19. stycznia w Teatrze im. Adama Mickiewicza odbyło się referendum.
Okazało się, że większość pracowników dostrzega nieprawidłowości w funkcjonowaniu placówki
O konflikcie pomiędzy dyrektor Katarzyną Deszcz i pracownikami mówiło się w teatrze od dawna, ale dopiero teraz związek zawodowy “Solidarność” oraz Stowarzyszenie Artystów Scen Polskich zdecydowali o przeprowadzeniu referendum. – Sygnalizowaliśmy problemy już w 2004 roku, na spotkaniach z naczelnikiem Wydziału Kultury Ireneuszem Kozerą i prezydentem Tadeuszem Wroną. Wówczas skończyło się tylko na deklaracjach. Problemy narastały i w końcu pracownicy mogli się wypowiedzieć i odeprzeć albo potwierdzić zarzuty wysuwane pod adresem dyrekcji- mówi Mariusz Korek, przewodniczący teatralnej “Solidarności”.
Dobrowolne i anonimowe referendum, w którym wzięło udział 70 proc. uprawnionych do głosowania pokazało, że większość z nich nie jest zadowolona ze sposobu zarządzania placówką. Ankiety zawierały cztery pytania dotyczące kondycji teatru. Na pytanie: czy sposób kierowania teatrem jest prawidłowy? aż 66 proc. głosujących udzieliło odpowiedzi negatywnej. Pracowników zapytano także o to, czy zmiana dyrekcji wpłynęłaby na wizerunek placówki. 47 proc. głosujących uznała, że tak. W trzecim punkcie pytano o to, czy repertuar teatru sprostał oczekiwaniom częstochowskiej publiczności. 75 proc. odpowiedziało negatywnie. W ostatnim punkcie pracowników zapytano o to, czy odpowiada im wizja artystyczna teatru. Okazało się, że 68 proc. z nich nie jest usatysfakcjonowanych dotychczasową wizją. – Pojawiały się zarzuty, że garstka osób robi niepotrzebne zamieszanie, ale wyniki ankiet temu przeczą. Referendum było próbą głosu i pokazało skalę problemu. Należy się głęboko zastanowić nad tym, jak rozwiązać tę sytuację. Jest ona stresogenna i nie sprzyja pracy twórczej – wyjaśnia M. Korek.
Aktorzy nie chcą komentować wyników referendum. – Na tablicy wiszą gołe fakty. Resztę trzeba sobie dośpiewać – mówi Andrzej Iwiński.
Referendum nie ma mocy sprawczej, a jedynie opiniotwórczą. Jego wyniki dotrą zapewne do dyrektor Katarzyny Deszcz, naczelnika Wydziału Kultury Urzędu Miasta i prezydenta Częstochowy. – We własnym gronie wyjaśniliśmy i potwierdziliśmy pewne rzeczy, o których niektórzy bali się mówić – podsumowuje M. Korek.
Dyrektor Katarzyna Deszcz o wynikach referendum w rozmowie telefonicznej:
Wyniki ankiet można komentować bardzo różnie. Na pewno zaskoczyła mnie duża frekwencja głosujących, spodziewałam się niższej. Cztery różne pytania w gruncie rzeczy dotyczyły jednego: czy głosującym podoba się w teatrze, czy też nie? Większość ankietowanych była na nie, ale czy te wyniki należy traktować miarodajnie? Nie wiem. Jakaś grupa na pewno ocenia to wszystko negatywnie, ale jest to mniej niż połowa wszystkich pracowników teatru. Czemu to miało służyć? Być może to wewnętrzna rozgrywka tych, którzy nie mają mocnych argumentów. Część pracowników wolałaby cokolwiek niż Deszcz, bo na pewne praktyki, jako dyrektor teatru, nie mogę się zgodzić. Mam prawo do takiej interpretacji.
Na pewno trzeba się nad tym wszystkim zastanowić. Wnioski, jakie ja wyciągam, nie są jednoznaczne z tymi, które mają związki zawodowe “Solidarność”. Poza tym nigdy, co podkreślam, nie postawiono mi oficjalnie żadnych zarzutów. Nie mam wątpliwości, że jest to nieczysta gra.
Not. AW
AW