giżyński
Foto.: Grzegorz Przygodziński