Od parafii do parafii w byłym województwie (311)
Stacja kolejowa w Poraju powstała wraz z budową Żelaznej Drogi Warszawsko – Wiedeńskiej, a więc dokładnie w połowie XIX w. Obecny, pawilonowy dworzec zbudowano w latach 70. XX w. – gdy do użytku oddawano tutejszy zalew wodny na Warcie. Wraz z powstaniem kolei nastąpił szybki rozwój miejscowości, której nazwa wywodzi się od herbu Poraj. Stało się tak, gdy w połowie XVI w. powstał w kraju pierwszy szlak pocztowy – prowadzący z Krakowa do Krzepic. Ponieważ w leśnej osadzie pod Częstochową istniała już wtedy stadnina koni – założona przez starostę krzepickiego Stanisława z Kurozwęk herbu Poraj – ustalono w niej stanicę dla wymiany koni pocztowych. Osada ta dała początek dzisiejszemu Porajowi, którego mieszkańcy trudnili się wtedy wypalaniem węgla drzewnego (dla rozwijającego się w okolicach kuźnictwa). Kierując się od stacji w stronę kościoła parafialnego (przy ul. Jastrzębskiej) mijamy najpierw – przy ul. Jasnej – ukryty w ogrodzie Dom Pomocy Społecznej. Placówka ta jest prowadzona przez siostry z zakonu Albertynek, który założył w Krakowie w 1891 roku Adam Chmielowski, czyli święty brat Albert. W kaplicy tego ośrodka odprawiane były nabożeństwa zanim w latach 1936-39 wybudowano w Poraju dzisiejszy kościół parafialny. Jednak samodzielna parafia została powołana do życia dopiero w 1950 roku i wtedy kościół ten został rozbudowany (zakrystia, dzwonnica). Wcześniej miejscowość ta należała do parafii w Choroniu. Gdy jednak w czasie okupacji Choroń i Poraj zostały rozdzielone granicą Generalnej Guberni ustanowiono tutaj ekspozyturę parafialną. Nieco dalej od kościoła znajduje się cmentarz parafialny. Po lewej stronie wejściowej alejki (za kaplicą cmentarną) widoczna jest wojenna mogiła z wysokim, kamiennym nagrobkiem i orłem. Spoczywa w niej 6. młodych żołnierzy Armii Krajowej, którzy polegli w walce z Niemcami. Pięciu z nich (w tym dwaj bracia) zginęło w dniu 26 czerwca 1944 r. (pod Myszkowem), a szósty dwa tygodnie później. Obecnie w rzędzie za tą mogiłą są też groby rodziców poległych za młodu partyzantów. Na wschodnim skraju cmentarza znajduje się obszerna kwatera – wspomnianych już – sióstr Albertynek.
Z Poraja prowadzi coraz bardziej stroma droga na wschód, by po 3 km zakończyć się w Choroniu. Tutaj na południowym skłonie jurajskiego wzgórza znajduje się cmentarz parafialny, a na nim także tragiczna bratnia mogiła. Łatwa do odszukania, bo otoczona tujami posiada skalnym pomnik z krzyżem i miejscem po wykradzionym orle. W mogile tej spoczywa sześć osób z 9-ciu jakie zginęły w czasie niemieckich akcji represyjnych na ludności cywilnej. Odbyły się one w Choroniu w dniach 21 i 27 lipca 1943 roku. Wśród zamordowanych znalazło się sześć osób z rodzin: Maszczyków i Masłoniów (w tym jedna kobieta). Trzech braci Maszczyków zdołało wtedy uciec do lasu, gdzie pozostali w partyzantce już do końca wojny, ale teraz także spoczywają już w tej mogile. W pobliżu tej mogiły są pojedyncze groby pozostałych ofiar niemieckich zbrodni. Natomiast tuż wejściem na cmentarz można odszukać (po prawej stronie) rodzinna mogiłę w której spoczywa 66-letni Edward Niemczyk. Zginął on w pierwszych dniach wojny, kiedy Niemcy natknęli się w Choroniu na atak ze strony naszych żołnierzy walczących w 7 Dywizji Piechoty (o czym szczegóły w następnym odcinku). W ostatnich latach tuż za tym cmentarzem powstał klasztor ! Składający się z kilku parterowych „drewniaczków” skupia zakonnice pochodzące z francuskiego zgromadzenia Dominikanek – Małych Sióstr Baranka, o nazwie „Orientalne Lumen” (światło wchodu) – nastawionych na misje w krajach wschodniej Europy.
Tekst i zdjęcia –
Andrzej Siwiński