Katarzyna Maria Bodziachowska urodziła się w Częstochowie w 1969 roku. Ukończyła Liceum Ogólnokształcące im. J. Dąbrowskiego i wydział filologiczno-historyczny Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie. Jest polonistką i logopedą, od dwudziestu dwóch lat uczy języka polskiego w IX LO im. Norwida w Częstochowie. Jej pasje obejmujące kulturę, historię i tradycje polskie zaowocowały pisaniem powieści biograficznych. Bodziachowska wydała ich już cztery: „Fortepianowa podróż Fryderyka Chopina”, „Marynka” (rzecz o królowej Marii Leszczyńskiej), „Księżna Izabela Czartoryska” i „Henryk Wieniawski. Droga do gwiazd”. Pisarka w 2012 roku została uhonorowana Medalem Komisji Edukacji Narodowej.
Katarzyna Maria Bodziachowska, w wywiadzie udzielonym naszej gazecie, opowiada o swoich zainteresowaniach i miłości do ojczyzny.
Jak zaczęła się Pani przygoda z powieściopisarstwem?
– Dość osobliwie. W 2011 roku przeszłam wypadek, który zakończył się pięciomiesięcznym zwolnieniem lekarskim. Wydarzenie to zaowocowało książką o Fryderyku Chopinie. To opowiadanie trochę surrealistyczne, ale oparte na życiorysie artysty. Mały Fryderyk siedzi na swoim fortepianie wraz z zaprzyjaźnionym Stanisławem i podróżuje w przyszłość, do miejsc, których kiedyś będzie koncertował.
Dlaczego zaczęło się o Chopina?
– Może tego nie widać, bo piszę o nazwiskach znanych, ale staram się iść pod prąd, nie ulegać modom. Chopin był zawsze ze mną, od dziecka lubiłam słuchać jego muzyki. Z tak zwanych klasyków, on był mi najbliższy i najbardziej zrozumiały.
Czy udało się Pani doszukać jakiś nowinek o Fryderyku Chopinie?
– Odkryłam kilka ciekawostek z jego życiorysu. Jako dziecko Chopin nie lubił muzyki, płakał, kiedy matka śpiewała i grała na fortepianie. Pokazałam Chopina jako człowieka bardzo wymagającego, również wobec siebie. Miał też słabości. Lubił wino. Uwielbiał ubrania, większość pieniędzy wydawał na stroje, krawców. Czesanie pochłaniało mu 3-4 godziny dziennie.
Był oczywiście wielkim patriotą. Miał zwyczaj kończyć koncerty Etiudą zwaną „Rewolucyjną”. Utwór ten, nawiązujący do Powstania Listopadowego, był dla Chopina bardzo ważny.
Potem powstała „Marynka”…
– Objętościowo to też niewielka książeczka. Poświęciłam ją Marii Leszczyńskiej, wieloletniej królowej Francji, która odegrała bardzo ważną rolę w historii Europy.
Może garść ciekawostek o tej wspaniałej królowej…
– Maria Leszczyńska to fenomenalna postać. Kochała Polskę. Choć w ojczystym kraju mieszkała tylko pięć, język ojczysty znała doskonale. Nie była kobietą urodziwą, jej słabością było nadmierny apetyt, ale miała wielką osobowość. Maria Leszczyńska była bardzo religijna, należała do Partii Dewotów. Mogła poszczycić się ogromną wiedzą, jej ojciec król Stanisław Leszczyński od najmłodszych lat wciągał ją w rozmowy filozoficzne i kulturowe. Była prekursorką działalności charytatywnej. Francuzi bardzo ją szanowali i cenili, notabene w Wersalu najwięcej jest właśnie jej portretów.
Dwie pierwsze książki były jakby preludium do pełnowymiarowych powieści. Pierwsza to historia o księżnej Izabeli Czartoryskiej.
– Aktualnie współpracuję z Wydawnictwem Rytm, które wydało tę książkę. Izabela Czartoryska była ważną postacią polskiej historii XVIII wieku, aczkolwiek także kontrowersyjną. Choć w czasach Oświecenia tolerowano moralną swobodę arystokracji, to księżna Izabela potrafiła wzbudzić zgorszenie. Miała kilku kochanków, wśród nich był także król Stanisław August Poniatowski, ale największe wzburzenie przyniósł jej romans z ambasadorem rosyjskim w Polsce, Mikołajem Repninem. Mimo to pokochałam Izabelę. Dlaczego? Bo to postać fascynująca i tragiczna zarazem. Jej potrzeba miłości zrodziła się z braku miłości w dzieciństwie. Izabela grzeszy, ale też pokutuje, żałuje i naprawia. Chwile słabości przekuwa w działanie z sukcesem na polu społeczno-kulturowym. I była również wielką patriotką. To ona przyczyniła się do budowy podwarszawskich Powązek i rozbudowy Puław. Wspomagała też Powstanie Kościuszkowskie, wiele swoich dóbr przekazała na ten zryw narodowy.
Książka jest beletrystyką, ale pisaną na kanwie autentycznych wydarzeń historycznych. Historia dotyka problemów społecznych, pokazuje ówczesną obyczajowość, sposób myślenia zachowania ówczesnych osób odpowiedzialnych za kraj. W nurt historycznych wydarzeń wplatam opisy przyrody, mody, zwyczajów, a przede wszystkim buduję rysy charakterologiczne portretowanych postaci. Książka jest zapisem czasów Oświecenia, często przez Polaków traktowanych źle w porównaniu z górnolotnym Romantyzmem. A przecież w Oświeceniu miały miejsce największe sukcesy i największe upadki naszego narodu.
Henryk Wieniawski i jego los artysty stał się dla Pani kolejnym wyzwaniem.
– Wieniawski to postać dla mnie szczególna. Po pierwsze przypomina mi nieżyjącego już mojego ojca, który grał na skrzypcach, był samoukiem i pięknie śpiewał. Po drugie kocham muzykę. Żałuję, że nie chodziłam do szkoły muzycznej, choć może to i lepiej. W książce jest fragment, opisujący jak Wieniawski zazdrości swojej żonie, że nie jest zawodowym muzykiem i muzykę może traktować jako dobro i piękno, z perspektywy estetyki, a nie spuchniętych i zakrwawionych od ćwiczeń palców. Jest też Wieniawski dla mnie najważniejszy, bo czuję, że przy pisaniu tej książki rozwinęłam się. Czuję, że dialogi i problemy, które w niej zawarłam są dojrzalsze. Może też opisywany okres, bo jest druga połowa XIX wieku, jest mi bliższy. Język, sposób bycia, myślenia. W książce oddany został hołd tradycyjnej, polskiej wódce „Żytniówce”, którą zacni i wykształceni Polacy degustowali. Nie czyniono to z niskich pobudek, ale żeby zapić tych, co polegli w Powstaniu, by wziąć haust na kolejne powstanie.
Książka ma wiele płaszczyzn. Jest głosem o godnym odchodzeniu z tego świata – z Wieniawskim spotykamy się na w chwili gdy umiera. Drugi wątek, to jego wspomnienia i wspomnienia innych o Wieniawskim. Trzecia płaszczyzna ma wymiar psychologiczny, opisujący przeżycia przyjaciół artysty. Śmierć mistrza jest dla nich osobistą wiwisekcją, oczyszcza ich. Książka niesie głębokie przesłanie, ale jest radosna, optymistyczna. W atmosferze umierania mówi się o radości i pełni życia, pięknego życia.
Jaki był Wieniawski?
– Był niezwykle nowatorski na tle czasów, w których przyszło mu żyć. Jego muzyka pełna dynamizmu i emocji wprawiała damy w omdlenia, prowokowała do głośnego wyrażania zachwytu. Atmosfera na koncertach była bardzo napięta, jak na widowiskach rockowych. Kobiety go uwielbiały do końca jego życia. A on ulegał pięknym paniom.
Artysta lubił dobrze zjeść; uwielbiał zupy polskie, a już najbardziej botwinkę ze śmietaną. Dużo też palił. To wywołało jego problemy z sercem. Chorował na cukrzycę, miał nadwagę. Wiele lat przyszło mu żyć w Rosji. Z jednej strony czuł się tam dobrze się, bo spotykał słowiańskie, pokrewne dusze, jego przyjacielem był między innymi Piotr Czajkowski. Ale trudno mu było zaakceptować to, że był na usługach cara. Myślę, że w Wieniawskim udało mi się oddać mentalność Polaka. On był nim z krwi i kości. Wieniawski był otwarty na potrzeby drugiego człowieka, był wrażliwy na biedę
Teraz czas na kolejną powieść…
– Obecnie pracuję nad biografią Jacka Malczewskiego, w moim pojęciu, był on najwspanialszym polskim malarzem. Książki to moje zdobycze intelektualne, poświęciłam dużo czasu na kwerendy po bibliotekach. Fakty przefiltrowuję przez moją wyobraźnię.
Dużo jest w Pani książkach analizy psychologicznej.
– To powstaje w oparciu o moją wiedzę, doświadczenie życiowe, ale także dużo tu mojej intuicji. Staram się być człowiekiem otwartym, pomagać ludziom. Pisząc książki nauczyłam się więcej niż na studiach. Każda powieść to gruntowne poznanie epoki głównego bohatera oraz jego obszaru aktywności; w przypadku Wieniawskiego wielu terminów muzycznych – tu w sukurs przyszła mi moja córka Blanka, która za rok kończy edukację w szkole muzycznej i jest pasjonatką muzyki tradycyjnej
Jakie były kryteria wyboru postaci do książek?
– Wybór postaci jest osobisty, wręcz instynktowny. Opisywani bohaterowie są mi bliscy, pod różnym kątem, ale wszyscy oni mają też wspólne cechy. Wszyscy są Polakami – nie zamierzam opisywać postaci zagranicznych, mamy tak wielu wspaniałych rodaków. Po wtóre, wszyscy zrobili bardzo wiele dla Polski, w tym zakresie co lubili i potrafili najbardziej. Izabela była dyplomatką i kolekcjonerką; Wieniawski grał; Chopin komponował i grał, a Maria Leszczyńska była doskonałą ambasadorką naszego kraju, promotorką naszej kultury. Wielka odwaga – to trzecia cecha. I wreszcie patriotyzm. Chciałabym być dobrą patriotką, myślę, że moje pisanie jest jednym z dowodów mojego umiłowania Polski. Nikt z moich bohaterów nie był idealny. Wszyscy mieli nałogi, słabości, ale przy tym to osoby intrygujące i imponujące; kolorowe i prawdziwe. Upadają, ale powstają.
Patriotyzm przez wielu jest dzisiaj negowany. A przecież to podstawa naszej narodowej tożsamości. Jak uczyć młode pokolenie miłości do ojczyzny?
– Właśnie poprzez wartościową literaturę, budującą poczucie godności. Poprzez poznawanie historii swojego kraju, podkreślanie naszych zacnych tradycji i upowszechnianie ich. Ale myślę, że już najgorsze minęło. Dużo młodych ludzi interesuje się historią, jest otwartych na poznawanie kultury i dziedzictwa narodowego. Mam z uczniami kontakt bezpośredni, widzę, co młodzieży przekazywać, by pobudzać uczniów do otwarcia na pamięć historyczną. Niestety, obecny system edukacji nie pozwala na dobry przekaz ojczyźnianej kultury i historii. Współczesna szkoła niszczy potrzebę czytania.
Jakie postaci historyczne według Pani były największym patriotami?
– – Mieliśmy wielu wielkich Polaków, którzy byli jednoznaczni, którzy nigdy nie zdradzili Polski. Niesamowitą postacią jest Tadeusz Rejtan. Jako jeden z nielicznych posłów nie podpisał zgodny na pierwszy rozbiór Polski, a tego żądała Rosja. Jego determinacja stała się symbolem sprzeciwu wobec zdrady. Wielkim dla mnie Polakiem jest też Tadeusz Kościuszko, wielkim są twórcy Konstytucji Trzeciego Maja. Opisując jej ustanowienie chciałam oddać ducha wspólnoty, narodu, który ma wspólne cele, dba o jedną Polskę. Było to dla mnie wzruszające doświadczenie.
Dziękuję za rozmowę
Książkę „Wieniawski” można nabyć w Empiku oraz w księgarniach Matras.
URSZULA GIŻYŃSKA