Nieszczęście można wykorzystać


Spłonęło ponad trzy miliony zapałek

Pożar w częstochowskiej Zapałczarni (15. marca) zniszczył trzy maszyny produkcyjne oraz wszystko, co na nich było, tj. ponad trzy miliony zapałek. Uszczerbku na zdrowiu doznał jeden pracownik. Na szczęście poparzenia nie okazały się groźne

Jak informuje prezes fabryki Eugeniusz Kałamarz trwają prace szacunkowe. Zarządca liczy, że w czerwcu ruszą wszystkie urządzenia i wznowiona zostanie pełna produkcja. – Na razie realizujemy jedynie końcowe zlecenia. Czekamy na pieniądze z ubezpieczenia, by zacząć odbudowę – mówi.
Pożar, którego przyczyną był samozapłon, uszkodził trzy zabytkowe maszyny z początku XX wieku, w tym jedną w bardzo dużym stopniu. Są też duże straty w instalacjach – elektrycznej, nawiewowej, ciśnieniowej. Pod wpływem temperatury uszkodzony został dach, ściany oraz świetliki. Sala produkcyjna wymaga kompletnej renowacji. – Odszkodowanie z pewnością nie pokryje kosztów związanych z odbudową – stwierdza E. Kałamarz. W nieszczęściu widzi jednak iskierkę nadziei. Uważa, że zaistniała sytuacja może być dobrym pretekstem do podjęcia konkretnych kroków w związku z planowaną przebudową Muzeum Produkcji Zapałek i utworzeniem na jego bazie instytucji kultury. – Właśnie otrzymałem od dyrektora Częstochowskiej Organizacji Turystycznej Elżbiety Trzeciak opracowaną koncepcję komercjalizacji placówki, jako markowego produktu turystycznego – „Bramy” Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego – wykonaną na zlecenie CzOT przez Polską Agencję Rozwoju Turystyki. To czas, by energiczniej ruszyć z projektem – mówi prezes Kałamarz.
W przedsięwzięcie zaangażowała się kierująca zarządem PART Anna Somorowska. 28 lutego skierowała pismo do ministra kultury i dziedzictwa narodowego o pomoc w ratowaniu częstochowskiego Muzeum Produkcji Zapałek. Prezes podkreśla, że ze strony ministerstwa płyną pozytywne sygnały odnośnie pomocy dla Zapałczarni. Odbyło się już spotkanie w departamencie, na którym wskazywano drogi pozyskiwania środków unijnych przez Zapałczarnię i miasto. – Polska Agencja Rozwoju Turystyki SA prowadzi rozmowy z wieloma instytucjami w celu pozyskania źródeł finansowania dla Zapałczarni. W czasie rozmów z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego rozważaliśmy możliwość finansowania projektu z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Ochrona Środowiska, natomiast z Polską Organizacją Turystyczną – z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka działanie 6.4. Rozmawialiśmy również z Ministerstwem Gospodarki o POIG i możliwości pozyskania funduszy dla „Częstochowskich Zakładów Przemysłu Zapałczanego SA”. Obecnie nadal trwają prace nad znalezieniem środków finansowych – mówi Anna Somorowska.
To budzi optymizm i nadzieję, że sprawa nie upadnie, a wręcz przeciwnie – potoczy się w dobrym kierunku. Co na to władze miejskie? – Były rozmowy na temat ewentualnego pozyskania środków na Muzeum, ale miasto nie może złożyć wniosku na ten cel, bo nie jest właścicielem Muzeum. Jest to w gestii tylko zarządu spółki Zapałczarni. Myśmy zlecili wykonanie opracowania koncepcji komercjalizacji Muzeum Polskiej Agencji Rozwoju Turystyki – mówi dyrektor CzOT Elżbieta Trzeciak.
Trzeba przypomnieć, że Fabryka Zapałek ma ponad stuletnią historię – funkcjonuje od 1882 roku i jest jedynym w świecie do dzisiaj czynnie działającym zakładem produkcji. Tu na maszynach z początku XX wieku wyrabia się miliony zapałek. Tę wartość docenili twórcy Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego, umiejscawiając Muzeum na liście pod numerem pierwszym. Przebudowa placówki na atrakcyjny produkt turystyczny to szansa dla zakładu i, co warto zaznaczyć, również dla Częstochowy.
Zainteresowanie Zapałczarnią wzrasta, rocznie odwiedzają ponad 20 tysięcy osób, co łączy się z modą na wykorzystywanie postindustrialnego mienia. Przykładem, jak świetnie można jes zdyskontować jest łódzka Manufaktura. Jednak, jak oznajmia prezes Kałamarz, na podobne przedsięwzięcie częstochowskie Muzeum Zapałek nie ma pieniędzy. – Zrobiłem co mogłem, uratowałem fabrykę przed zamknięciem. Teraz konieczna jest pomoc samorządu. Jego opieka otworzyłaby wiele drzwi oraz ułatwiłaby zewnętrzne wsparcie finansowe – mówi prezes.
Wiadomym jest, że magistrat samodzielnie nie podoła wyzwaniu, jakim jest budowa instytucji kultury w Zapałczarni. Jednakże może wykazać większe zainteresowanie losami tego wartościowego miejsca. Miasto jest uprawnione do pozyskiwania środków zewnętrznych na rozwój kultury i to od niego zależy, czy na swojej liście priorytetów uwzględni również Muzeum Zapałek.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *